Staraliśmy się, by badania podkomisji mogły być realizowane w ciszy i w spokoju, bez awantur, bez napaści, bez dodatkowych komplikacji - mówił minister obrony narodowej Antoni Macierewicz o pracach podkomisji smoleńskiej.
Macierewicz stwierdził we wtorek rano w Polskim Radiu 24, że podkomisja starała się, by dziennikarze nie wiedzieli, jak przebiegały badania w ubiegłym roku.
- Staraliśmy się, by one mogły być realizowane w ciszy i w spokoju, bez awantur, bez napaści, bez dodatkowych komplikacji. Tak, żeby naukowcy mogli te dziesiątki eksperymentów, które były przeprowadzone, przeprowadzić rzeczywiście w atmosferze naukowej - tłumaczył szef ministerstwa obrony narodowej.
"Setki eksperymentów"
Przekonywał, że podkomisja przeprowadziła "setki eksperymentów". - Żadnego z nich niestety nie zrobiła nigdy komisja pana (Jerzego - red.) Millera. Eksperymentem jednym, który zrobiła, to było - proszę mi wybaczyć - ale naprawdę przepisanie raportu pani Anodiny (Tatiany, szefowej MAK - red.). I to był eksperyment, który nie udał się - ocenił Macierewicz. W ocenie szefa resortu obrony "ilość niesprawiedliwych słów, jakie padły wobec komisji wczoraj ze strony właśnie takich osób, jak pan doktor Lasek, czy innych, była naprawdę bardzo duża". - To są inwektywy, które bazują na tym, że nazwiska i dorobek ludzi, którzy pracują w komisji, nie są powszechnie znane, nie są codziennie reklamowane, tak jak reklamowany jest pan Lasek - mówił.
Macierewicz zwrócił się do doktora Laska, wskazując, że zarówno on, jak i ludzie z jego zespołu, mogą stanąć do dyskusji naukowej z Komisją Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. - Ten materiał, te dziesiątki badań, które wczoraj były pokazane, są do naukowej dyskusji. One zostały już zakończone i mogą być poddane osądowi naukowemu - zaznaczył. - Proszę bardzo. Jesteśmy do tego gotowi. W dowolnym gremium, na dowolnych zasadach - ale naukowych, równoprawnych i merytorycznych, a nie propagandowych - na dowolnym uniwersytecie czy instytucie badawczym, pod auspicjami obiektywnych uczonych, możemy taką dyskusję zrobić - zapewnił minister obrony narodowej.
Macierewicz o procesie Arabskiego
Macierewicz odniósł się też do procesu byłego szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego i czterech innych urzędników, oskarżonych w trybie prywatnym przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu z 10 kwietnia 2010 r., który przed warszawskim sądem okręgowym trwa od marca 2016 r. Podsądni nie przyznają się do zarzutów, za które grozi im do trzech lat więzienia. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo ws. organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska. Szef ministerstwa obrony narodowej był pytany o to, czy zeznania byłego szefa ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego - który we wtorek ma w sądzie zeznawać jako świadek - wniosą do sprawy coś nowego. Według Macierewicza Sikorski jest świadkiem "bardzo ważnym". - Jego wgląd w działania związane z wszystkimi rozmowami na temat przygotowań do lotu TU-154 był olbrzymi. Tak naprawdę miał największą wiedzę na temat tego kto z kim, o czym rozmawiał i szereg tych rozmów on przygotowywał i on tymi rozmowami i ustaleniami kierował - powiedział Macierewicz. - To jest w jego zakresie obowiązków, on musiał o tym wiedzieć, on musiał o tym decydować. Wykręcanie się przez niego w tej sprawie, byłoby nie tylko śmieszne, ale także byłoby narażeniem się, na przyznanie się do popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków - dodał.
Komisja Millera
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja ta stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Jednym z członków komisji Millera był doktor Maciej Lasek - później został on szefem zespołu, który przypominał jej ustalenia.
Ustalenia podkomisji
Decyzją obecnego ministra obrony Antoniego Macierewicza od ponad roku przyczyny katastrofy wyjaśnia podkomisja działająca przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. W poniedziałek zaprezentowała film obrazujący jej ustalenia - wynika z niego, że Tu-154M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. - W wyniku przeprowadzonych eksperymentów możemy powiedzieć, że najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową - wynika z filmu podkomisji smoleńskiej, który został zaprezentowany w poniedziałek w rocznicę katastrofy. Z ustaleń podkomisji wynika, że prawdopodobnym powodem, dla którego samolot nie mógł natychmiast odejść na drugi krąg była seria awarii.
Autor: mart/ja / Źródło: PAP