Wiem na pewno, że Stany Zjednoczone poświadczały, że Wacław Berczyński jest osobą, która może zajmować się tajnymi informacjami i tajnymi sprawami - mówił w czwartek dziennikarzom w Sejmie minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Był pytany o doniesienia medialne, jakoby Berczyński był w przeszłości aresztowany w USA.
W środę "Super Express" napisał, że Wacław Berczyński - były szef podkomisji badającej katastrofę smoleńską - 6 sierpnia 2004 r. trafił do aresztu w Filadelfii i wyszedł następnego dnia po wpłaceniu kaucji.
"Nic z tego nie pamiętam. Ale z tego, co czytam, wynika, że obraziłem sąd i groziłem komuś. A na dodatek, że byłem terrorystą. Zważywszy na wysokość kaucji widocznie nie byłem aż taki groźny" - powiedział Berczyński w rozmowie z gazetą.
"Miał poświadczenie bezpieczeństwa"
Pytany w czwartek w Sejmie przez dziennikarzy o doniesienia dziennika szef MON Antoni Macierewicz powiedział, że Wacław Berczyński miał poświadczenie bezpieczeństwa wydane przez służby specjalne Stanów Zjednoczonych.
- Do 2012 roku miał przez cały czas poświadczenie bezpieczeństwa, które - zapewniam - jest wydawane w Stanach Zjednoczonych z nieporównanie większymi restrykcjami i z większą uwagą - powiedział Macierewicz.
- Wiem na pewno, że Stany Zjednoczone i władze bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych poświadczały, że pan Berczyński jest osobą, która może zajmować się tajnymi informacjami i tajnymi sprawami - zaznaczył szef MON.
Jak dodał, polskie władze potwierdzają i akceptują stanowisko USA w tej sprawie.
Macierewicz potwierdził również, że Berczyński nadal jest członkiem podkomisji zajmującej się badaniem katastrofy smoleńskiej.
"Ja tego człowieka nie znam"
Zapytana o te doniesienia rzecznik PiS Beata Mazurek stwierdziła, że takie pytanie należałoby kierować do MON.
- (Wacław Berczyński - red.) to nie jest osoba, o której decydował klub Prawa i Sprawiedliwości, więc myślę, że na to pytanie powinien odpowiedzieć pan Antoni Macierewicz. Ja tych dokumentów nie widziałam i nie znam, więc trudno jednoznacznie dać odpowiedź, dlaczego tak się stało - mówiła.
Na uwagę, że obecnie nikt nie przyznaje się do Berczyńskiego odpowiedziała: - Ja tego człowieka też nie znam, więc ja do niego też się przyznawać nie będę.
Rezygnacja Berczyńskiego
20 kwietnia szef MON przyjął rezygnację Berczyńskiego z kierowania podkomisją do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej. Kilka dni wcześniej, jeszcze jako szef podkomisji, Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" Caracale. Przedstawiciele rządu i politycy PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, które rozpoczęły się we wrześniu 2015 r. i zakończyły bez podpisania umowy w październiku 2016 r.
Berczyński niedawnym wywiadzie w "Super Expressie" przyznał, że w sprawie przetargu na Caracale miał "do wglądu dokumenty, w których były zapytania ofertowe", jednak "wszystkie one miały najniższą klauzulę tajności" i "nie wymagały przechowywanie w sejfie".
Posłowie PO zapoznawali się później w MON z dokumentami dotyczącymi przetargu. Według nich Berczyński miał dostęp do dokumentów związanych z postępowaniem na dostawę śmigłowców dla wojska. Szef sejmowej komisji obrony narodowej Michał Jach (PiS) niedawno po raz kolejny zapewnił, że Berczyński nie miał wpływu na rozmowy o zakupie Caracali dla wojska i - jak dodał - rozmowy z Airbus Helicopters prowadziło Ministerstwo Rozwoju.
Autor: js//plw/jb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24