To nie jest sąd i to nie są legalni sędziowie, zatem ta decyzja nie może być uznana za wiążącą - powiedział w TVN24 sędzia Piotr Gąciarek, odnosząc się do decyzji nieuznawanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która uchyliła postanowienie marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posła Macieja Wąsika. Według mecenasa Michała Wawrykiewicza "to dosyć naturalna konsekwencja ekosystemu bezprawia, który został stworzony przez PiS".
Sędzia Romuald Dalewski z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, który miał rozpatrywać wraz z dwoma innymi sędziami odwołanie Macieja Wąsika od decyzji marszałka Sejmu o wygaśnięciu mandatu posła, w czwartek jednoosobowo podjął decyzję o przekazaniu akt sprawy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego.
Izba, w której zasiadają neosędziowie wybrani przez powołaną pod rządami PiS neo-KRS, jeszcze tego samego dnia w trzyosobowym składzie uchyliła postanowienie marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posła Macieja Wąsika.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził wcześniej, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego "nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem".
CZYTAJ WIĘCEJ: Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uchyliła postanowienie marszałka Sejmu w sprawie Macieja Wąsika
Wawrykiewicz: to jest system bezprawia, który nawzajem się wspiera
Sprawę komentował w TVN24 adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy "Wolne Sądy". - Jesteśmy świadkami gigantycznego skandalu. To jest konsekwencja, dosyć naturalna, tego ekosystemu bezprawia, który został stworzony przez PiS od 2017 roku, jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości i o sądownictwo, a nieco wcześniej, jeśli chodzi o Trybunał Konstytucyjny, ale to wszystko ze sobą współgra - powiedział.
- To jest system bezprawia, który nawzajem się wspiera. To nie ma nic wspólnego z niezależnym sądownictwem. No i ta Izba Kontroli Nadzwyczajnej Spraw Publicznych, podobnie jak wcześniej niesławna Izba Dyscyplinarna, jest tego doskonałym przykładem - dodał.
Gąciarek: to nie jest sąd i to nie są legalni sędziowie
W podobnym tonie wypowiadał się sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Gąciarek (Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia"). - Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem, co jasno stwierdził Trybunał w Luksemburgu (TSUE ) 21 grudnia - zwracał uwagę.
- Jeżeli dany organ nie jest sądem to on w żadnym aspekcie swej działalności nie spełnia tego standardu. Tam zasiadają osoby wybrane z klucza politycznego w nieuczciwych konkursach, prowadzonych przez organ, który nie jest konstytucyjnym organem państwa - podkreślał.
- To nie jest sąd i to nie są legalni sędziowie, zatem ta decyzja nie może być uznana za wiążącą - dodał.
Na orzecznictwo TSUE w kontekście decyzji Izby zwracał też uwagę sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". - Trzeba powiedzieć jasno, to nie jest decyzja sądu. Mamy więc pozór orzeczenia - ocenił.
- Niestety takie są skutki tego, że ta sprawa została przydzielona neosędziom, czyli osobom, które nigdy nie powinny założyć togi sędziego Sądu Najwyższego. To orzeczenie moim zdaniem należy pomijać, dlatego właśnie, że zostało wydane przez osoby, które nie gwarantują wszystkim Polkom i Polakom tego, że to decyzja sądowa będzie na samym końcu decydowała o tym, czy pan Wąsik jest posłem, czy nie jest - dodał.
Gregorczyk-Abram: ta decyzja nie ma znaczenia
Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy "Wolne Sądy" została zapytana w TVN24, czy to, co zrobił sędzia Dalewski, ma znaczenie. - W moim przekonaniu nie ma to znaczenia z kilku powodów. Po pierwsze, dlatego że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie powinna zajmować się tą sprawą ani żadną inną sprawą, ponieważ jest organem powołanym w sposób sprzeczny z prawem Unii, Konwencją Praw Człowieka i powinna zostać rozwiązana, podobnie jak wszyscy neosędziowie, w tym pan, który wydał to postanowienie jednoosobowo, w ogóle nie powinien dotykać się ani tej sprawy, ani żadnej innej państwa sprawy, bowiem sędzią nie jest - tłumaczyła.
Dodała także, że "pominął skład trzyosobowy". - Powinien to zrobić skład ewentualnie, jeżeli tak zdecydował, a jeśli w ogóle, to przewodniczący tego składu, którym ten pan przecież nie był. Zrobił to z pominięciem procedury - powiedziała mecenas. - W moim przekonaniu ta decyzja absolutnie nie powinna mieć znaczenia, bo nie wydał jej organ sądowy - dodała.
Gregorczyk-Abram: może się wydarzyć tak, że będziemy mieli rozstrzygnięcie sądu i nie sądu
Gregorczyk-Abram pytana była także, czy teraz marszałek Sejmu powinien ponownie próbować przekazać odwołanie Wąsika do Izby Pracy. - Prezesem Izby Pracy jest pan sędzia Prusinowski, osoba powołana w sposób legalny, sędzia z wieloletnim doświadczeniem i ja wierzę, że on tej sytuacji nie zostawi w taki sposób, bowiem zostały złamane procedury - powiedziała mecenas.
Jak mówiła, mogłaby zakładać, że Izba Pracy będzie chciała tę sprawę rozstrzygnąć poprzez zwrócenie się o te akta. Zaznaczyła jednak, że może się okazać, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych "w ogóle tych akt nie będzie chciała po prostu oddać". - Takie sytuacje też już miały niestety miejsce - dodała.
Mecenas powiedziała również, że marszałek Sejmu może ponownie przesłać dokumenty do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. - To może trochę się wydawać postawione na głowie, ale żyjemy w jakichś takich nadzwyczajnych czasach, gdzie również niestandardowe rozwiązania mogą nam się przydać - dodała.
Mówiła, że "może się wydarzyć tak, że będziemy mieli rozstrzygnięcie sądu, czyli Izby Pracy i rozstrzygnięcie nie sądu, czyli Izby Kontroli Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych". - Tak jak powiedziała pani minister, jest to pewnego rodzaju dualizm prawny, z tym, że jedna Izba jest organem sądowym, a druga jest całkowicie zdyskredytowana, jeżeli chodzi o jej konstrukcję, powołanie, osoby tam zasiadające przez wiele wyroków europejskich w Trybunałach - dodała Gregorczyk-Abram.
Mecenas: mandaty Kamińskiego i Wąsika wygasły z mocy prawa
Mecenas podkreśliła również, że "panowie zostali skazani prawomocnym wyrokiem na bezwzględna karę pozbawienia wolności i taką karę powinni odbyć". - Niezależnie od decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych ich mandaty wygasły z mocy prawa - powiedziała.
- To, co zrobił pan marszałek, to stwierdził stan prawny postanowieniem - dodała.
Sprawa Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika
Warszawski sąd okręgowy 20 grudnia zeszłego roku skazał prawomocnie Mariusza Kamińskiego, byłego szef MSWiA i koordynatora służb specjalnych, oraz jego zastępcę Macieja Wąsika na dwa lata pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą gruntową. 21 grudnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował o wygaszeniu mandatów poselskich obu panów.
Kamiński i Wąsik złożyli odwołanie od decyzji o wygaszeniu mandatów do marszałka Sejmu, który to zgodnie z procedurą, przekazał je do Izby Pracy Sądu Najwyższego. Obaj skazani złożyli także odwołania w tej sprawie na własną rękę do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, o której Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził, że "nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem".
Izba Pracy wyznaczyła termin na rozpatrzenie odwołań Kamińskiego i Wąsika na 10 stycznia oraz wyłoniła składy sędziowskie. Sprawą Kamińskiego ma zająć się skład legalnych sędziów, w którym znaleźli się Bohdan Bieniek, Jolanta Frańczak i Dawid Miąsik. Do sprawy Wąsika przydzielono z kolei trzech neosędziów: Roberta Stefanickiego (przewodniczący składu), Romualda Dalewskiego oraz Renatę Żywicką.
Tymczasem w czwartek sędzia Romuald Dalewski jednoosobowo podjął decyzję o przekazaniu akt sprawy Wąsika do Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24