Jeżeli będziemy traktowali państwa wyszehradzkie tak jak ostatnio, to będzie to miało złe skutki - ostrzegł sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Maciej Łopiński. Jego zdaniem prezydent nie ponosi odpowiedzialności za ustalenia Rady UE ws. podziału uchodźców, gdzie polski rząd zagłosował odmiennie niż Słowacja, Czechy i Węgry. Maciej Łopiński był gościem "Piaskiem po oczach" w TVN24.
- Oczywiście, że prezydent nie ponosi odpowiedzialności za ustalenia szczytu, bo to nie pan prezydent podnosił rękę i głosował - podkreślał Łopiński w TVN24.
Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE we wtorek na szczycie w Brukseli zaakceptowali propozycję Komisji Europejskiej, by podzielić część uchodźców napływających do UE między państwa członkowskie. Polska przyjmie z tej grupy do 5 tys. osób (oprócz ok. 2 tysięcy, które rząd Ewy Kopacz zgodził się przyjąć wcześniej - red).
Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia głosowały przeciwko tej propozycji, Finlandia wstrzymała się od głosu.
Solidarność najważniejsza
- Powinniśmy wykazywać solidarność z krajami Grupy Wyszehradzkiej - skomentował tę decyzję Maciej Łopiński.
Jego zdaniem Polska nie powinna głosować za proponowanym przez Komisję Europejską systemem podziału uchodźców w sytuacji, gdy przeciw niemu opowiedziały się pozostałe państwa Grupy.
Jednocześnie przyznał, że Słowacja, Czechy i Węgry nie zawsze były z Polską solidarne. Podał przykład premiera Węgier Viktora Orbana, który przyjął prezydenta Rosji w szczycie kryzysu ukraińskiego. - Możemy mieć różne zdania, ale w tym przypadku (podziału uchodźców - red.) powinniśmy wykazać solidarność - przekonywał.
Łopiński przypomniał, że polski rząd mógł teoretycznie zablokować ustalenia Rady UE, powołując się na przepisy przejściowe traktatu lizbońskiego, które do marca 2017 r. pozwalają państwom członkowskim domagać się przeprowadzenia głosowania w tzw. systemie nicejskim. W jego ramach kwestie imigracyjne wymagały jednomyślności.
Przyjmowanie uchodźców - tak, ale pod pewnymi warunkami
Maciej Łopiński nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy ewentualny rząd PiS, który może powstać po październikowych wyborach, będzie respektować postanowienia Rady UE ws. uchodźców. Zwrócił uwagę na to, że wybory jeszcze się nie odbyły. - Nie lubię komentować faktów, które mogą się nie wydarzyć - uciął.
Prezydencki minister wyjaśnił, że Andrzej Duda popiera przyjmowanie uchodźców "politycznych, których życie jest zagrożone". Problem w tym, że - jego zdaniem - nie dotyczy to osób przebywających w obozach dla uchodźców w Turcji, Grecji, Austrii i na Węgrzech.
- Kraje europejskie powinny zadbać o to, by poprawić ich los tam, gdzie ten los jest zły - dodał.
Autor: fil / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24