Trwa wyścig z czasem o życie Kasi Wolińskiej, ciężko doświadczonej dziewczyny z rzadką chorobą i niezwykłą wolą walki. Kwotą 100 tys. zł jej leczenie wsparł tajemniczy darczyńca. Bliżej więc do kupna mieszkania w stolicy. A tylko w Warszawie Kasia może liczyć na fachową opiekę. Na razie jednak władze miasta, mimo obietnic, niewiele zrobiły.
W rodzinnym Szczebrzeszynie, 250 km od Warszawy, żaden lekarz nie jest w stanie Kasi Wolińskiej pomóc. Tylko w Warszawie ma ona zapewnioną kompleksową opiekę. Stąd walka o mieszkanie w stolicy. Dla niej to oznacza - walkę o życie.
Cierpi na zespół Jadasona. To nie tylko niedowład i osteoporoza, która doszczętnie zniszczyła jej kości. To również mnóstwo chorób towarzyszących - od łatwych do leczenia, po zabójcze: takie jak rak żuchwy, którego pokonała kilka lat temu i rak tarczycy - z którym walczy dziś.
- Znalazłyśmy się tak naprawdę w klatce i nie wiemy, jakie jest dalsze nasze wyjście - martwi się matka Kasi.
Potrzeba jeszcze na kuchnię i łazienkę
Pierwsza informacja o chorej spotkała się ze sporym odzewem. Fundacja Anny Dymnej, która wspiera dziewczynę, miała dla niej ok. 120 tys. zł. Teraz dzięki anonimowemu do tej kwoty doszło kolejne 100 tys. zł. Jeszcze 100-200 tys. zł i będzie na kuchnię i łazienkę.
Kasia nie musiałaby martwić się, że wraz z ukończeniem szkoły, skończą sie jej szanse na leczenie, gdyby przyznano jej mieszkanie socjalne. W Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy obiecano dwa miesiące temu, że sprawie się przyjrzą. Okazuje się jednak, że na pomoc liczyć mogą tylko osoby zameldowane w Warszawie. One mają pierwszeństwo, a w kolejce po mieszkanie gminne czeka ich ponad 1,5 tysiąca.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN