Ludzie Schetyny stoją za nagraniami? "To absurd. Liczyłem na uczciwe wybory"

Grzegorz Schetyna ocenił sprawę nagrań
Grzegorz Schetyna ocenił sprawę nagrań
Źródło: tvn24

- Liczyłem na uczciwe zasady gry i uczciwe wybory. Miałem nadzieję, że takie będą. Sprawami, o których głośno w ostatnich dniach, zajmie się dziś zarząd krajowy PO i prokuratura. Ta sprawa musi być wyjaśniona do końca - powiedział w rozmowie z TVN24 Grzegorz Schetyna. Skomentował w ten sposób sprawę ujawnionych nagrań pokazujących kulisy głosowania i namawiania delegatów na oddanie głosu na danego kandydata w zamian za pracę. Doniesienia, jakoby to jego ludzie stali za nagraniami nazwał "absurdem".

W środę "Newsweek" opublikował film pokazujący kulisy zjazdu dolnośląskiej Platformy. Według informacji tygodnika poseł Michał Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli wtedy namawiać delegata Pawła Frosta do głosowania na Jacka Protasiewicza, a w zamian sugerować, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek.

Z kolei w poniedziałek "Newsweek" opublikował nagranie rozmowy; według tego nagrania poseł Wojnarowski, zwolennik Protasiewicza obiecuje jednemu z delegatów, Edwardowi Klimce, załatwienie stanowiska w KGHM - w zamian chce oddania głosu na rywala Grzegorza Schetyny.

Zdaniem Schetyny Platformie "musi zależeć na tym, żeby reguły były jasne i żeby wszystko zostało wyjaśnione". - Każde oskarżenie musi zostać opisane - ocenił polityk. Dodał, że należy wykazać, czy jest w nich "źródło prawdy".

Przegrałem jednym głosem"

Schetyna odpowiedział też na zarzuty, że to jego środowisko nagrywa zakulisowe rozmowy. - To jest absurd. Nie po to zakładaliśmy PO w 2001 roku, żeby być świadkiem tego, co widzieliśmy w kilku województwach, w lubuskim czy na Dolnym Śląsku. To nie jest Platforma, jaką zakładaliśmy i dlatego zarząd musi się wypowiedzieć w tej sprawie i bardzo jednoznacznie przeciąć tę historię - podkreślił poseł.

- Jest pytanie o uczciwe zasady gry. Zakładaliśmy PO po to, żeby takie zasady przyświecały i były obecne każdego dnia, w każdej sytuacji. Zrobiliśmy wszystko, żeby tak było. Nie ma zgody na to, co się zdarzyło. Dlatego muszą być konsekwencje - dodał.

Nie chciał ocenić wniosku o unieważnienie wyborów. Złożył go poseł PO Jakub Szulc. - Nie oceniam pomysłu, jestem w środku tej sytuacji. Poczekam na decyzje koleżanek i kolegów. (...) Jeżeli będą uczciwe zasady gry, to porażka jest czymś normalnym w polityce. Najważniejsza jest uczciwość i przyzwoitość - powiedział Schetyna.

"Kontekst nie jest jednoznaczny"

Dodał, że w wyborach między kandydatami była różnica jednego głosu, "dlatego są emocje". - Czuję, że przegrałem jednym głosem wybory, których kontekst nie jest jednoznaczny - ocenił.

Jacek Protasiewicz został szefem dolnośląskiej PO otrzymując w drugim głosowaniu 205 głosów, a Grzegorz Schetyna - 194. Głosowało 400 delegatów, 1 głos był nieważny. Drugie głosowanie było konieczne, gdyż w pierwszym ani Schetyna ani Protasiewicz nie otrzymali wystarczającej liczby głosów. Wówczas – podczas pierwszego głosowania, Schetyna zebrał poparcie 199 delegatów, a Protasiewicz 200.

Autor: mn/jk / Źródło: tvn24.pl, TVN24

Czytaj także: