Wytoczę "Gazecie Wyborczej" proces o zniesławienie. Konsultowałem się już w tej sprawie z adwokatem - w ten sposób premier Jarosław Kaczyński odniósł się do zarzutów, że podpisał zarządzenie umożliwiające niszczenie spreparowanych dokumentów w ABW.
Gazeta napisała, że rozporządzenie premiera umożliwi niszczenie dowodów z nielegalnych działań służb. Premier podkreślił, że miał prawo podjąć taką decyzję. Publikację podsumował krótko: - To przygotowanie do przejęcia ABW przez ludzi z lat 90. Stare wraca, i są tego różne przejawy. Polski establishment, którego interesy zostały naruszone, przeraził się walką z korupcją.
Na pytanie, czy pozwie też „Dziennik”, który napisał dziś, że w ABW masowo wynosi się i kopiuje dokumenty, Kaczyński odpowiedział: - Nic nie wiem o żadnych nielegalnych akcjach w ABW. To hucpa, dziwię się, że „Dziennik coś takiego napisał. Nie rozmawiałem jeszcze w tej sprawie z adwokatem. Tak jak w przypadku publikacji w „GW” – sprawa jest jednoznaczna nawet przy postawie niektórych sędziów.
I zastrzegł: - Choć premier zarabia dobrze, to jednak usługi adwokackie są w Warszawie bardzo drogie i mogę wytoczyć najwyżej kilka procesów.
Mam ciekawe rzeczy do powiedzenia przed komisją
Premier odniósł się też od zapowiedzi powołania komisji śledczych w sprawie śmierci Barbary Blidy i akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. - Nie ma żadnych przesłanek do powołania komisji śledczej – stwierdził. I jednocześnie zadeklarował: - Jestem gotów złożyć wyjaśnienia przed komisją śledczą pod warunkiem, że zostanę – podobnie jak inni świadkowie – zwolniony z tajemnicy państwowej, i że zostanie zachowania 100-procentowa jawność, gdyż będę miał wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia.
Jeśli to ma być utajniane, to będzie to tylko i wyłącznie mechanizm manipulacji i ochraniania korupcji w Polsce – ocenił.
Dokumenty wyniosły krasnoludki
Kaczyński skomentował też rezygnację Zalewskiego, Dorna i Ujazdowskiego z funkcji wiceprezesów PiS. – Każdy, kto kandydował w wyborach z naszej listy zobowiązał się, że jeśli nie dochowa lojalności, to zrezygnuje z mandatu. To, że zaraz po wyborach w trudnej dla partii sytuacji nie posłuchali próśb o to, by powstrzymać się z dymisją przynajmniej przez kilka tygodni i żeby nie publikować listu do mnie, to jest nielojalność daleko idąca – ocenił Kaczyński.
Pytany, kto mógł upublicznić list wiceprezesów PiS w sprawie postulowanych zmian w kierownictwie PiS, premier odparł: Pewnie krasnoludki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24