Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego w czasie sejmowej debaty nad projektem ustawy o Sądzie Najwyższym to była odłożona reakcja na coś, co prezes Kaczyński musiał uznać za wbicie noża w plecy i za zdradę - powiedział w "Faktach po Faktach" były marszałek Sejmu Ludwik Dorn. - Jarosław Kaczyński wściekł się na Andrzeja Dudę. Z punktu widzenia prezesa, prezydent dopuścił się aktu zdrady politycznej - dodawał.
Jarosław Kaczyński w czasie sejmowej debaty nad projektem ustawy o Sądzie Najwyższym zwrócił się do opozycji: - Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami.
"To nie była reakcja na to, co się działo na sali sejmowej"
Do tych słów odniósł się w "Faktach po Faktach" były marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Jak powiedział, Jarosław Kaczyński "nigdy nie mówił takich strasznych słów".
- Moim zdaniem to nie była reakcja na to, co się działo na sali sejmowej. Ja czytałem stenogram, poseł (Borys - red.) Budka polemizował, ale to było pozbawione jakichkolwiek toksyn, jakichkolwiek wycieczek osobistych - ocenił Dorn.
- To była taka odłożona reakcja na coś, co prezes Kaczyński musiał uznać za wbicie noża w plecy i za zdradę - powiedział. Według Ludwika Dorna, chodziło o ultimatum prezydenta, który zapowiedział, że nie podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym, jeśli jego ustawa zmieniająca ustawę o KRS nie zostanie uchwalona.
- Zgłosiłem do marszałka Sejmu ustawę zmieniającą ustawę o KRS, bardzo krótką składającą się z dwóch przepisów, gdzie jest jasno i wyraźnie powiedziane, że członków nowej KRS Sejm będzie wybierał większością 3/5 głosów - zapowiedział. Dodał, że jeszcze w Polsce nie zdarzyło się, aby jakakolwiek partia miała taką większość. - Wydaje się, że ta większość jest wystarczająca, aby zapewnić, że nie tylko jedno ugrupowanie, nie tylko jeden obóz polityczny będzie decydował o składzie Krajowej Rady Sądownictwa - mówił wówczas prezydent Andrzej Duda.
- Jarosław Kaczyński wściekł się na Andrzeja Dudę. Z punktu widzenia pana prezesa, prezydent dopuścił się aktu zdrady politycznej, wbił nóż w plecy czystemu dobru, które walczy o dobrą zmianę, ale nie mógł prezes powiedzieć tego o prezydencie, no to dostało się Platformie Obywatelskiej, bo ona była pod ręką - wyjaśnił były marszałek Sejmu.
Ludwik Dorn pytany, co zrobi prezydent Andrzej Duda z ustawą o Sądzie Najwyższym, nie odpowiedział wprost. Odparł: - Problem polega nie tylko z Sądem Najwyższym. Jest powiązana ustawa o Sądzie Najwyższym z ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa.
Jego zdaniem, prezydent swoją decyzją w sprawie ustawy o KRS "wzbił się na poziom podmiotu politycznego". - Co było kolejnym krokiem. Najpierw była niekonsultowana z PiS-em inicjatywa referendum konstytucyjnego, a potem weto w sprawie Regionalnych Izb Obrachunkowych - mówił.
Ustawa o Sądzie Najwyższym "z nieusuwalną wadą prawną"
Były marszałek Sejmu podkreślił, że ustawa o Sądzie Najwyższym - jego zdaniem - "całkowicie świadomie wyszła z parlamentu z nieusuwalną wadą prawną".
- To była decyzja na najwyższym szczeblu. Jakby się chcieli zebrać i to naprawić, to naprawiliby. Moim zdaniem to był świadomy błąd, nie wiem, czy na początku, ale już na etapie prac senackich jego niewyeliminowanie było świadome - ocenił.
Jak podnoszono podczas piątkowej debaty w Senacie, jest sprzeczność między artykułami 12 i 18 ustawy, z których jeden mówi, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego przedstawia prezydentowi RP pięciu kandydatów na I prezesa Sądu Najwyższego, spośród sędziów SN w stanie czynnym. Drugi z artykułów mówi z kolei, że do kompetencji Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN należy "dokonywanie wyboru trzech kandydatów" na stanowisko I prezesa SN oraz przedstawienie ich prezydentowi.
O sprawie mówił również w sobotę rano rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński.
- Prezydent jako prawnik zauważył i stwierdził to jasno, że podczas prac nad ustawą [o Sądzie Najwyższym - przyp. red.] w Sejmie, w jakiś sposób trochę z winy posłów nie dochowano pewnej prawidłowości legislacyjnej. Tyle i aż tyle - powiedział, odpowiadając na pytanie związane z dwoma paragrafami ustawy o SN, które podają różną liczbę kandydatów na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.
Jarosław Kaczyński "zagrał z prezydentem w grę"
Jak powiedział w "Faktach po Faktach" Ludwik Dorn, Jarosław Kaczyński "zagrał z prezydentem w grę, która nazywa się grą w kurczaka". - Gra w kurczaka polega na tym, że pędzą na zderzenie czołowe dwa samochody, a ten z kierowców, który pierwszy skręci przegrywa, okazuje się kurczakiem - wyjaśnił.
- Jarosław Kaczyński zablokował kierownicę PiS-owskiego samochodu. Wiadomo, że nie skręci, bo ten błąd w ustawie jest - dodawał. - Albo prezydent podpisze ustawę o Sądzie Najwyższym, wtedy okazuje się notariuszem absurdu prawnego, albo jej nie podpisze i na przykład skieruje do Trybunału Konstytucyjnego lub zawetuje - powiedział były marszałek Sejmu.
Według Dorna, jeżeli ta ustawa nie wejdzie w życie w odpowiednim czasie, a prezydent nie zawetuje ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, "to PiS i prezes Kaczyński będzie miał to, co chciał".
"Prezydent jest w dramatycznej sytuacji"
Jak ocenił Dorn, "prezydent jest w dramatycznej sytuacji". - Żeby ocalić swoją podmiotowość musiałby zawetować ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa i zawetować bądź odesłać prewencyjnie do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o Sądzie Najwyższym. Jeśli tylko odeśle do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o Sądzie Najwyższym, a nie zawetuje ustawy o KRS-ie, to mamy zwykłą większość, która wybiera KRS, i która steruje awansami sędziów - tłumaczył.
Podkreślił, że prezydent może zrezygnować "z czegoś, na co próbował się wybić". - Czyli z bycia podmiotowym politykiem, podmiotowym prezydentem Rzeczypospolitej, ale wtedy musi pójść na zderzenie czołowe - powiedział.
Ludwik Dorn ocenił również, że jeżeli prezydent zawetuje ustawę o KRS-ie, "to da mu to pewną wolność". - Ma szanse tą decyzją zapisać się bardzo dobrze w historii Polski - ocenił.
"Operacja sądy wymierzona jest w opozycję polityczną"
Były marszałek Sejmu, zapytany po co prezesowi PiS "operacja sądy", odpowiedział że "ona jest wymierzona przede wszystkim w opozycję polityczną". - W tych, którzy nie podporządkowują się władzy PiS-u - dodał.
- Sądy przeszkadzają dobrej zmianie implementować dobrą zmianę w życiu politycznym i społecznym, ponieważ - jest to mówione wprost - działają na rzecz sił zła, a siły zła - i to też jest mówione wprost - to jest opozycja polityczna - skomentował Dorn.
Autor: kb/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24