W tym partnerstwie ważne jest, żebyśmy my jako Polska czasami zacisnęli zęby, żebyśmy czasami pomyśleli o tym, że to nie jest tak, że zawsze trzeba wygrywać swoje potyczki - mówiła Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. Odniosła się w ten sposób do zapowiedzi szefa MSZ w sprawie Ukrainy.
Szef MSZ Witold Waszczykowski zapowiedział w ubiegłym tygodniu wprowadzenie ograniczeń prawa wjazdu do Polski wobec osób, które zachowują skrajnie antypolskie stanowisko. Dodał, że konsekwencje poniosą również osoby, które na poziomie administracyjnym nie dopuszczają do kontynuowania ekshumacji (chodzi o prace poszukiwawcze Instytutu Pamięci Narodowej) i renowacji polskich miejsc pamięci. Szef ukraińskiego IPN-u porównał to do "działania władz rosyjskich".
"Działa bardzo nerwowo"
- W tej chwili to już nie mamy do czynienia z polityką historyczną, tylko histeryczną - oceniła zapowiedź szefa MSZ Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. - Rzeczywiście minister Waszczykowski bardzo nerwowo szuka swojego miejsca po rekonstrukcji rządu i na skutek tego działa bardzo nerwowo zamiast rozsądnie i mądrze - powiedziała.
Lubnauer dodała, że w partnerstwie z Ukrainą ważne jest abyśmy my jako Polska "czasami zacisnęli zęby, żebyśmy czasami pomyśleli o tym, że to nie jest tak, że zawsze trzeba wygrywać swoje potyczki”.
- Czasami warto dla przyszłości zacisnąć zęby i powiedzieć spuszczamy zasłonę milczenia na pewne sprawy - powiedziała.
"Inna koncepcja pojednania"
Minister Waszczykowski w sobotę złoży wizytę we Lwowie. W czwartek zapowiedział, że będzie tam chciał "porozmawiać szerzej na temat sytuacji Polaków, relacji polsko-ukraińskich, szczególnie relacji historycznych". Oświadczył też, że polska polityka wobec Ukrainy, jeśli chodzi o kwestie prawdy historycznej, będzie skorygowana. - Nie możemy się zgodzić na narrację ukraińską, że kwestie historyczne mają symetrię - zaznaczył. Minister ocenił, że Polska i Ukraina "mają inną koncepcję pojednania". - Mamy świadomość, jak ważna jest dla nas Ukraina ze względów geopolitycznych, jak ważne jest utrzymanie niepodległości państwa ukraińskiego. Ale Ukraińcy wiedząc o tym znaczeniu swojego państwa dla naszego bezpieczeństwa, uważają, że w takim razie kwestie, jakie nas dzielą, szczególnie historyczne, powinny zejść na drugi, trzeci plan - powiedział.
Szef polskiego MSZ oświadczył też, że jeżeli Polska w tej sprawie nie dojdzie do porozumienia z Ukrainą, to nastąpią konkretne konsekwencje. - Uruchamiamy w tej chwili procedury, które nie dopuszczą ludzi, którzy zachowują skrajnie antypolskie stanowisko, do przyjazdu do Polski. Ludzie, którzy ostentacyjnie zakładają mundury SS Galizien, do Polski nie wjadą. Te procedury zostały już uruchomione - mówił. Dodał, że konsekwencje poniosą również osoby, które na poziomie administracyjnym nie dopuszczają do kontynuowania ekshumacji (chodzi o prace poszukiwawcze IPN) i renowacji polskich miejsc pamięci. W odpowiedzi prezes ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz oświadczył, że zapowiedź Waszczykowskiego dotycząca ograniczeń wjazdu do Polski przypomina działania rosyjskich władz. W jego ocenie Polska chce karać ukraińskich urzędników za to, że przestrzegają prawa własnego kraju.
Spór o historię
Polskę i Ukrainę od wielu lat dzielą zaszłości historyczne. Dotyczą one głównie różnej pamięci o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-45 dopuściła się czystki etnicznej na około 100 tysiącach polskich mężczyzn, kobiet i dzieci.
O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa, o tyle dla Ukraińców był to efekt konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy postrzegają często OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie, ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec ZSRR, a nie antypolskie.
Polska strona chce godnie upamiętnić ofiary OUN-UPA w miejscach ich pogrzebania, w tym celu polski Instytut Pamięci Narodowej chciałby ekshumować część ofiar, również tych, które nie zginęły podczas zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, ale na przykład w walkach z Sowietami po 17 września 1939 roku. Strona ukraińska jest temu przeciwna, a swoją zgodę uzależnia od odbudowania przez Polaków pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu (został zdemontowany w kwietniu tego roku). Odbudowa pomnika UPA jest dla polskiej strony warunkiem nie do przyjęcia.
Autor: MKK / Źródło: tvn24