W wypadku w Lublinie zginął 18-letni kierowca, jego 17-letni pasażer i 16-letnia pasażerka. Trzeciego z pasażerów - 16-letniego chłopca - z wraku auta wyciągnęli świadkowie. Ranny trafił do szpitala. Jak informuje policja, jego stan jest ciężki, ale stabilny. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wypadku. Wiadomo, że kierowca prawo jazdy uzyskał w połowie grudnia.
Jak powiedziała nam w sobotę (7 stycznia) prokurator Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie, śledztwo zostało wszczęte z artykułu 177 paragraf 2 Kodeksu karnego, który dotyczy spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. - Ciała młodych osób, które zginęły w tym zdarzeniu, zostały zabezpieczone do badań. W poniedziałek podjęta zostanie decyzja o terminie sekcji zwłok - przekazała prokurator.
Na miejscu śledczy zabezpieczyli ślady, która mają przyczynić się do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności tragedii. Zabezpieczony został także samochód, którym poruszała się czwórka nastolatków. - Pojazd zostanie zbadany przez biegłego pod kątem technicznym - podała Kępka. Biegły będzie m.in. sprawdzał, czy auto w chwili wypadku było sprawne.
Prokuratura bada sprawę. Policja o stanie rannego 16-latka
W sprawie powołany zostanie także biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, którego zadaniem będzie odtworzenie przebiegu wypadku.
- Ustalamy i przesłuchujemy świadków zdarzenia, gromadzimy niezbędny materiał dowodowy, który pomoże ustalić i wyjaśnić wszystkie okoliczności tego zdarzenia - podkreśliła prokurator.
W sobotę Anna Kamola z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie przekazała, że udało się ustalić tożsamość trzeciej ofiary. - To 16-letnia kobieta - powiedziała nam policjantka. Jak dodała, stan 16-letniego chłopaka - który jako jedyny przeżył tragiczny wypadek i trafił do szpitala - jest ciężki, ale stabilny.
Samochód zjechał z drogi, przebił bariery energochłonne i roztrzaskał się na słupie
Kamola informowała wcześniej, że do wypadku doszło w czwartek (5 stycznia) przed północą na ul. Jana Pawła II w Lublinie. - Kierujący samochodem marki Audi A4 nagle - z nieznanych jak dotąd przyczyn - zjechał z drogi - powiedziała. Pojazd przebił bariery energochłonne i roztrzaskał się na słupie oświetleniowym oraz słupie trakcji trolejbusowej.
- Siła uderzenia była tak duża, że samochód został zmiażdżony. Aby wydobyć ofiary wypadku z pojazdu, potrzebna była pomoc straży pożarnej i użycie specjalistycznego sprzętu do rozcinania samochodu - przekazała w rozmowie z TVN24.
Na miejscu zginął 18-letni kierowca, 17-letni pasażer i młoda dziewczyna, której wiek początkowo nie był znany. Natomiast ranny 16-latek został przewieziony do szpitala.
Policja: 18-letni kierowca uzyskał prawo jazdy kilka tygodni temu
- Jak ustaliliśmy, kierujący samochodem 18-latek uzyskał prawo jazdy kilka tygodni temu, w połowie grudnia - przekazała Kamola. Dodała, że w nocy w Lublinie padał deszcz, a jezdnia była śliska. - Być może to auto wpadło w poślizg. Będziemy sprawdzać, z jaką prędkością poruszał się kierujący samochodem 18-latek. Decyzją prokuratora ciała ofiar wypadku zostały zabezpieczone do badań sekcyjnych. Będziemy wyjaśniać, czy kierujący pojazdem mógł znajdować się w stanie nietrzeźwości lub po użyciu innych środków - zapowiedziała policjantka.
Na fragmencie ulicy, na której doszło do wypadku, są trzy pasy ruchu w każdym kierunku. Obowiązuje tam ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę.
Świadkowie pomogli jednemu z pasażerów
Młodszy brygadier Marcin Babula z lubelskiej straży pożarnej poinformował, że trzy osoby były zakleszczone wewnątrz samochodu, a czwarta została prawdopodobnie uwolniona z wraku przez osoby postronne. - Nasze działania zakończyły się przed godziną 4 nad ranem w piątek - przekazał.
Jak dowiedziała się reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek, świadkowie zdarzenia wyciągnęli z pojazdu rannego 16-latka i natychmiast udzielili mu pomocy.
Strażak o akcji ratunkowej: auto było bardzo zniszczone
Jak powiedział w rozmowie z reporterką TVN24 starszy kapitan Andrzej Szacoń, rzecznik prasowy lubelskiej straży pożarnej, gdy strażacy przyjechali na miejsce zdarzenia, jeden z poszkodowanych był już na zewnątrz. - Strażacy natychmiast udzielili mu pierwszej pomocy medycznej - zaznaczył rzecznik.
Następnie strażacy próbowali dostać się do pozostałych poszkodowanych. Lekarz stwierdził zgon trojga nastolatków, dlatego strażacy odstąpili od dalszych działań i pozwolili działać policjantom. Później wyciągnęli zakleszczone w samochodzie ciała na zewnątrz. - Było to dość trudne, ponieważ auto było bardzo zniszczone (...). Musieliśmy użyć narzędzi hydraulicznych i podręcznego sprzętu burzącego, żeby stworzyć dostęp do tych osób - poinformował Szacoń.
Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja