W niedzielę mieszkańcy Podlasia mieli zdecydować, czy chcą budowy regionalnego portu lotniczego. Referendum w tej sprawie, które kosztowało cztery miliony złotych, okazało się jednak nieważne, choć zdecydowana większość opowiedziała się za powstaniem lotniska. Dlatego pomysłodawcy inwestycji nie składają broni. Materiał programu "Polska i Świat".
By niedzielne referendum w województwie podlaskim było ważne, musiało wziąć w nim udział minimum 30 proc. uprawnionych do głosowania.
Ostatecznie frekwencja wyniosła niespełna 13 proc. - do urn poszło ponad 120 tys. osób.
96 proc. z nich odpowiedziało twierdząco na pytanie: "Czy jest Pan/Pani za wybudowaniem w województwie podlaskim regionalnego portu lotniczego?".
Kibicują nawet piłkarze
Dyskusja o zrealizowaniu takiej inwestycji toczy się od lat. Z Białegostoku do najbliższego lotniska w Warszawie lub w Olsztynie jest bowiem ok. 200 kilometrów.
- Ułatwiłoby to życie młodzieży, studentom - tak o potencjalnym lotnisku na Podlasiu mówi jeden z mieszkańców regionu. Zwolennikami budowy portu są nawet piłkarze Jagiellonii Białystok.
- Raz wybraliśmy się do Szczecina samolotem z Warszawy, ale ta wyprawa zabrała nam tak naprawdę cały dzień. Nie powtórzyliśmy tego - mówi Agnieszka Syczewska, dyrektor zarządzająca klubu. I tłumaczy, że zawodnicy muszą w przypadku podobnych podróży spędzić kilkanaście godzin w autokarze.
Eksperci nie mają jednak przekonania, czy lotnisko w tej części kraju jest aż tak niezbędne. - Rozsądek to jedno, a ambicje to druga sprawa. Nie sądzę, żeby aż tylu było chętnych, żeby przylecieć samolotem obejrzeć żubry - ironizuje Cezary Orzech, ekspert lotniczy.
Wątpliwości dotyczące budowy portu miało rozwiać niedzielne referendum. - Jeżeli PiS chce budować lotnisko, to niech rząd Beaty Szydło wyłoży pół miliarda złotych i je buduje, a nie pyta i gania ludzi do lokali wyborczych - komentuje Zbigniew Nikitorowicz (PO), radny miasta Białystok.
- To nie jest żadna fanaberia, (lotnisko) to jest w tym momencie normalne narzędzie funkcjonowania miasta i regionu - przekonuje z kolei Paweł Myszkowski (PiS), inicjator referendum. W rozmowie z TVN24 dodaje, że nie składa broni. - Działanie komitetu się nie kończy - zapewnia.
Autor: ts/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24