Polskie Linie Lotnicze LOT nie planują zmian w rejsach nad Ukrainą, ponieważ samoloty tej spółki nie latają nad rejonem walk - mówi Robert Moreń, dyrektor biura komunikacji korporacyjnej PLL LOT.
Według wstępnych informacji boeing 777 malezyjskich linii lotniczych zniknął z radarów w czwartek ok. godziny 16 czasu polskiego. Na jego pokładzie znajdowało się 298 osób, nikt katastrofy nie przeżył. Niewykluczone, że maszyna została zestrzelona. W rejonie, gdzie spadł malezyjski samolot, trwają walki między prorosyjskimi separatystami a ukraińskimi siłami rządowymi.
Unikanie przestrzeni powietrznej nad wschodnią Ukrainą zapowiedziały już m.in. rosyjskie linie lotnicze Aerofłot i Transaero oraz tureckie Turkish Airlines.
Wcześniej niemiecka Lufthansa poinformowała, że zmienia swą trasę do Azji; samoloty tych linii będą szerokim łukiem omijały wschodnią Ukrainę. Rzecznik Lufthansy zwrócił uwagę, że przestrzeń powietrzna nad tym obszarem nie była zamknięta i nie zamknięto jej także po katastrofie malezyjskiego samolotu. Na razie niemieckie linie zamierzają kontynuować loty do Kijowa i Odessy.
"Pasażerowie bezpieczni"
Polskie linie nie wprowadzają żadnych zmian. - Nie musimy niczego zmieniać, dlatego że tereny, do których latamy, są bezpieczne. Na Ukrainie latamy do Kijowa, Odessy i Lwowa - tłumaczy Robert Moreń, dyrektor biura komunikacji korporacyjnej PLL LOT.
Moreń zapewnia, że pasażerowie LOT "absolutnie są bezpieczni".
Autor: nsz\mtom/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24