Naruszono konstytucję, konwencję praw dziecka i prawo oświatowe - uważa ojciec uczennicy z Łodzi, która z tysiącami innych uczniów walczy o miejsce w szkole średniej. Mężczyzna twierdzi, że to nierówna walka i w związku z tym myśli o pozwaniu państwa za edukacyjny chaos. Prawnicy oceniają, że ma szanse na wygraną w sądzie. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dobrosław Bilski, pedagog, tata dwóch córek w praktyce przekonał się, co dla uczniów i rodziców oznacza podwójny rocznik.
- Dzieci z tego rocznika nie mają takich szans, jakie miały pozostałe roczniki i tutaj ewidentnie prawo zostało naruszone – twierdzi.
Za namową żony chce pozwać Polskę za edukacyjny chaos. Zdaniem Bilskiego naruszono konstytucję, konwencję o prawach dziecka i prawo oświatowe.
Pedagog w ramach przygotowania do pozwu tworzy dokumentację, rozmawia z prawnikami i rodzicami innych dzieci. W mediach społecznościowych założył grupę dla chętnych do przyłączenia się do złożenia skargi.
"To czysta spychologia"
Na apel odpowiedziała Magda Wojciechowska, mama ósmoklasistki Oli. - Pomyślałam, że to dobry moment, żeby teraz zareagować, bo nie brniemy w dobrą stronę, ta reforma nie kończy się na tych rocznikach – stwierdziła.
Pani Magda i jej córka czekają jeszcze na wyniki rekrutacji. Celują w technikum, ale są pełne obaw, że miejsce zajmą ci, którzy nie dostaną się do liceum.
Mama ósmoklasistki twierdzi, że dzieci z podwójnego rocznika "mają trudniejszą sytuację w wyborze szkoły". – Mają mniej miejsc, a próg punktowy jest wyższy niż w zeszłym roku. Nie ma równych szans – dodała.
Przyznała, że gdyby miała taką możliwość, chciałaby zapytać ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego "dlaczego dzieci z tego rocznika mają trudniej". Reporterzy "Polski i Świata" przekazali jej pytanie ministrowi.
- Odpowiedzialną instytucją za nabór do szkół jest samorząd – odpowiedział minister Piontkowski.
Zdaniem Magdy Wojciechowskiej taka odpowiedź "to czysta spychologia".
"Dali nam trudniejsze egzaminy"
Nie satysfakcjonuje ona też Julii Kowalski, gimnazjalistki z Wrocławia. O pozwie dowiedziała się od mamy. Postanowiła się zaangażować, bo jak twierdzi, łamane są jej prawa.
- Zrobili na nas doświadczenie i chcieli pokazać, że ósme klasy są lepsze. Dali nam trudniejsze egzaminy i mieliśmy więcej przedmiotów – stwierdziła.
A to dla uczniów dodatkowy stres i powód do złości.
Psycholog Marika Witkoś tłumaczy, że rezygnacja z wymarzonego liceum to trudne doświadczenie dla dojrzewającego nastolatka. – To jest jakaś forma przeżycia straty, poradzenia sobie z różnymi emocjami, które względem tego powstają: złością, pretensjami – dodała.
Mecenas Mariusz Paplaczyk uważa, że "za to państwo musi ponosić odpowiedzialność" i ocenia, że pozew nie jest bez szans.
- Państwo odpowiada finansowo. To jest jedyna odpowiedzialność, która może je zaboleć - powiedział prawnik.
Pomysłodawcy pozwu nie o pieniądze jednak chodzi. - Ma doprowadzić, że sąd uzna fakt złamania prawa przez organy publiczne – powiedział Dobrosław Bilski.
Odzew na pomysł złożenia pozwu jest wielokrotnie większy niż tata z Łodzi zakładał.
Autor: asty//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24