W przyszłym tygodniu zostanie opracowany szczegółowy plan śledztwa wszczętego po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami - poinformował w piątek Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury. Plan określi m.in. jacy biegli zostaną powołani do wyjaśnienia przyczyn katastrofy oraz uwzględni liczbę osób, które zostaną przesłuchane w tej sprawie. - Na pewno ta lista będzie bardzo, bardzo długa - dodał Ozimek.
- Ten plan będzie opracowany w przyszłym tygodniu i do końca przyszłego tygodnia powinien być gotowy. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć m.in., ile osób i kogo konkretnie obejmą przesłuchania - dodał prokurator.
Rodziny zmarłych przesłuchane
Do tej pory wszelkie czynności śledczych były planowane na bieżąco. Teraz zgromadzony materiał zostanie przeanalizowany i pomoże stworzyć szczegóły nowego planu, który obejmie listę czynności związanych m.in. z powołaniem biegłych i listą świadków.
Przesłuchani zostali już członkowie rodzin osób zmarłych, a także dyżurna ruchu zatrzymana po katastrofie. Kolejne przesłuchania obejmą m.in. pokrzywdzonych. Będą to pasażerowie oraz świadkowie katastrofy, a wśród nich osoby przebywające w szpitalach (na ile pozwoli na to stan ich zdrowia). Przesłuchania obejmą też m.in. "dużą rzeszę pracowników kolei" i firm kooperujących z kolejowymi spółkami. - Na pewno ta lista będzie bardzo, bardzo długa - poinformował prokurator.
Pełny materiał dowodowy
Śledztwo po katastrofie Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. - Postępowanie jest objęte nadzorem od początku, w poniedziałek była decyzja w tej sprawie prokuratora apelacyjnego - wyjaśnił Ozimek.
Prokuratorzy podkreślają, że po katastrofie zgromadzili pełny materiał dowodowy, m.in. zapisy urządzeń, rejestratory rozmów oraz dokumentację kolejową. Wszystkie obejmują też czas sprzed katastrofy. Sprawą zajmowało się dotąd dziesięciu prokuratorów z wydziału śledczego, w kolejnych dniach ta liczba ma zostać ograniczona.
"Zaniechanie dyżurnego przyczyną katastrofy"
Wcześniej prok. Ozimek mówił na antenie TVN24, że "materiał dowodowy zebrany w śledztwie wskazuje na dostatecznie uzasadnione podejrzenie, że przyczyną katastrofy było zaniechanie dyżurnego ruchu". Zastrzegł jednak, że nie może zdradzać szczegółów zarzutów, jakie ma usłyszeć Andrzej N.
Ozimek podkreślił, iż może tylko ogólnie powiedzieć, że dyżurny ruchu nie zadbał, aby zwrotnica została przestawiona. - W związku z tym pociąg, który wyprawiał znalazł się na tym samym torze, co pociąg z przeciwka - powiedział prokurator.
Wyjaśnił jednocześnie, że szczegóły ustaleń śledczych muszą być na razie objęte tajemnicą. - Chciałbym zaznaczyć, że do dania dzisiejszego prokuratorzy nie mogli przesłuchać dyżurnego ruchu i postawić mu zarzutów. Ujawnienie szczegółów mogłoby utrudnić tę czynność - zaznaczył Ozimek.
Przypomniał, że w opinii biegłych psychiatrów, stan zdrowia Andrzeja N. nie pozwala na przesłuchanie. Prokuratura zawnioskowała do sądu o objęcie dyżurnego ruchu obserwacją psychiatryczną. Decyzja Sądu Okręgowego w Częstochowie ma być 13 marca.
- Musimy czekać na decyzję biegłych, z której będzie wynikało, że stan zdrowia psychicznego tej osoby pozwala na przesłuchanie w charakterze podejrzanego - powiedział Ozimek.
I dodał, że samo złożenie wniosku do sądu nie wstrzymuje przesłuchania. - Dziś mamy uzyskać kolejną opinię biegłych - powiedział Ozimek.
Zginęło 16 osób
Pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wschodnia - Kraków Główny zderzyły się czołowo w sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin koło Zawiercia. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa.
Zginęło 16 osób, a 57 zostało rannych. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.
Źródło: TVN24, PAP