Podpisanie się pod listem otwartym 50 ambasadorów ma charakter ideologiczno-politycznego eventu - powiedział Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. Borys Budka, lider Platformy Obywatelskiej, ocenił, że list ten to "silny i jednoznaczny głos". Wiceszef dyplomacji Paweł Jabłoński zapowiedział, że MSZ będzie "reagować właściwymi kanałami dyplomatycznymi" w stosunku do każdego z sygnatariuszy.
W niedzielę opublikowano list otwarty 50 ambasadorów i przedstawicieli organizacji międzynarodowych działających w Polsce, w którym wyrazili poparcie dla działań na rzecz podniesienia świadomości społecznej o problemach dotykających osób LGBTI. "Prawa człowieka są uniwersalne i wszyscy, w tym osoby LGBTI, mają prawo w pełni z nich korzystać. Jest to kwestia, którą wszyscy powinni wspierać" - napisali w liście dyplomaci.
Wiceszef MSZ: będzie reakcja w stosunku do każdego z ambasadorów
Wiceszef polskiej dyplomacji Paweł Jabłoński zapowiedział w rozmowie z Polską Agencją prasową, że "na pewno MSZ będzie po liście ambasadorów podejmować działania" - Będziemy reagować tłumacząc i wyjaśniając, jakie są fakty. Będziemy wyjaśniali, że Polska jest krajem, dla którego prawa człowieka są jedną z absolutnie podstawowych wartości i zakaz dyskryminacji kogokolwiek z jakiejkolwiek przyczyny jest wpisany do polskiej konstytucji i w pełni przestrzegany, oraz że stoimy na takim stanowisku, że na tym polega prowadzenie polityki - powiedział.
Zdaniem Jabłońskiego, sam fakt, że list został skierowany, "nie jest niczym niezwykłym", ponieważ - jak mówił - "takie listy się zdarzają i wielu ambasadorów w bardzo wielu krajach świata pisze takie listy i ma prawo do tego, by je pisać". - Będziemy reagowali właściwymi kanałami dyplomatycznymi, nie uważamy, że ujawnianie tego sposobu jest właściwe, reakcja natomiast na pewno będzie, w stosunku do każdego z ambasadorów - zapowiedział Jabłoński.
"Podpisanie się pod nim ma charakter pewnego ideologiczno-politycznego eventu"
O list ambasadorów był pytany w poniedziałek Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, który był gościem RMF FM.
Podkreślił, że kwestie praw człowieka, do których odwoływali się ambasadorzy, są sprawą kluczową. - Wszyscy ludzie są równi wobec prawa. W Polsce ta zasada obowiązuje - przekonywał.
Zauważył, że list ten jest otwarty, nie skierowano go do rządu i dlatego "podpisanie się pod nim ma raczej charakter pewnego ideologiczno-politycznego eventu, a nie formalnego wystąpienia tych dyplomatów".
Według jego wiedzy - jak dodał - "żaden z tych podpisanych pod listem dyplomatów z tą sprawą nie występował do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych czy innych agend rządowych". Jak zaznaczył, w liście tym zawarte są z jednej strony ogólnie słuszne tezy, na przykład o równości wobec prawa, pod którymi podpisałby się każdy. Z drugiej jednak strony - zdaniem Dworczyka - "supozycje, że w Polsce jest jakiś problem i osoby, które reprezentują środowisko LGBT, mają jakieś kłopoty, to jest po prostu teza nieprawdziwa".
Rau: stoimy na gruncie obrony praw człowieka i uniwersalnych wartości
Również minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau skomentował w poniedziałek list dyplomatów. - Myślę, że takie zaangażowanie części korpusu dyplomatycznego powtarza się tutaj co roku, natomiast, co ciekawe, te kwestie nie są intensywnie podnoszone w relacjach między korpusem dyplomatycznym a MSZ - powiedział w radiowej Jedynce.
Jego zdaniem "trudno się nie zgodzić co do tego, że stoimy na gruncie obrony praw człowieka i uniwersalnych wartości". - Przecież to gwarantuje nasza konstytucja, ale także i praktyka polityczna - przekonywał Rau.
Sikorski: to jest ostatni dzwonek dla polskiego rządu
Do słów ministra odniósł się w TVN24 jeden z jego poprzedników na stanowisku szefa dyplomacji, obecnie europoseł Koalicji Obywatelskiej Radosław Sikorski.
- W zeszłym tygodniu spotkałem się z grupą unijnych ambasadorów w Warszawie. Oni narzekają na bardzo utrudniony kontakt z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Więc może dlatego pan minister ma wrażenie, że korpus (tej sprawy) nie podnosi. Bo chce podnieść, a nie może - stwierdził.
Odnosząc się do dalszej części wypowiedzi szefa MSZ, Sikorski ocenił, że "powoływanie się na konstytucję jest nieprzekonujące, ponieważ różne prawa były zapisane także w konstytucji PRL czy nawet w 'najlepszej na świecie' konstytucji radzieckiej, stalinowskiej".
- Myślę, że to jest ostatni dzwonek dla polskiego rządu, żeby odnotować, że nawet kraje europejskie rządzone przez nacjonalistów i prawicowców - na przykład Wielka Brytania - podpisały ten apel. To pokazuje, jak daleko PiS zabrnął ideologicznie - stwierdził.
Brudziński do Mosbacher: czekamy na list w obronie mordowanych chrześcijan
Joachim Brudziński, europoseł i wiceprezes PiS, odpowiedział w poniedziałek na Twitterze na niedzielny wpis ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher dotyczący listu ambasadorów.
Zdaniem Brudzińskiego "my w Polsce również się zgadzamy", że prawa człowieka to nie ideologia i są one uniwersalne. "Dlatego z nadzieją czekamy na kolejny list, tym razem w obronie mordowanych chrześcijan, zamykanych w więzieniach działaczy prolife, wyrzucanych z pracy i prześladowanych ludzi cytujących Biblię, ludzi poddawanych wbrew swej woli eutanazji" - napisał.
"Czekamy na Pani głos oraz pozostałych ambasadorów w sprawie agresji i nienawiści przedstawicieli środowisk LGBTI. wymierzonych w ludzi, którzy zgodnie z Polską konstytucją uważają, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety. Czekamy na Pani głos w obronie ludzi pracujących w chrześcijańskich poradniach rodzinnych zmuszanych do oddawania sierot do adopcji parom homoseksualnym. Czekamy na głos oburzenia za odmowę obsługi w restauracjach prowadzonych przez aktywistów LGBT+ etc. ludziom z krzyżem na piersi. Czekamy na Pani głos oburzenia w związku z wyrzucanymi z pracy stewardesami za noszenie łańcuszka z krzyżykiem, czekamy na potępienie chuliganerii atakującej na ulicach działaczy prolife. Czekamy z nadzieją, że 50 ambasadorów nie będzie powtarzało fake newsa o strefach wolnych od LGBT (w liście ani razu nie pada to sformułowanie - red.) - wyliczał Brudziński w serii wpisów na Twitterze.
"Silny, jednoznaczny głos ambasadorów"
Lider Platformy Obywatelskiej Borys Budka napisał o "silnym, jednoznacznym głosie 50 ambasadorów".
"Tak oto Kaczyński roztrwonił dziedzictwo 'Solidarności' lat 80 i przemian okrągłego stołu. Z kraju wzorca obywatelskich swobód staliśmy się krajem na cenzurowanym" - dodał.
Szef klubu Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk w rozmowie z reporterką TVN24 komentował wpisy Joachima Brudzińskiego.- Pokazuje, że żyje w świecie, którego nie ma. Polska zawsze była krajem tolerancyjnym i jeżeli ktoś chciał to zmienić, to właśnie PiS - ocenił Tomczyk.
Jego zdaniem "to PiS robi wszystko, by Polacy stali się inni, by wykorzystać animozje, złe emocje".
Gawkowski: PiS spotkał się z silną pięścią, która powiedziała "stop" mowie nienawiści
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski powiedział reporterce TVN24, że "Prawo i Sprawiedliwość wywołało wojnę z ludźmi, którzy mają inną orientację seksualną".
- Wie to Kaczyński, wie to Morawiecki, wie to Brudziński. Dzisiaj w PiS-ie jest wielkie zdziwienie, że grupa ambasadorów pisze list o tolerancji, o prawach człowieka, o godności ludzkiej. (Rządzący - red.) zdziwili się, że ktoś zareagował, bo myśleli, że każdego człowieka można obrażać - powiedział Gawkowski.
Podkreślił, że "w Europie i na świecie jest inaczej". - Tolerancja i odmienność jest szanowana. W Polsce PiS na nią szczuje i spotkał się z silną pięścią, która powiedziała tej mowie nienawiści "stop" - dodał poseł Lewicy.
Źródło: PAP, tvn24.pl