Taka ustawa nie powinna wejść w życie - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. Odniósł się do ustawy o powołaniu komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, zwanej lex Tusk. Jego zdaniem jest niezgodna z kilkoma przepisami konstytucyjnymi.
Prezydent Andrzej Duda podpisał w poniedziałek ustawę o powołaniu komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, czyli tak zwane lex Tusk. Zapowiedział również skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego.
Ustawa jest krytykowana przez przedstawicieli opozycji i prawników. Według nich jest ona wymierzona w politycznych przeciwników partii rządzącej, szczególnie w lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, oraz narusza konstytucję.
Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek, który w środę był gościem "Rozmowy Piaseckiego" ocenił, że "taka ustawa nie powinna wejść w życie". - Ja przedstawiłem opinię prawną na temat ustawy o jednoznacznej konkluzji - o niezgodności z konstytucją, kilkoma przepisami konstytucyjnymi - powiedział.
Wiącek został zapytany, jak jego kolega po fachu, doktor prawa, mógł taka ustawę podpisać.
- To jest ustawa, która jest w zasadzie dla wszystkich prawników jednoznaczna pod względem oceny jej konstytucyjności. Trójpodział władzy, o którym mowa w konstytucji, polega na tym, że organy państwa dzielą się między sobą funkcjami. Do prowadzenia śledztw, do ustalania stanu faktycznego jest powołana w konstytucji komisja śledcza. Jest taki organ, dzięki któremu parlament może badać różnego rodzaju takie sprawy - zaznaczył. Dodał, że "do wymierzania sprawiedliwości są powołane organy wymiaru sprawiedliwości".
- I nie zmienia tego faktu to, że środek, o jakim mówimy, nazwano środkiem zaradczym a nie karą. To jest zabieg, który w nauce prawa nazywa się czasami Etikettenschwindel, czyli wprowadzenie pewnej nazwy, innej niż nazwa, która jest w konstytucji czy w akcie prawnym po to, by uniknąć skojarzeń - powiedział.
- Z punktu widzenia skutków prawnych, jaki wywoła ten środek zaradczy, jest to kara, napiętnowanie człowieka przez organ państwa - dodał.
Wiącek: każda osoba może być stroną tego postępowania
RPO podkreślał, że "dla każdego prawnika jest oczywiste, że sankcja, dolegliwość może być wymierzona za działanie niezgodne z prawem". - Każdy człowiek, podejmując decyzję o swoim życiu osobistym, zawodowym, powinien móc ocenić, czy jego działanie spotka się z negatywną reakcją państwa, spotka się z napiętnowaniem, na podstawie przepisów obowiązujących w chwili, gdy podejmujemy decyzje o tym, czy postąpić w jakiś sposób - zaznaczył.
- Wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym działanie nienaruszające prawa jest napiętnowane przez państwo, bo ta komisja została wyposażona do wymierzania tego typu środków, to jest niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa - ocenił.
Wiącek powiedział, że "każda osoba może być stroną tego postępowania, nie ma tam w zasadzie żadnych ograniczeń podmiotowych".
RPO: decyzja komisji jest ostateczna w chwili jej podjęcia
RPO podkreślił, że "decyzja komisji" jest ostateczna. Jak mówił, przysługuje od niej skarga do sądu administracyjnego, ale jak zaznaczył, "skarga nie wstrzymuje wykonania tej decyzji". - Sąd administracyjny może wydać postanowienie o wstrzymaniu wykonania decyzji, natomiast samo wniesienie skargi nie wstrzymuje, decyzja jest ostateczna w chwili jej podjęcia - wyjaśnił.
Wiącek podkreślił także, że "postępowanie przed sądem administracyjnym jest bardzo specyficzne i i nie jest adekwatne do oceny tego typu decyzji".
- W postępowaniu przed sądem administracyjnym nie prowadzi się postępowania dowodowego, to jest bardzo ważne, a więc nie można przesłuchać świadków. Dokumenty można dopuszczać jako dowody wyłącznie na zasadzie wyjątku. Sąd administracyjny bada wyłącznie legalność decyzji, w związku z czym nie będzie miał prawa do tego, żeby wejść w meritum tej decyzji. Sąd jest związany ustaleniem stanu faktycznego podjętego na poziomie postępowania administracyjnego, a więc sąd administracyjny będzie związany stanem faktycznym ustalonym w decyzji - mówił RPO.
- Sąd administracyjny nie ma kompetencji do oceny stanu faktycznego. On może teoretycznie zwrócić komisji tę decyzję z żądaniem uzupełnienia postępowania dowodowego - dodał.
Zaznaczył, że "sąd administracyjny nie będzie miał instrumentów proceduralnych do zweryfikowania tego, czy ktoś działał na szkodę Rzeczpospolitej Polskiej pod wpływem rosyjskim, tak jak miałby na przykład sąd karny".
Co w przypadku niestawienia się przed komisją?
Prowadzący program Konrad Piasecki zapytał Marcina Wiącka, czy gdyby został wezwany przed taką komisję, skonstruowaną na podstawie takiej ustawy, powinien się przed nią stawiać.
- Jeśli ktoś nie stawi się przed tą komisją, to istnieje możliwość zweryfikowania tego na drodze sądowej. Tam jest procedura, zgodnie z którą najpierw są nakładane grzywny, potem można zarządzić zatrzymanie i doprowadzenie. I w obu tych przypadkach istnieje możliwość odwołania się do sądu - powiedział.
- Przypuszczam, że jeśli doszłoby do takiej sytuacji, to sądy wówczas zajęłyby się oceną tego. Niewykluczone, że tu mogłyby się pojawić pytania prejudycjalne i próby uruchomienia unijnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskie. Nie wykluczam, że w takich przypadkach osoby wzywane mogłyby prosić Europejski Trybunał Praw Człowieka o wydanie zarządzeń tymczasowych i w ten sposób można by było na tym etapie próbować zweryfikować status i zgodność z konstytucją i z prawem międzynarodowym funkcjonowania tego organu - mówił.
- Jeżeli dobrze rozumiem pańską podpowiedź, nie stawiać się przed tą komisją - powiedział Piasecki.
- Ja nie chciałbym tego typu sugestii przedstawiać - odparł Wiącek. - Niestawienie skończy się w sądzie, który moim zdaniem będzie mógł się odnieść do zasad funkcjonowania i podstaw ustrojowych funkcjonowania tego organu - dodał.
RPO o katalogu funkcji, których nie będzie można objąć po decyzji komisji
Wiącek był także pytany, co się stanie, jeśli komisja stwierdzi, że polityk dopuścił się działania pod wpływem rosyjskim na szkodę interesu RP i nie może być wysoko postawionym urzędnikiem państwa, a na przykład Sejm powołuje go na premiera.
- Aby odczytać prawidłowo treść tej sankcji, trzeba sięgnąć tak naprawdę do dwóch ustaw - ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych i do ustawy o finansach publicznych. Ta sankcja polega na tym, że nie można kierować jednostką sektora finansów publicznych. Jednostką sektora finansów publicznych jest każdy organ władzy publicznej - wyjaśnił.
- Rada Ministrów jest organem władzy publicznej, prezes Rady Ministrów jest osobą kierującą Radą Ministrów, a więc jest to kierownik sektora finansów publicznych - dodał.
Wskazał, że wśród katalogu funkcji, których nie będzie można podejmować po takiej decyzji komisji, są między innymi premier, ministrowie, władze samorządowe.
Zaznaczył jednak, że "można być posłem". Dodał, że "to zresztą potwierdziła Państwowa Komisja Wyborcza". - Wymierzenie tej sankcji nie powoduje ograniczenia czy wykluczenia biernego prawa wyborczego - powiedział RPO.
Odniósł się także do kwestii skierowania ustawy przez prezydenta w tak zwanym trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. - Jeśli wniosek zostanie opublikowany, to będę zastanawiał się nad przyłączeniem do tego postępowania w zależności od tego, jak zostaną sformułowane zarzuty - powiedział.
Komisja do spraw badania wpływów rosyjskich
Państwowa Komisja do spraw badania wpływów rosyjskich będzie organem administracji publicznej, który może decydować o zastosowaniu środków zaradczych wobec osób, którym udowodni, że "pod wpływem rosyjskim działały na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej", np. zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi lub cofnięcie poświadczenia bezpieczeństwa. Środki zaradcze mają być nakładane w drodze decyzji administracyjnej. Zgodnie z ustawą "decyzje administracyjne, postanowienia i uchwały komisji są ostateczne". Od decyzji o środkach zaradczych nie można będzie się odwołać do wyższej instancji, bo takiej ustawa nie przewiduje.
Na decyzję komisji będzie można natomiast złożyć skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Ten jednak może tylko ocenić, czy decyzja komisji została podjęta zgodnie z procedurami. Sąd administracyjny nie oceni co do meritum, czy dana osoba rzeczywiście podejmowała decyzje pod wpływem rosyjskim, czy działała na szkodę interesów Polski. W dodatku złożenie skargi nie wstrzymuje wykonalności wydanej decyzji. Wstrzymać ją może jedynie sąd lub sama komisja. Dlatego Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwraca uwagę na iluzoryczność kontroli sądów administracyjnych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24