- On nigdy nie będzie Polaków łączył, zawsze będzie Polaków dzielił - mówił w "Faktach po Faktach" były premier i były przewodniczący SLD Leszek Miller. Jego zdaniem pomnik, który odsłonięto 10 kwietnia na placu Piłsudskiego w Warszawie, został wybudowany wbrew prawu, przy zastosowaniu "podstępu”.
We wtorek na placu Piłsudskiego odsłonięto pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. Czarny monument w formie schodów zaprojektował Jerzy Kalina.
- To bardzo poważny problem dla nas Polaków - ocenił były premier. - To nie tyle jest pomnik poświęcony pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej, a jeśli już, to tylko tych, którzy są bliscy ideologii PiS. Tak naprawdę to pomnik dominacji Prawa i Sprawiedliwości - dodał.
Zapytany o to, jak jego zdaniem pomnik zostanie odebrany przez opinię publiczną w Polsce, Miller odpowiedział, że "ci, którzy wierzą , że w Smoleńsku zdarzył się zamach i podzielają spiskową teorię Antoniego Macierewicza, będą uważali, że wszystko jest w porządku, i że wreszcie pomnik stanął tam, gdzie stać powinien".
Z kolei dla zwolenników teorii o katastrofie lotniczej - do których, jak podkreślił, sam się zalicza - pomnik ten będzie "zadrą wbitą w ich serce".
- Myślę, że wielu Polaków wierzy i co gorsza dalej będzie wierzyć (w teorię o zamachu w Smoleńsku - red.), bo są impregnowani na racjonalną argumentację - powiedział były szef SLD. - Fakty są najbardziej upartą rzeczą pod słońcem - stwierdził, cytując jednego z bohaterów "Mistrza i Małgorzaty”.
- Wszystko, co należało w tej sprawie powiedzieć i oprzeć na faktach, zostało powiedziane - zaznaczył, wspominając m.in. reportaż magazynu "Czarno na białym".
Macierewicz zatruł polską duszę
Odnosząc się do "anulowania" przez byłego ministra obrony narodowej raportu komisji Millera w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, były premier stwierdził, iż "nie można anulować prawdy”.
- Ten fałsz, który został ujęty w pracach podkomisji Macierewicza, zatruł polską duszę - ocenił były premier.
Jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość nie ustąpi w sporze o przyczynę katastrofy, gdyż "wielkość prezydenta Kaczyńskiego w koncepcji PiS może wynikać tylko z faktu, że on tragicznie poległ w służbie ojczyzny".
- A gdyby się okazało, że po prostu zginął w wypadku, no to nie jest to prezydent wielki - kontynuował Miller.
"Nie chcę uczestniczyć w grze, która nie jest moją grą"
Były premier powiedział, że rozważyłby dwie opcje, jeśli chodzi o zapowiadane przez PiS obniżenie wynagrodzeń parlamentarzystów o 20 procent.
- Albo odmówiłbym przyłączenia się do gry, którą toczy Kaczyński, i która jest wyrazem panicznej reakcji na spadające sondaże, albo starałbym się wytłumaczyć opinii publicznej, że mam zastrzeżenia co do systemu płac dla parlamentarzystów. Ale w tej konkretnej sytuacji nie chcę uczestniczyć w grze, która nie jest moją grą - sprecyzował.
Wspomniał także o "wariancie radykalnym”, czyli zgłoszeniu projektu, który zakładałby obniżenie poselskich płac o 40 procent. - I wtedy zapytałbym PiS, czy taką ustawę poprze - powiedział gość "Faktów po Faktach". - Ci, którzy są w defensywie, przegrywają, a ci, którzy są w ofensywie, wygrywają - zauważył.
Pytany, czy 10 tysięcy zł pensji to godne wynagrodzenie dla posła, Miller odpowiedział, że sam jest zwolennikiem rozwiązania systemowego. - Pensja parlamentarzysty powinna być krotnością przeciętnego wynagrodzenia - stwierdził.
"Zasada obca państwom demokratycznym"
- Myślę, że prezydent Duda odczytał, jakie są nastroje społeczne - powiedział były premier, komentując weto głowy państwa w sprawie ustawy degradacyjnej. - Słusznie zauważył też, że jest tam wiele wad prawnych, miedzy innymi zasada, która jest obca państwom demokratycznym, czyli odpowiedzialność zbiorowa - podkreślił. Miller jednocześnie przypomniał, że prezydentowi "nie drgnęła ręka, kiedy podpisywał podobną ustawę, która zawierała tę regułę, mianowicie ustawę represyjną w stosunku do służb mundurowych”. - Może prezydent Duda uznał, że w tej delikatnej materii relacji z Komisją Europejską nie należy mnożyć konfliktów poza ich niezbędną konieczność - podsumował Leszek Miller.
Autor: momo//plw
Źródło zdjęcia głównego: tvn24