Spodziewałem się odwołania mnie z funkcji przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa – przyznał w rozmowie z reporterką TVN24 sędzia Leszek Mazur. Dodał, że w spornej sprawie opublikowania protokołów z posiedzeń dzisiaj postąpiłby tak samo. - Inaczej złamałbym prawo – powiedział. Odwołany w czwartek został także rzecznik prasowy, członek prezydium Rady sędzia Maciej Mitera. Wyznał, że ma wątpliwości, czy KRS może odwołać swojego szefa lub członka prezydium. - Widocznie ta Rada wszystko może – dodał.
W czwartek podczas niejawnej części posiedzenia nowej KRS w związku z "utratą zaufania" złożono wnioski o odwołanie przewodniczącego Rady Leszka Mazura i rzecznika prasowego, członka prezydium Macieja Mitery. Mazur i Mitera zostali odwołani w głosowaniach w czwartek po południu. Obradom przewodniczył wiceprzewodniczący KRS, poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.
Mazur: spodziewałem się odwołania
Sędzia Mazur przyznał w rozmowie z TVN24, że spodziewał się odwołania. Stwierdził, że argument za jego odwołaniem "sprowadza się do enigmatycznej kwestii utraty zaufania" i został przedstawiony na posiedzeniu w "bardzo enigmatyczny" sposób. - Mam wyobrażenie, czego on dotyczy, ponieważ dyskusja była prowadzona już wcześniej. Między innymi we wtorek i w środę – powiedział.
Potwierdził, że udostępnił w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej protokoły z posiedzeń, z których można się było dowiedzieć między innymi, jakie wynagrodzenie otrzymywali członkowie KRS za to, że w innych dniach niż posiedzenia plenarne zwoływali komisje.
- Spór dotyczył tego, czy te protokoły (...) stanowią materię, którą się udostępnia jako informację publiczną, czy stanowią materiał wewnętrzny. Ja bez żadnej wątpliwości stałem na stanowisku, że to są dokumenty urzędowe, ponieważ praca tych komisji ma charakter pracy w organie publicznym. W komisjach zasiadają funkcjonariusze publiczni, jakimi są sędziowie, członkowie Krajowej Rady – dodał.
Mazur: podejmując inną decyzję, złamałbym prawo
Zapewnił, że nie podjąłby dziś innej decyzji w sprawie opublikowania protokołów. - W moim przekonaniu złamałbym prawo. Nie zmienia tej oceny taka opinia prawna przedstawiona przez pana posła Mularczyka, którą pozyskał w Biurze Analiz Sejmowych – dodał.
Opinia ta - powiedział Mazur - "ma charakter teoretyczny i ona nie opiera się na zbadaniu tego, co myśmy przekazali prasie czy zainteresowanym w formie dokumentów". - Ta opinia po prostu czyni pewne założenia, że tam są jakieś notatki przygotowawcze. W tych protokołach nie ma żadnych skreśleń, poprawek, to po prostu są zatwierdzone, poprawione, sprawdzone protokoły podpisane przez przewodniczących – wyjaśnił sędzia.
Poinformował, że nie brał udziału w tych komisjach. - Zwróciłem uwagę na prace tych komisji w aspekcie finansowo-budżetowym, kiedy zaczęły rosnąć wydatki – powiedział. - Nagłe ożywienie w drugiej połowie roku 2020 w powiązaniu z sygnałami, które płynęły z działu finansów, wskazały, że praca tych komisji ma takie uzasadnienie dochodowe – stwierdził.
Wyjaśnił również, że zgodnie z przepisami I Prezes Sądu Najwyższego zwoła kolejne posiedzenie, na którym zostanie wybrany kolejny przewodniczący.
Mitera: biorę wszystko, mówiąc bardzo kolokwialnie, na klatę
Czwartkowe decyzje KRS komentował w rozmowie z reporterką TVN24 także sędzia Maciej Mitera. Pytany, czy zna powód swego odwołania, wyznał, że "trudno jest się mu odnieść". - Wniosek dotyczył zarówno (…) pana przewodniczącego i to jest kluczowa postać i najważniejszy organ Rady – mówił. Zaznaczył, że sam jest "w dalszym szeregu, jako rzecznik prasowy, już były rzecznik prasowy i członek prezydium".
Dopytywany o powody odwołania i czy mogło być to związane z jego udziałem w jednym z programów telewizyjnych, Mitera powtórzył: - Trudno jest mi powiedzieć.
- Nie będę polemizował z tezą, że Ziemia jest płaska – powiedział reporterce Mitera. Jak mówił, "z większością się nie dyskutuje". - Skoro większość członków tak zdecydowała, to należy to uszanować – ocenił.
Reporterka TVN24 zwróciła uwagę, że były już rzecznik KRS występując we wspomnianym programie – według opinii wnioskodawców – krytykował innego członka KRS, sędziego Dariusza Drajewicza. - Nikogo nie krytykowałem. Z tego, co sobie przypominam, na pytania pani kolegi redakcyjnego (…) dużo też milczałem – odparł Mitera.
- Ja w swoim życiu zarówno prywatnym, jak i zawodowym nie żałuję decyzji, które podejmuję. Jestem człowiekiem dojrzałym, odpowiedzialnym. Ja biorę wszystko, mówiąc bardzo kolokwialnie, na klatę – zapewnił.
"Nobody’s perfect podobno"
Mitera zaprzeczył, by czwartkowa decyzja członków Rady go zabolała. Przekazał, że będzie żałować tylko zakończenia współpracy z dziennikarzami. - Byłem zawsze (…) do dyspozycji, nierzadko 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Cenię sobie to, bardzo mnie to wzbogaciło i chciałabym tutaj za pośrednictwem anteny podziękować całemu koleżeństwu dziennikarskiemu za współpracę – przekazał.
- Skoro moi koledzy i koleżanki uznali, że w sposób niewystarczający przedstawiam ich punkt widzenia, czy staram się (go) jakoś wyjaśnić, ja to szanuję. "Nobody’s perfect" podobno – dodał.
Mitera zaprzeczył, by widział w tej sytuacji zabarwienie polityczne. - Powtarzałem i powtarzam, że nie widziałem tutaj żadnego wpływu polityków czy żadnych partii politycznych – zapewnił.
Dodał, że "nie czuję się oskarżony" w związku z decyzją członków Rady. - Uważam, że przez te lata, które miałem przyjemność z państwem współpracować, dołożyłem naprawdę staranności kosztem swojego życia prywatnego. Nie uskarżam się. Widocznie uznano, że pełniłem tę funkcję w sposób, powiedziałbym, niedoskonały, nieperfekcyjny, nie w sposób, który by zadowalał większość tej Rady – powiedział.
Mitera: mam wątpliwości, czy w ogóle można odwołać przewodniczącego
Sprawę Mitera skomentował także w rozmowie z PAP. - Co do odwołania przewodniczącego – ja mam wątpliwości, czy w ogóle można odwołać, bo przepisy na ten temat milczą, a nie domniemywa się kompetencji organu – zwrócił uwagę. Jego zdaniem KRS miała pełne prawo odwołać rzecznika prasowego, ale sędzia ma wątpliwości, czy Rada miała prawo odwołać członka prezydium.
- Widocznie ta Rada wszystko może – powiedział. Sędzia Mitera wyjaśniał, że teraz będzie szeregowym członkiem KRS i będzie uczestniczył w jej "zwykłej pracy".
Opublikowane protokoły
Artykuły, w których powoływano się na protokoły z posiedzeń komisji KRS, publikował m.in. "Dziennik Gazeta Prawna". Jak podawał dziennik, sędzia Jarosław Dudzicz podczas posiedzenia jednej z komisji mówił, że "członkowie KRS są twarzami reformy, ale reformy której nie było". Dudzicz miał narzekać na ograniczony zakres reformy sądownictwa. "Potrzebna jest prawdziwa reforma. (…) Politycy muszą grać z KRS w otwarte karty i ujawnić cel/kierunek reformy. Mówi się o reformie wymiaru sprawiedliwości, której de facto nie ma – to tylko hasło wyborcze" – mówił cytowany przez "DGP" sędzia Dudzicz podczas posiedzenia komisji 15 września.
Gazeta podała też, że podczas innego posiedzenia tej samej komisji członek KRS, poseł Arkadiusz Mularczyk skrytykował działalność Izby Dyscyplinarnej SN. Według dziennika Mularczyk mówił, że "obecnie sędziowie tej izby nie wykonują swoich obowiązków w sposób sprawny i skuteczny". Według posła "to ta izba kreuje nieprawidłowości". "Jak jednak zauważył ID 'nie ma dobrej prasy' i istnieje pewne zagrożenie 'polityczne', jeśli i KRS zaatakuje ID. To go jednak nie powstrzymało przed stwierdzeniem, że irytujący jest fakt, że 'świetnie wynagradzani sędziowie, powołani na swój urząd nie wykonują należących do nich obowiązków'" – podał "DGP".
"DGP" doniósł też, że KRS wyznaczała posiedzenia komisji w dniach, w których nie odbywały się posiedzenia Rady. Jak podano, miało to na celu uzyskiwanie większych diet przez członków Rady.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24