Gdańska prokuratura sprawdzi, czy odpowiednio leczono 63-letnią kobietę, której w gardle utkwiła ość. Trafną diagnozę udało się postawić dopiero po sześciu dniach. Kobieta przeszła trzy operacje i w stanie ciężkim leży w szpitalu.
Zawiadomienie w tej nietypowej sprawie złożył w prokuraturze syn 63-latki. Twierdzi on, że lekarze dopuścili się zaniedbań w leczeniu, w wyniku czego kobieta znalazła się w ciężkim stanie. - Zdaniem mężczyzny doszło do nieprawidłowości w diagnozowaniu oraz leczeniu jego matki w szpitalu wojewódzkim w Gdańsku, gdzie przebywa pacjentka. Mężczyzna poinformował też o tym, że jego matka była wcześniej - jego zdaniem niesłusznie - odsyłana z tej placówki - wyjaśnia szef Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz Witold Niesiołowski.
Śledczy na razie prowadzą czynności sprawdzające w tej sprawie. - Prowadzimy je pod kątem artykułu 160. Kodeksu karnego mówiącego o narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - dodaje Niesiołowski.
Jeśli prokuratorzy zdecydują się wszcząć śledztwo, konieczne będzie powołanie zespołu biegłych, którzy orzekną, czy rzeczywiście ze strony lekarzy doszło do zaniedbań.
Sześć ciężkich dni
Według relacji syna gdańszczanki, ość utkwiła w jej gardle 18 czerwca. Kobieta skarżyła się na bóle w gardle, z którymi dwukrotnie zgłaszała się do szpitala wojewódzkiego w Gdańsku. Stamtąd - jak twierdzi rodzina - odsyłano ją do domu bez postawienia właściwej diagnozy.
Jak utrzymuje syn 63-latki, jego matkę przyjęto do placówki dopiero 24 czerwca, gdy zaczęła pluć krwią. Kobieta przeszła od tego czasu trzy operacje. Do dziś leży w szpitalu w stanie ciężkim.
Lekarze ze szpitala wojewódzkiego wyjaśniają, że postawienie właściwej diagnozy w tym przypadku było trudne, a rodzina zbyt długo zwlekała z kolejną wizytą u specjalistów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24