- Należało zminimalizować ryzyko, które dało się w tym przypadku przewidzieć. Na tym polega nieumyślny zapewne, ale wydaje się niezwykle dotkliwy, błąd moich kolegów - mówił na na antenie TVN24 dr Ryszard Frankowicz, ginekolog, położnik, komentując sprawę śmierci nienarodzonych bliźniąt we Włocławku. Jak tłumaczył, ciąża bliźniacza jest ciążą wzmożonego ryzyka, a ciężarna powinna być "monitorowana ciągle".
Do śmierci bliźniąt doszło we włocławskim Szpitalu Specjalistycznym im. ks. Jerzego Popiełuszki w nocy z czwartku na piątek. Według ojca dzieci przyczyniły się do tego zaniedbania ze strony szpitala. Matka bliźniąt przebywała w szpitalu przez dwa tygodnie, na przełomie grudnia i stycznia z powodu komplikacji ciąży. Opuściła lecznicę tydzień temu, ale zgłosiła się ponownie w czwartek, zaniepokojona gwałtownymi skokami ciśnienia. Według relacji ojca dzieci, ginekolog zalecił niezwłoczne przeprowadzenie zabiegu cesarskiego cięcia. Nie zrobiono tego, gdyż - jak usłyszał od personelu szpitala - osoba kompetentna do wykonania koniecznego badania ultrasonografem (usg) miała być na miejscu dopiero następnego dnia.
"Ciężarna powinna być monitorowana ciągle"
- Szpital we Włocławku jest szpitalem rangi wojewódzkiej. To szpital specjalistyczny - mówił w "Tak jest" w TVN24 dr Ryszard Frankowicz, komentując tragedię we Włocławku. Jak tłumaczył, nie wyobraża sobie, "jak taki odział może funkcjonować bez wykonania podstawowych badań, a w tym ustaleń obrazowych".
- Ciąża bliźniacza jest ciążą wzmożonego ryzyka - mówił dr Frankowicz i przekonywał, że w tej sytuacji ciężarna powinna być "monitorowana ciągle". - Tym bardziej, że były już ustalane wstępnie wskazania do cięcia cesarskiego, z uwagi na stan ciężarnej. Wspomnę tu o cukrzycy oraz nadciśnieniu - tłumaczył.
"Nie zachowano ostrożności i staranności"
Jak ocenił, w tej sytuacji "oczekiwanie na jeszcze gorsze, dramatyczne zdarzenia wydaje się postawą nieprawidłową". - Wstępnie, niczego nie przesądzając, wydaje mi się, że nie zachowano ostrożności i staranności, a więc norm według których wszyscy lekarze powinni postępować - mówił dr Frankowicz na antenie TVN24.
Przekonywał, że nie chodzi o to, by "wszystkie ciąże rozwiązywać cięciem cesarskim, lub cięcie cesarskie było na życzenie". - Ale należało zminimalizować ryzyko, które dało się w tym przypadku przewidzieć. Na tym polega, nieumyślny zapewne, ale wydaje się niezwykle dotkliwy błąd moich kolegów - tłumaczył.
"To system wymaga poprawy. Ludzie zawsze mogą zawieść"
- Ja, jako lekarz, jako specjalista położnik, często widzę podobne zdarzenia. I boleję nad tym, że wówczas jedyną receptą jest zaproszenie konsultanta kraju lub konsultanta regionalnego do wydania oceny. Znam wiele przypadków, że tak się nie dzieje - mówił dr Frankowicz.
W jego ocenie, to system wymaga poprawy. - W Polsce brak jest realnych procedur. Są tylko zalecenia. To system wymaga poprawy. Ludzie zawsze mogą zawieść i trzeba to minimalizować - przekonywał. Zapewnił też, że ma doświadczenie w Strasburgu i jest gotów pomóc rodzicom zmarłych bliźniąt. - Po ich stronie muszą stanąć nie tylko prawnicy, ale i lekarze. Musimy nauczyć się mówić "przepraszam" - stwierdził dr Ryszard Frankowicz.
Autor: kde/kka/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24