Lech Kołakowski - poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi - złożył wniosek do marszałek Sejmu o uchylenie mu immunitetu poselskiego - potwierdził TVN24 parlamentarzysta. Zrobił to na kilka godzin przed tym, jak sejmowa komisja regulaminowa miała zająć się wnioskiem o wyrażenie zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Poseł popełnił wykroczenie niemal pięć lat temu.
Pod koniec września 2018 roku poseł PiS, obecny wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Lech Kołakowski, jechał z prędkością 108 km/h w terenie zabudowanym w miejscowości Piątnica pod Łomżą.
Wniosek o pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej złożył w lutym 2019 roku, jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, komendant główny policji. Potem po raz kolejny - w innej sprawie - złożył taki wniosek jeszcze w październiku 2020 roku.
Kołakowski potwierdza złożenie wniosku o uchylenie immunitetu
Sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych sprawami wykroczeń drogowych obecnego wiceministra miała zająć się późnym popołudniem we wtorek (13 czerwca). Na stronie internetowej komisji czytamy jednak, że tego dnia na posiedzeniu rozpatrzono wnioski o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłów Zbigniewa Dolaty, Macieja Kopca i Anity Kucharskiej-Dziedzic oraz zajmowano się sprawami bieżącymi. Nie rozpatrywano sprawy Kołakowskiego.
W czwartek natomiast Kołakowski potwierdził TVN24, że na kilka godzin przed tym, jak komisja się zebrała, sam złożył wniosek do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o uchylenie mu immunitetu. Szerzej - jak relacjonował reporter TVN24 Mateusz Grzymkowski - nie chciał komentować sprawy.
Ostatecznie zatem komisja nie zajęła się wnioskami dotyczącymi Kołakowskiego. Trwa sprawdzanie pisma wiceministra pod kątem regulaminowym i formalnym.
Sprawa wykroczeń Kołakowskiego
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", pierwszy z wniosków dotyczy wykroczenia, jakie Kołakowski popełnił w Piątnicy w końcu września 2018 roku. "Jechał on wtedy z prędkością 108 km/h w terenie zabudowanym, a za nim - w pościgu - policjanci. Poseł przekroczył dozwoloną w terenie zabudowanym prędkość o 58 kilometrów, co kwalifikowało się do natychmiastowego zatrzymania mu prawa jazdy" - wskazała gazeta.
"Policja przekazywała wówczas, że Kołakowski prawa jazdy nie miał przy sobie, choć zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami mieć powinien. Przedstawił za to funkcjonariuszom legitymację parlamentarzysty. Przy tym, w tamtym czasie poseł publicznie postulował zmianę przepisów i odstąpienie od odbierania prawa jazdy za 'drobne wykroczenia drogowe'. Ostatecznie prawa jazdy wtedy Kołakowski nie stracił" - czytamy.
Do tej pory - zauważyła "Gazeta Wyborcza" - Kołakowski nie poniósł odpowiedzialności i nie odebrano mu prawa jazdy za to wykroczenie, ponieważ chronił go immunitet. "Nie dało się go też ukarać po tym, jak nieprawidłowo parkował, czego dotyczył wniosek do Sejmu komendanta głównego policji z października 2020 roku. W sumie zarzuty policji dotyczyły kilku wykroczeń drogowych" - dodała "GW".
Źródło: TVN24, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24