Firma, która złamie prawo, odpowie już na podstawie decyzji prokuratury. Do tej pory skazać trzeba było samego prezesa, by konsekwencje dotknęły całą firmę. Teraz ma się to zmienić. - Daje się bardzo niebezpieczne zabawki prokuraturze - ocenia były minister sprawiedliwości Borys Budka. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Prokuratorskie ustalenie. Tyle wystarczy, by wszcząć postępowanie przeciwko firmie. - Wreszcie te uprawnienia będzie miało państwo, czyli będzie miał również sąd - podkreśla wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
Według zapisów projektu ustawy to na wniosek prokuratora zapadać miałyby decyzje dotyczące między innymi obowiązku zwrotu przez firmę uzyskanej korzyści majątkowej, nałożenia obowiązku zapłaty świadczenia na rzecz Skarbu Państwa lub pokrzywdzonego czy oceny ważności interesu społecznego w konkretnej sprawie.
- Kolejny raz podważa się domniemanie niewinności. Kolejny też raz, daje się bardzo niebezpieczne zabawki prokuraturze. Prokuratura nie jest niezależna. Ona nie jest obiektywna. Każdy prokurator w Polsce musi wykonać polecenie Zbigniewa Ziobry - komentuje były minister sprawiedliwości Borys Budka (PO).
Zastrzeżenia ministerstwa
Według obowiązującej ustawy dziś odpowiedzialność firm będących podmiotem zbiorowym, na przykład za katastrofę ekologiczną jest znikoma. I to główne zastrzeżenie ministerstwa do obowiązujących przepisów.
Teraz, żeby firma będąca podmiotem zbiorowym poniosła jakąkolwiek odpowiedzialność prawną, najpierw do takiej odpowiedzialności musi zostać pociągnięta osoba fizyczna, czyli na przykład jej prezes czy członek zarządu.
- Będzie można od razu równolegle prowadzić postępowanie przeciwko osobie fizycznej i też na przykład przeciwko spółce - podkreśla radca prawny Przemysław Antas z Antas Tax & Legal.
A to według założeń ministerstwa ma przyspieszyć postępowania. - Po pierwsze, dowody zanikają. Po drugie, zacierają się w pamięci świadków zdarzenia. Po trzecie wreszcie, firma ma czas i możliwości, żeby wyczyścić całą dokumentację - wymienia wiceminister Warchoł.
"Trzeba się najpierw zastanowić, jak chcemy karać"
Zastrzeżenia prawników budzi wysokość kar, jakimi sąd może obarczyć podmiot zbiorowy. Do tej pory było to maksymalnie 5 milionów złotych. Teraz kary będą wynosić od 30 tysięcy do blisko 30 milionów złotych. - Kara pieniężna to może być kara do 30 milionów złotych, a w pewnych aspektach nawet do 60 milionów. Ogromny katalog środków karnych. A co ważniejsze, wprowadza się środki zabezpieczające na czas postępowania - zaznacza doktor Anna Opiela-Partyka z Kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka.
Wśród nich znalazły się zakazy, między innymi promocji i reklamy, prowadzenia określonej działalności, występowania w zamówieniach publicznych, łączenia, podziału lub przekształcania firmy czy wstrzymanie wypłat dotacji lub subwencji.
Zgoda co do tego, że te zmiany są potrzebne, jest. Brakuje jej jednak co do treści ustawy. - Nieuczciwych trzeba karać, tylko trzeba się najpierw zastanowić, jak chcemy karać - mówi doktor Opiela-Partyka.
Projekt ustawy ma trafić do Sejmu jesienią.
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock