|

Lasy Państwowe i obrońcy Juraty. Kto ma zadbać o przyrodę, a kto zrobić interes?

Teren dawnego ośrodka wypoczynkowego "Merkury" w Juracie
Teren dawnego ośrodka wypoczynkowego "Merkury" w Juracie
Źródło: Tomasz Słomczyński

Przyrodnicy z Pomorskiego Zespołu Parków Krajobrazowych zgłosili aż 17 uwag do projektu nowego planu zagospodarowania przestrzennego Juraty na Półwyspie Helskim. Władze gminy uwzględniły zaledwie jedną. Pozostałe odrzuciły, uznając je za bezzasadne. Drzewa można więc wycinać, choć nadleśnictwo w poniedziałek zapewniło, że ich ochrona "będzie priorytetem".

Artykuł dostępny w subskrypcji

W czwartek opisaliśmy w tvn24.pl, jak zmieniono funkcję atrakcyjnej, dwuhektarowej działki w Juracie.

W 2021 roku Lasy Państwowe wnioskowały o zmianę w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (MPZP) i wprowadzenie funkcji usługowej działki nr 175. Wcześniej w planie działka była oznaczona jako "las", nie można tam było prowadzić inwestycji budowlanych. Nowy plan pozwolił Lasom Państwowym na stawianie 12-metrowych budynków hotelowych i dopuszcza wycinkę drzew. Zabudować można blisko jedną trzecią terenu.

W obronie Juraty

Dotarliśmy do dokumentów, które świadczą o tym, że podczas uchwalania miejscowego planu w obronie lasu na tym terenie - i przyrody w całej Juracie, w sposób zdecydowany i jednoznaczny - wystąpiła jedna z instytucji zajmujących się ochroną przyrody. I nie były to Lasy Państwowe.

Pomorski Zespół Parków Krajobrazowych (PZPK) w marcu 2021 roku - w ramach konsultacji społecznych ówczesnego projektu planu zagospodarowania, sporządził własną opinię na ten temat i przekazał ją autorom planu - czyli włodarzom Jastarni, Jurata leży w granicach administracyjnych tej gminy.

W dokumencie tym przyrodnicy wielokrotnie zwracają uwagę, że wprowadzenie w życie planowanych rozwiązań będzie destrukcyjne dla przyrody. I nie chodzi tu tylko o działkę należącą do Lasów Państwowych, o której pisaliśmy w zeszłym tygodniu, ale o teren całej miejscowości.

Las porastający dwuhektarową działkę w Juracie - teren po dawnym ośrodku wczasowym "Merkury"
Las porastający dwuhektarową działkę w Juracie - teren po dawnym ośrodku wczasowym "Merkury"
Źródło: Tomasz Słomczyński

Zastępca dyrektora PZPK Barbara Utracka-Minko zwracała wówczas uwagę na szereg zagrożeń dla charakteru tej okolicy.

Na przykład na zapis mówiący o tym, że "dopuszcza się wydzielenie dróg wewnętrznych o szerokości nie mniejszej niż osiem metrów", co może spowodować wycinanie drzew, co z kolei "odbije się negatywnie na walorach przyrodniczych, kulturowych, krajobrazowych miejscowości Jurata". Zwracała też uwagę, że w nowym planie usunięto zapisy "chroniące istniejący drzewostan" oraz że dopuszcza się (tak jak na działce, którą opisaliśmy w zeszłym tygodniu) wycinkę pojedynczych drzew pod infrastrukturę, przy czym "projekt nie definiuje, jak należy rozumieć 'pojedyncze drzewo' - czy jest to jedno drzewo, czy dziesięć".

To wszystko - alarmowali dwa lata temu przyrodnicy - może doprowadzić do "zmniejszenia liczby starych sosen (wiek ok. 120 lat), które tworzą klimat miejscowości Jurata".

Turystyfikacja

Wycinki drzew to jedno. Innym problemem jest nadmierny - zdaniem PZPK, rozwój usług na terenie Juraty. Dla przykładu: na terenach zielonych plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza budowę toalet o powierzchni do pięćdziesięciu metrów kwadratowych "z dopuszczeniem uzupełniających lokali usługowych".

Nietrudno sobie wyobrazić, jak mogłaby wyglądać taka toaleta: zajmowałaby niewielką część powierzchni, a resztę mogłyby stanowić przybytki handlowe, gastronomiczne itd. Z podobnego założenia wyszli przyrodnicy, pisząc, ze "zapisy dają możliwość budowania lokali usługowych na terenie zieleni parkowej".

To tylko niektóre przykłady na to, w jaki sposób PZPK próbował "ratować" Juratę przed zjawiskiem dotykającym miejscowości turystyczne na całym świecie - tak zwaną "turystyfikacją". Skutkuje ona między innymi degradacją środowiska przyrodniczego, gwałtownym wzrostem cen nieruchomości, nieznośnym w sezonie hałasem i przeludnieniem, chaosem architektonicznym. Miejscowości wyludniają się, bo rodowici mieszkańcy wyprowadzają się, zwalniając lokale dla turystów. W efekcie powstają miejscowości widma, które żyją tylko w sezonie.

Zastępca dyrektora PZPK w swoim piśmie zwracała uwagę na jeszcze jeden aspekt: unikalny charakter Juraty. Osada ta powstała w latach 30. ubiegłego wieku i stała się miejscowością wypoczynkową o kameralnym charakterze, do której licznie ściągali artyści, dziennikarze, osoby wówczas znane i lubiane. Była modną, jak dzisiaj się mówi - "destynacją". Po tamtych czasach pozostała modernistyczna zabudowa willowa. Dlatego - jak podkreśla się w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego (dokument nadrzędny nad miejscowym planem zagospodarowania), należy chronić jej "założenie przestrzenne będące wyrazem spójnej koncepcji architektonicznej z lat trzydziestych XX wieku".

Jak wynika z oficjalnych dokumentów, PZPK w 2021 roku złożył w sumie siedemnaście uwag do projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Juraty. Szesnaście zostało "odrzuconych jako bezzasadne". Jedna - mająca charakter bardziej formalny niż merytoryczny, została uwzględniona.

Problemem całego Półwyspu Helskiego jest nadmierna liczba turystów i presja, jak wywierają na środowisko
Problemem całego Półwyspu Helskiego jest nadmierna liczba turystów i presja, jak wywierają na środowisko
Źródło: Shutterstock

Wracając zaś do działki nr 175 w Juracie - dwuhektarowej nieruchomości, będącej w zarządzie Lasów Państwowych - miejscowy plan wprowadza możliwość kompletnej zmiany charakteru tego terenu, który dzisiaj wygląda jak las, a może stać się terenem gigantycznego wręcz (jak na warunki Półwyspu Helskiego) ośrodka wypoczynkowego. Zmiana ta została uznana przez PZPK za niedopuszczalną i szkodliwą, przez Lasy Państwowe zaś - za pożądaną i korzystną.

Nadleśnictwo "wyjaśnia"

W poniedziałek Nadleśnictwo Wejherowo odniosło się do naszej czwartkowej publikacji. Na swojej stronie internetowej opublikowało informację pt. "Nadleśnictwo Wejherowo wyjaśnia", podpisaną przez nadleśniczego Jacka Szulca. Czytamy w niej między innymi: "Drzewostan na całej powierzchni działki ma charakter zadrzewienia, a nie lasu, ze względu na całkowity brak warstwy runa leśnego, a nawet ścioły. (…) Cała zabudowa w Juracie zlokalizowana jest w otoczeniu takich zadrzewień. Ponadto w gruncie znajduje się uzbrojenie infrastrukturalne wodociągowe, kanalizacyjne i elektryczne. Budowa takiej infrastruktury spowodowała, że gleba pod tym zadrzewieniem trwale utraciła profil glebowy charakterystyczny dla gleb leśnych".

Dalej czytamy: "Mając na uwadze z jednej strony istniejące zniekształcenia środowiska (lasu) na działce nr 175 oraz wniosek samorządu o daleko idącą zmianę sposobu jej zagospodarowania z drugiej strony - Nadleśnictwo przychyliło się do wniosku o zmianę przeznaczenia gruntu z jednoczesnym zastrzeżeniem ograniczeń jego użytkowania. W wyniku podjętych działań drzewostan sosnowy nie utracił prawnej ochrony, a nawet uległa ona zaostrzeniu ze względu na możliwe przejście pod rygor prawny ustawy o ochronie przyrody, gdzie chroni się każde pojedyncze drzewo".

Nadleśniczy jednak nie wspomina, jakie "ograniczenia" wprowadzono, zaś z zapisów uchwalonego w 2021 roku przy akceptacji nadleśnictwa miejscowego planu nie wynika, by na tym terenie obowiązywały ograniczenia w stosunku do wcześniejszego planu, z 2013 roku. Wręcz przeciwnie - jeśli chodzi o wycinkę drzew, wcześniej była zakazana, obecnie jest dopuszczalna.

Nadleśniczy Jacek Szulc pisze dalej: "Po uporządkowaniu i przejęciu terenu przez LP, zlecona zostanie analiza urbanistyczna oraz ekonomiczna, pod kątem możliwości, warunków i zasad kontynuowania funkcji turystycznej na tym obszarze, z uwzględnieniem zachowania porastającego teren zadrzewienia, bez konieczności usuwania drzew. Ewentualnym, przyszłym inwestorem będzie samo Nadleśnictwo, które posiada doświadczenie w prowadzeniu podobnych ośrodków na swoim terenie, czego przykładem mogą być ośrodki turystyczne w Jastarni oraz w Helu".

W kolejnej części informacji nadleśniczy wyraża ubolewanie "z powodu tak tendencyjnie opisanej sytuacji, która może wprowadzać odbiorców tekstu w błąd, sugerując możliwość pozbawienia tej powierzchni drzew, co jest niezgodne ze stanem faktycznym oraz dalszymi planami Nadleśnictwa w tym zakresie".

Tekst kończy się słowami: "Pragniemy zapewnić, że każda potencjalna inwestycja prowadzona na tym obszarze nie będzie stanowiła zagrożenia dla rosnących tam drzew, co jest priorytetem w dalszym planowaniu działań dla tego obszaru".

To "wyjaśnienie" zostało opublikowane na stronie nadleśnictwa cztery dni po naszej publikacji. Gdy zbieraliśmy materiały do artykułu, dwukrotnie kontaktowaliśmy się z Nadleśnictwem Wejherowo. W korespondencji z nami leśnicy stwierdzili, że "możliwe jest wycinanie drzew, jeżeli zarażają zdrowiu i życiu ludzi".

Zapytaliśmy więc wprost: "Czy przewidziane są wycinki drzew - oprócz tych, które mają być zrealizowane ze względów bezpieczeństwa (MPZP dopuszcza wycinki drzew ze względów inwestycyjnych - infrastruktura, mała architektura)?".

Odpowiedź była krótka: "Działka zostanie zagospodarowana zgodnie z MPZP". Przypomnijmy: miejscowy plan dopuszcza wycinkę drzew pod infrastrukturę, drogi, place zabaw itd.

Deklaracja o tym, że ochrona drzew "będzie priorytetem w planowaniu działań dla tego obszaru" została sformułowana po raz pierwszy cztery dni po publikacji naszego artykułu.

Polityka w lesie

W poniedziałek posłanki Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska i Barbara Nowacka przeprowadziły kontrolę poselską w siedzibie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. Przed siedzibą RDLP zorganizowały konferencję prasową.

Przed budynek RDLP w Gdańsku wyszedł rzecznik prasowy Jerzy Krefft. Przerwał konferencję, wręczając posłankom dokumenty i mówiąc: - Kto i dlaczego wycina drzewa? Odpowiem na pytanie, kto wycina drzewa. Leśnicy wycinają drzewa. Dlaczego? Dlatego, że rząd Platformy Obywatelskiej i PSL-u zatwierdził dokument, który pozwala na tę wycinkę.

Jak ustaliliśmy, rzecznik RDLP w Gdańsku wręczył posłankom dokumenty z 2015 roku, gdy u władzy była koalicja PO-PSL, zatwierdzające tak zwany Plan Urządzania Lasu. To dokument określający gospodarkę leśną w perspektywie dziesięciu lat. Nie były to dokumenty, które miałyby jakikolwiek związek z przedmiotem konferencji i interwencji posłanek, nie dotyczyły działki w Juracie.

lasy 1
Posłanki Koalicji Obywatelskiej weszły z kontrolą do siedziby Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku
Źródło: TVN24

- Rzecznik Lasów Państwowych w Gdańsku zachował się jak funkcjonariusz partyjny, nie odniósł się do zarzutów, wygłosił kwestię, którą pewnie kazał mu wygłosić jego szef Bartłomiej Obajtek [Regionalny Dyrektor Lasów Państwowych w Gdańsku, brat Daniela Obajtka - red.] - skomentowała incydent Agnieszka Pomaska. - Zachowywanie się jak funkcjonariusze partyjni to jeden z grzechów, jakie popełniły Lasy Państwowe w ciągu ostatnich lat. Do lasów wkroczyła polityka, a lasami rządzą partyjni namiestnicy - podsumowała posłanka Koalicji Obywatelskiej.

lasy 2
Nowacka o działce w Juracie: Czy były naciski chociażby ze strony pana Bartłomieja Obajtka?
Źródło: TVN24

- Rzecznik RDLP w Gdańsku Jerzy Kreff powiedział mi i Barbarze Nowackiej, że przecież Lasy zarabiają pieniądze, które zasilają budżet państwa - relacjonowała posłanka, zwracając uwagę, że być może to miała być merytoryczna odpowiedź na pytanie, dlaczego nadleśnictwo wsparło zmianę planu zagospodarowania w Juracie.

- Lasy nie są instytucją powołaną do robienia biznesów turystycznych, tylko do prowadzenia gospodarki leśnej i do ochrony przyrody - skwitowała Agnieszka Pomaska.

Czytaj także: