- Dzisiaj jesteśmy wyposażeni w wiedzę biegłych, ekspertyzę, którą przeprowadzili na potrzeby prokuratury, w której wykluczyli występowanie jakichkolwiek środków wybuchowych na próbkach, które zabezpieczyła prokuratura. Jest to wynik zbieżny z ustaleniami komisji, która pracowała pod kierunkiem ministra Millera - powiedział w "Kropce nad i" szef PKBWL i członek zespołu ekspertów lotniczych przy KPRM Maciej Lasek.
Lasek skomentował w ten sposób informacje przekazane przez prokuraturę, która poinformowała, że ze sprawozdania biegłych wynika, iż w próbkach z wraku nie stwierdzono "obecności pozostałości materiałów wybuchowych lub produktów ich degradacji".
Wybuch pozostawia ślad
Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych zaznaczył, że "każdy wybuch jest związany ze specyficznymi oddziaływaniami". - To mogą być nadtopienia, bo temperatura w momencie wybuchu dochodzi do kilku tysięcy stopni. Takich nadtopień nie stwierdzono. Zapis rejestratora parametrów lotu nie wykazał żadnego wzrostu ciśnienia, co nie wskazuje na jakiekolwiek rozszczelnienie kabiny. Zapis rejestratora głosu nie nagrał odgłosu wybuchu - zapewnił Maciej Lasek.
- Gdyby trotyl wybuchł w kabinie, to musiałaby nastąpić dehermetyzacja kadłuba samolotu. Jeśli nastąpiłaby dehermatyzacja, to nastąpiłaby zmiana ciśnienia. Nie ma tej wielkości wybuchu, który nie odcisnąłby jakiegoś śladu w rejestratorze - dodał.
Zbadać lepiej
Lasek podkreślił, że na razie nie wystąpiły "żadne nowe dowody i fakty, które mogłyby wskazywać choćby na potrzebę rozważenia wznowienia badania" i prac komisji.
Pytany czy rosyjski MAK, który też badał katastrofę tupolewa jest w jego ocenie instytucją wiarygodną, Lasek powiedział: - Z jednej strony MAK jest poddawany audytom i nie widziałem wyników tego audytu, które by wskazywały, że jest to organizacja niewiarygodna - powiedział.
Zaznaczył jednak, że polska strona ma "sporo uwag do raportu MAK". - Uważam, że można było to badanie przeprowadzić lepiej - ocenił.
"Rzeczy całkowicie zgodne"
Wcześniej Lasek, komentując informacje prokuratury powiedział:
- Prokuratura poinformowała dziś, że nie wykryto śladów materiałów wybuchowych, ani produktów ich rozkładu, oraz że nie ma żadnych dowodów, które mogłyby wskazywać, że przyczyną katastrofy był wybuch. To są rzeczy, które są całkowicie zgodne z materiałem, jaki w sprawie katastrofy zebrała komisja Millera - powiedział Lasek. Jak podkreślił, przyczyną katastrofy nie był wybuch, lecz zejście samolotu poniżej bezpiecznej wysokości.
Materiał z polskiej skrzynki wiarygodny
Lasek zwrócił też uwagę, że prokuratura stwierdziła, że w pełni wiarygodny jest materiał zapisany w tzw. polskiej skrzynce, czyli rejestratorze ATM QAR. W połowie czerwca temu zagadnieniu była poświęcona konferencja prasowa zespołu Laska. Eksperci podkreślali wówczas, że jest wyraźna korelacja między rejestratorem rozmów i rejestratorem parametrów lotu. W czwartek Lasek poinformował też, że jego zespół kończy prace nad stroną internetową, która najprawdopodobniej ma zostać uruchomiona na początku lipca. Jej adres to faktysmolensk.gov.pl.
Autor: mn/k / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24