Informację, że Aleksander Kwaśniewski zarabia ok. 52 tys. zł miesięcznie, zasiadając w międzynarodowej radzie doradców firmy Kulczyk Investments, Ryszard Kalisz nazwał "domniemaniem". - Kwaśniewski jest teraz osobą prywatną - stwierdził w programie "Piaskiem po oczach" w TVN24 polityk SLD, zaznaczając, że były prezydent nie ma obowiązku ujawniania wysokości swoich zarobków.
Kalisz (za prezydentury Kwaśniewskiego, szef jego kancelarii) przyznał, że on też nie wie, jakie są dochody byłego prezydenta. - Chroni go ustawa o ochronie danych osobowych - przypomniał, podkreślając, że byłego prezydenta zasada transparentności finansowej już nie obowiązuje, bo obecnie nie pełni on żadnej funkcji państwowej.
Dodał, że przez 10 lat prezydentury Kwaśniewskiego "wszystko, co robił, było na talerzu obywateli".
Kalisz podkreślił też, że dożywotnia pensja, którą od państwa pobiera Kwaśniewski jako była głowa państwa, jest niska w odniesieniu do pełnionej wcześniej funkcji. Dodał, że wynosi ona "4 tys. zł" (uposażenie byłych prezydentów wynosiło 4 tys. zł netto do roku 2011; po nowelizacji prawa wynosi ono 6 tys. zł netto - red.)
200 tys. dol. rocznie?
Jak podała piątkowa "Gazeta Wyborcza", Kwaśniewski zasiada w międzynarodowej radzie doradców firmy Kulczyk Investments wraz z byłym prezydentem Niemiec Horstem Köhlerem i emerytowanym generałem Jamesem L. Jonesem, doradcą prezydenta Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego w latach 2009-2010.
Gazeta dowiedziała się nieoficjalnie, że Kwaśniewski służy swoją wiedzą dotyczącą Europy, Polski i Ukrainy.
Członkom tego typu ciał doradczych - jak podaje dziennik - wypłacana jest pensja rzędu 200 tys. dol. rocznie (ok. 52 tys. zł miesięcznie).
"Sprawa dr. G. nie na takie halo"
Pytany o komentarz ws. ogłoszonego w piątek wyroku na kardiochirurga Mirosława G., Kalisz ocenił, że "atakowanie" przez sędziego służb za ich metody, które porównał "z najgorszymi czasami stalinizmu" - "było właściwe".
Jego zdaniem, tą sprawą powinien zająć się komisariat Warszawa-Mokotów, a nie CBA i minister sprawiedliwości. Przypomniał, że G. oskarżono o przyjęcie łącznie 17,5 tys. zł. - To nie jest sprawa na takie halo - ocenił.
Jak mówił, w sprawie skorumpowanego lekarza "uruchomiono całą maszynerię państwa", zniszczono reputację jednego z najlepszych szpitali w Polsce, a także przyczyniono się do kryzysu w transplantologii. Według Kalisza, zorganizowano "atak na szpital MSWiA" nie po to, żeby wyeliminować korupcję wśród lekarzy, ale żeby uderzyć w to środowisko. - PiS chciał rządzić przez strach - podsumował polityk Sojuszu.
Kardiochirurg dr Mirosław G. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę. Sąd uniewinnił go od zarzutów mobbingu wobec podwładnych. W uzasadnieniu wyroku sędzia krytycznie ocenił metody działania CBA i prokuratury w sprawie.
Autor: mon//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24