Grupa 200-300 osób z flagami Ukrainy oraz hasłami - takimi jak "Bez handlu z terrorystą" - na transparentach zgromadziła się w okolicach przejścia granicznego w Kukurykach (Lubelskie), by zablokować przejazd ciężarówek z towarami na Białoruś i do Rosji. Policja oddziela ich od pojazdów. Kolejka tirów do przejścia w sobotę rano sięgała 27 kilometrów.
Grupa aktywistów zgromadziła się w sobotę około godz. 9 w okolicy polsko-białoruskiego przejścia granicznego w miejscowości Kukuryki. Jest ich 200 do 300. Większość z nich to obywatele Ukrainy - podał reporter TVN24 obecny na miejscu.
Protestujący blokują drogę ciężarówkom jadącym w kierunku Białorusi. – Nie przepuścimy ani jednego - w rozmowie z reporterem TVN24 Piotrem Czabanem zapowiadał Dima, jeden z mężczyzn obecnych na blokadzie. Po godz. 15 akcja trwała. Nie wiadomo, jak długo będzie kontynuowana. Zgromadzeni zdecydowali się przepuścić kilka tirów z żywymi zwierzętami, by oszczędzić im cierpień podróży w małych klatkach.
Jak relacjonował reporter, pojawiły się osoby twierdzące, że protest jest nielegalny, aktywiści mają jednak wszystkie wymagane zgody.
Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę. 24. dzień inwazji
Bufor policji
Wiele osób trzyma flagi Ukrainy. Mają transparenty po angielsku i rosyjsku, takie jak "Bez handlu z terrorystą". Kolejka tirów do przejścia w sobotę rano sięgała 27 kilometrów. Czas oczekiwania na odprawę to około 20 godzin.
– W związku z trwającym protestem ciężarówki obecnie nie są przepuszczane. Została utworzona około kilometrowa strefa buforowa oddzielająca protestujących od pojazdów ciężarowych – przekazała mediom Barbara Salczyńska-Pyrchla z Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej. Zapewniła, że funkcjonariusze są na miejscu i czuwają nad bezpieczeństwem uczestników protestu, kierowców oraz osób postronnych.
Punkt Informacji Drogowej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, potwierdził, że żadne pojazdy nie są przepuszczane przez kordon policji.
Każdy grosz, każdy eurocent, który trafia do Rosji, "zabija" Ukraińców
Jak tłumaczyła nam Natalia Panczenko, jedna z organizatorek akcji blokowania tirów, protest na polsko-białoruskiej granicy jest inicjatywą oddolną. Akcja ma na celu uniemożliwienie dostarczania na Białoruś towarów, które mogą zostać wykorzystane przez Rosję lub zależne od niej władze Białorusi do celów militarnych lub jako wsparcie armii najeźdźców.
- Dzisiaj każdy grosz, każdy eurocent, który trafia do Rosji, zasila ich gospodarkę i "zabija" Ukraińców. To jest oczywiście skrót myślowy, ale chyba nie trzeba go tu rozwijać, bo dopóki rosyjska gospodarka będzie w stanie wspierać armię, dopóty ta wojna będzie trwała – zaznaczyła Panczenko.
Dwie doby czekania
Na innym samochodowym przejściu z Ukrainą, w Bobrownikach - ponad 100 kilometrów na północ od Kukuryków - na przejazd przez granicę czeka się około dwóch dób. Kolejka tirów według podlaskiej Krajowej Administracji Skarbowej, w sobotę rano osiągała 25 kilometrów.
Jak przekazała KAS, teraz odprawy trwają dłużej, bo - w związku z sankcjami gospodarczymi UE i zakazem transportu do Rosji niektórych towarów, po agresji tego kraju na Ukrainę - służby celne nie tylko sprawdzają dokumenty, ale także fizycznie kontrolują ciężarówki wyjeżdżające na wschód i sprawdzają, czy faktycznie znajduje się tam deklarowany w dokumentach towar. Są do tego także wykorzystywane skanery rtg.
O akcjach blokowania przejazdu tirów na granicy polsko-białoruskiej pisaliśmy już wcześniej. Jedna z nich trwała trzy dni.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: TVN24/PAP