Problem z nepotyzmem będzie do tego czasu, dopóki będziemy rozmawiać o jego skutkach, a nie przyczynach - mówił w "Jeden na jeden" Paweł Kukiz. Lider ruchu Kukiz'15 komentował zamieszanie wokół Bartłomieja Misiewicza, szefa gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza, oraz innych nominacji PiS w spółkach skarbu państwa.
W poniedziałek Misiewicz - który został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej - na własną prośbę został zawieszony w pełnionych przez siebie funkcjach przez szefa MON Antoniego Macierewicza. Kukiza taki rozwój wypadków jednak nie przekonuje.
- Misiewicz będzie taką samą "ofiarą", jaką był Hofman. Czyli nie będzie ofiarą - stwierdził lider Kukiz'15, przypominając losy byłego rzecznika PiS Adama Hofmana, który w 2014 r. pożegnał się z partią po tzw. aferze madryckiej.
- To był człowiek, na którego zrzucono wszelkie grzechy, który został poświęcony, ale on i tak dostał nagrodę - przekonywał Kukiz. Jak mówił, były rzecznik Prawa i Sprawiedliwości "już ma profity, ponieważ pan minister Jackiewicz (były minister skarbu - red.) poobsadzał spółki skarbu państwa w dużej mierze ludźmi Hofmana".
Jednocześnie dodał, że problem z nepotyzmem w polityce będzie istniał tak długo, jak długo będziemy rozmawiać o jego skutkach, zamiast o jego przyczynach.
Dlatego, jak mówił, ruch Kukiz'15 proponuje kilka projektów ustaw. Jeden z nich zakłada, że kandydaci do państwowych spółek będą mieli obowiązek ujawnić swoje majątkowe i prywatne relacje. Inna ustawa miałaby wprowadzić karę za nepotyzm, która wynosiłaby więcej niż trzy lata więzienia.
- Czyli stanie się to zbrodnią, a nie występkiem - mówił Kukiz. Jego zdaniem protekcja w stosunku do zaufanych osób to problem strukturalny, a nie personalny. - Dopóki nie zmieni się legislacji i nie wprowadzi się instrumentów, które karzą i hamują nepotyzm, to będzie tak przez kolejne 25 lat, o ile Polska te 25 lat przetrwa - powiedział Kukiz.
"Radziwiłł jest złym ministrem, uwikłanym"
Lider Kukiz'15 był też pytany o trwający strajk okupacyjny pracowników służby zdrowia, którzy domagają się podwyżek. Wśród strajkujących są m.in. pielęgniarki.
- Znam doskonale to środowisko, znam ich warunki pracy - mówił Kukiz. - Wiem, że zarabiają niewspółmiernie mało. Często bez pielęgniarki nie jest możliwa prawidłowa diagnoza lekarska. One są tym funkcjonariuszem zdrowotnym pierwszego kontaktu - dodał.
Jego zdaniem Konstanty Radziwiłł jest złym ministrem zdrowia "uwikłanym w prywatne gabinety", a Prawo i Sprawiedliwość "nie ma pomysłu na służbę zdrowia". Stwierdził przy tym, że w sprawie podwyżek dla pracowników służby zdrowia rządzący nie mogą zasłaniać się argumentem "nie ma na to pieniędzy".
- Chciałbym przypomnieć, że istnieją takie instytucje, jak gabinety polityczne. Instytucje, z których wywodzi się taki człowiek jak pan Misiewicz. One pochłaniają z kieszeni podatnika rocznie pół miliarda złotych - przekonywał Kukiz.
Dodał, że jego ugrupowanie już w lutym złożyło projekt ustawy likwidujący gabinety polityczne, który "praktycznie był projektem PiS składanym dwukrotnie w 2009 i 2012 roku". - I PiS odrzucił własny projekt - powiedział Kukiz.
Autor: ts//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24