Pojawiły się nowe dowody w sprawie śmierci Krzysztofa Olewnika. "Dziennik" dotarł do dokumentu, który może mieć kluczowe znaczenie dla wyjaśnienia roli Jacka K. i zbadania nowych, nieznanych do tej pory, wątków sprawy. Na podstawie analizy bilingów z 2003 roku policja stwierdziła, że przekazaniem okupu kierował Andrzej A., powiązany z grupami przestępczymi z Pruszkowa. Z kolei "Gazeta Wyborcza" wskazuje poszlaki dotyczące związku Jacka K. z tragedią Olewnika.
Jeżeli doniesienia "Dziennika" się potwierdzą, oznacza to, że za porwaniem Olewnika stoją też inne osoby. Wśród nich Jacek K., wspólnik Olewnika, do którego według bilingów dzwonił po porwaniu w 2002 roku Andrzej A.
Z kolei według "Gazety Wyborczej" są poszlaki, które wskazują na związek Jacka K. ze sprawą Olewnika.
Porwane bmw
Jacek K. rzekomo odkrywa porwanie, ale był widziany przed domem Olewników dwie godziny wcześniej. Porywacze wiozą Olewnika skradzionym bmw Jacka, które zazwyczaj posiadało specjalne zabezpieczenia. W chwili porwanie zabezpieczenia zostały sforsowane w kilka minut...
Tylko bez przebierańców
Rodzina Olewników podejrzewa, że Jacek K. przekazywał porywaczom szczegół z rodzinnych narad, w których uczestniczył. Chodzi między innymi o sytuacji, do jakiej doszło w momencie kiedy porywacze chcieli otrzymać okup. Zażądali wówczas, aby okup przywiozła żona Krzysztofa Iwona. Siostra porwanego zaproponowała, że to ona pojedzie z pieniędzmi, tylko ubierze i uczesze się tak, jak żona porwanego. Następnego dnia przez telefon Krzysztof mówił: "tylko żeby nie jechali żadne przebierańce" (nagranie to zarejestrowano na taśmie).
Anonimowy donos
Kolejną poszlaką jest anonimowy telefon, który policja w Płocku otrzymała kilka dni po spotkaniu: jesteśmy kolegami Krzyśka - w sprawę zamieszany jest Krzysztof K. Podobny telefon otrzymała żona porwanego.
Stal z Krupostalu
W sprawie porwanie pojawia się również wątek wspólnej firmy Krupostal, którą Krzysztof prowadził razem z Jackiem K. Świadek widział jak Jacek K. rozmawiał z szefem gangu o handlu stalą - a właśnie tą branżą zajmowała się firma. Ojciec Olewnika mówił w 2001 roku "GW", że firma nie spełniała jego oczekiwań odnośnie zysków. - Podejrzewałem wraz z Krzysztofem, że Jacek może nas kłamać lub obracać stalą pochodzącą z przemytu. Postanowiłem zinwentaryzować firmę. K. odmówił kontroli - dodał Włodzimierz Olewnik. Jacek K. twierdzi, że ma papiery po kontroli urzędu skarbowego, które wskazują, że "lewizny nie było".
Wybraniec porywaczy?
Wątpliwości budzi również fakt, że to właśnie K. woził okup porywaczom. Jacek K. w czerwcu 2008 roku powiedział dziennikarzom "GW", że kontaktował się z gangsterami ponieważ szukał Krzysztofa Olwenika, a okup woził, bo został wskazany do tego zadania przez porywaczy.
Na tropie nowych sprawców
Jak policja natrafiła na ślad Andrzeja A.? Śledczy zanalizowali bilingi połączeń telefonów w lipcu 2003 r. w okolicy, w której w Warszawie doszło do przekazania okupu porywaczom.
Spośród 790 tys. połączeń policyjny program komputerowy wytypował cztery podejrzane. Z analizy wynika, że operacją przekazania okupu kierował Andrzej A., powiązany z grupami przestępczymi z Pruszkowa. Robił to za pośrednictwem dwóch osób, które śledziły samochód z okupem. Jacek K. został aresztowany w piątek ze względu na karę do ośmiu lat która grozi mu za udział w porwaniu. Sąd obawiał się również, że może on utrudniać śledztwo.
Kontakty z żoną herszta
Według "Dziennika" z policyjnej analizy wynika także, że A. miał kontakty z żoną Wojciecha Franiewskiego, herszta bandy porywaczy. Jednak to nie wszystko. Andrzej A. prowadził też rozmowy z Rafałem K. "Farbowanym", bandytą z grupy mokotowskiej. "Farbowanego" i młodego Olewnika łączyła bliska znajomość z Izabellą L. Ta zeznała w śledztwie, że K. wiele razy pytał ją o Olewnika.
Jak się okazuje, analiza billingów Andrzeja A., który z Łeby miał kierować przekazaniem okupu, udowodniła dodatkowo, że miał kontakty ze złodziejem Maksymilianem Z., specjalizującym się w kradzieżach bmw. Złodziej ten przed uprowadzeniem dzwonił do Krzysztofa Olewnika, a po uprowadzeniu do jego wspólnika Jacka K. To oznacza, że Jacek K. miał kontakty z ludźmi zamieszanymi - według policji - w porwanie.
Źródło: "Dziennik"