Psychiczne i fizyczne znęcanie się nad czworgiem dzieci i doprowadzenie jednego z nich do samobójstwa - takie zarzuty usłyszał przed sądem rejonowym w Brzozowie (Podkarpackie) były proboszcz parafii w Hłudnie. Duchowny nie przyznaje się do winy.
Oskarżony o doprowadzenie do samobójstwa 13-letniego Bartka odmówił w czasie śledztwa składania wyjaśnień. Proces proboszcza udało się rozpocząć dopiero za drugim razem. W pierwszym terminie, w czerwcu odroczono go na wniosek obrońcy księdza, który odebrał zawiadomienie o terminie rozprawy zbyt późno. Ksiądz odpowiada z wolnej stopy.
Proces utajniony dla dobra pokrzywdzonych
Proces na wniosek prokuratury i pełnomocnika pokrzywdzonych odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Sąd argumentował, że w przeciwnym razie w trakcie procesu mogłoby dojść do niepokojów społecznych, ponieważ osoba księdza i stawiane mu przez prokuraturę zarzuty "budzą antagonizmy i kontrowersje". Zwrócił też uwagę na dobro pokrzywdzonych dzieci i prawo rodziny zmarłego Bartka do szacunku i spokoju.
Rodzice wszystkich wykorzystywanych przez duchownego dzieci wnieśli o uczestnictwo w procesie jako oskarżyciele posiłkowi.
W procesie chciał też uczestniczyć przedstawiciel organizacji społecznej - Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Troski o Media "Świadectwo". Sąd jednak nie uwzględnił tego wniosku. O jego oddalenie wnosili prokurator i przedstawiciel pokrzywdzonych, argumentując, że utajnienie procesu spowodowało nieobecność na sali rozpraw mediów i obecność Stowarzyszenia nie jest wskazana.
"Nie chcę już być gwałcony przez tego pedofila"
Sprawa dotyczy tragedii, jaka rozegrała się w grudniu zeszłego roku w miejscowości Hłudno. 13-letni Bartek powiesił się na drzewie. Zostawił pożegnalny list, w którym oskarżył miejscowego proboszcza o bezpodstawne posądzenie go o kradzież. Napisał w nim, że "nie chce już być gwałcony przez tego pedofila", ale słowo to później zamazał.
Śledztwo w tej sprawie brzozowska prokuratura wszczęła kilka dni po śmierci chłopca. Prokuratorom jak dotąd nie udało się zgromadzić dowodów jednoznacznie potwierdzających, że Bartek był molestowany.
Ksiądz Stanisław K. w wigilię Bożego Narodzenia na swoją prośbę odszedł z parafii.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24