- Szczeciński sąd rejonowy uniewinnił oskarżonego o molestowanie nieletnich ks. Andrzeja D. - poinformował rzecznik tamtejszego sądu okręgowego Michał Tomala.
Sprawa rzekomego molestowania dzieci przez księdza Andrzeja, założyciela i byłego dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie, stała się głośna, gdy opisała ją w 2008 r. "Gazeta Wyborcza". Dziennik pisał między innymi, że przez wiele lat sprawa miała być ukrywana przez księży.
Subsydiarny akt oskarżenia w sprawie duchownego wniósł pełnomocnik pokrzywdzonego. Akt taki może wnieść pokrzywdzony w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego w sytuacji, gdy dwukrotnie odmówi tego prokurator (po uprzednim wykorzystaniu drogi zażalenia sądowego).
Jak dodał Tomala, wyrok zapadł w ubiegłym tygodniu, po trwającym kilka lat procesie. - Sprawa była prowadzona w trybie niejawnym i nie znam uzasadnienia decyzji sądu - zaznaczył. Wyrok jest nieprawomocny - termin złożenia zażalenia upływa w środę.
Prokuratura nie chciała się zająć sprawą
Szczecińska prokuratura na początku 2010 r. umorzyła ostatecznie w całości śledztwo dotyczące domniemanego molestowania dzieci przez księdza Andrzeja D. Śledztwo umorzono po raz pierwszy rok wcześniej, ponieważ część zdarzeń będących jego przedmiotem uległa przedawnieniu. W pozostałych przypadkach brak było znamion przestępstwa czy jego dowodów. Od tej decyzji odwołał się w imieniu dwóch pokrzywdzonych ich pełnomocnik. Postanowienie o umorzeniu zostało przez sąd uchylone w zakresie wątku dotyczącego jednego pokrzywdzonego. Sąd zlecił wówczas wykonanie dodatkowych czynności, które nie doprowadziły do ustalenia, że zostało popełnione przestępstwo. W całym śledztwie przesłuchano ok. 120 świadków, w tym wychowanków księdza, ich rodziny oraz wychowawców z prowadzonej przez D. placówki. Kuria szczecińska informowała wówczas, że trwa proces kanoniczny w sprawie rzekomego molestowania dzieci, zgodnie z instrukcjami Stolicy Apostolskiej przewidzianymi w takich wypadkach, a sprawa jest nadzorowana przez Watykan. Kuria nie komentuje wyroku szczecińskiego sądu.
Praca jedynie administratorska
Ksiądz Andrzej D. jest obecnie dyrektorem Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie. Wcześniej pełnił między innymi funkcje dyrektorskie w szkołach katolickich w Szczecinie. Duchowny od dłuższego czasu nie ma kontaktu z młodzieżą, a także nie sprawuje żadnych zadań duszpasterskich, jedynie administracyjne w w archidiecezji. Sprawa księdza D. stała się głośna w marcu 2008 r. Głos w niej, oprócz mediów, zabierała strona kościelna i politycy. W obronie duchownego stawali niektórzy jego byli wychowankowie. Opisując sprawę molestowania dzieci przez księdza Andrzeja, założyciela i dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie, "GW" powoływała się na wyznania byłych podopiecznych ośrodka. Do rzekomego molestowania miało dochodzić na początku lat 90. Według dziennika chłopcy zwierzyli się wychowawcom, oni zaś w 1995 r. poinformowali o sprawie bp. Stanisława Stefanka, któremu podlegała oświata w archidiecezji. Ten nie uznał ich relacji za wiarygodne i nie porozmawiał z żadnym z chłopców - pisała "GW".
Według dziennika, wychowawcy spotkali się ze zwierzchnikiem bp. Stefanka, abp. Marianem Przykuckim. Ten zaufał jednak osądowi biskupa i nie kazał sprawy dalej badać. Odsunął ks. Andrzeja od pracy w ognisku, ale wiosną 1996 r. powierzył mu nadzór nad szkołami katolickimi w Szczecinie. Potem ks. Andrzej kierował liceum katolickim w Szczecinie, przewodniczył Stowarzyszeniu Szkół Katolickich. Wychowawcy nie dali za wygraną. W 2003 r. ich zeznania i relacje ofiar spisał dominikanin Marcin Mogielski. Jego zwierzchnik o. Maciej Zięba przekazał je poprzedniemu arcybiskupowi szczecińsko-kamieńskiemu Zygmuntowi Kamińskiemu. Metropolita miał zająć się sprawą dopiero, gdy wychowawcy zasugerowali, że pójdą do prokuratury.
Autor: bieru\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu