Podsłuchiwani za pomocą Pegasusa mogą być także politycy Zjednoczonej Prawicy. Ci, którzy mogą mieć miękkie kręgosłupy, mogą mieć wątpliwości – powiedział w "Kropce nad i" generał Marek Dukaczewski, odnosząc się do doniesień na temat inwigilowania senatora Krzysztofa Brejzy. Ekspert do spraw bezpieczeństwa Piotr Niemczyk ocenił z kolei, że "nie sposób utrzymać w konspiracji działania, które dotyczy tak dużej grupy".
Senator KO Krzysztof Brejza był 33 razy inwigilowany w trakcie kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku - wynika z analizy działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. Brejza w tym czasie był szefem kampanii Koalicji Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi.
Więcej o sprawie: "Nadzwyczajna intensywność inwigilacji". Ekspert Citizen Lab o hakowaniu telefonu Brejzy
Wcześniej Citizen Lab potwierdził także, że inwigilowani Pegasusem byli także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
"Ci, którzy mogą mieć wątpliwości"
O wykorzystywaniu programu Pegasus do inwigilacji dyskutowali w "Kropce nad i" w TVN24 generał Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych, oraz Piotr Niemczyk, ekspert do spraw bezpieczeństwa, były oficer Urzędu Ochrony Państwa.
Zdaniem generała Dukaczewskiego, służby zainteresowane są pozyskiwaniem wiedzy na temat kilku grup społecznych. - Pierwsza grupa to przedstawiciele opozycji, którzy swoją aktywnością, skutecznością działania, paraliżują trochę działania Zjednoczonej Prawicy – mówił.
- Druga grupa to są osoby publiczne, które nie są aktywne w polityce, ale wywierają wpływ na pewne decyzje – wymienił. Kolejną grupą są przedstawiciele mediów, "które rządu nie wspierają".
- Czwarta grupa to są politycy i działacze Zjednoczonej Prawicy. Zasada, którą stosuje pan prezes [Jarosław Kaczyński] to dziel i rządź. (…) Ci, którzy mogą mieć miękkie kręgosłupy, mogą mieć wątpliwości, by utrzymać w Sejmie te bardzo kruchą większość – ocenił.
"Nie sposób utrzymać w konspiracji działania, które dotyczy tak dużej grupy"
Według Piotra Niemczyka, "to jest chyba niemożliwie, żeby nie wydała się technika, która obejmuje kilkanaście tysięcy ludzi, bo myślę, że w takiej skali się to mogło dziać". - Nie sposób utrzymać w konspiracji działania, które dotyczy tak dużej grupy, chociażby dlatego, że samo Prawo i Sprawiedliwość było nieszczelne pod tym względem – ocenił.
- Jak widziało jakieś ciekawe dla nich materiały, to natychmiast leciało z tym do mediów. (…) Pokusy, które miała władza, żeby natychmiast wykorzystywać każdy materiał operacyjny, nie do celów zwalczania przestępczości, tylko do celów dyskredytacji przeciwników politycznych, były elementem dekonspiracji – powiedział.
- Citizen Lab to jest komórka uniwersytecka, to jest poważna jednostka akademicka i jeżeli ona stwierdziła, że określony numer był w określonym czasie zhakowany, nastąpiło włamanie i został zainstalowany jakiś robak, to podejrzewam, że oni mają dowody na to, że ten robak był w określonym czasie, w określonym urządzeniu rzeczywiście obecny – mówił Niemczyk.
Jak powiedział, "o Pegasusie się mówi, że on ma taki system ostrzegawczy, że jeżeli widzi, że z telefonem się dzieje coś nietypowego, to on ulega autodestrukcji". - Natomiast jeżeli to się zrobi w odpowiednim momencie, to prawdopodobnie ta autodestrukcja jest niemożliwa. Pewne ślady zostają na różnych pośredniczących urządzeniach telekomunikacyjnych i to jest do zarejestrowania – tłumaczył.
- Myślę, że się spotkamy z dowodami. Zresztą dowodem jest to, że pewne materiały trafiły do służb specjalnych, znajdują się w ich archiwach, a jedynym sposobem, żeby je pozyskać, było właśnie zastosowanie Pegasusa – zaznaczył.
"Nie ma kontroli nad służbami specjalnymi"
Zdaniem generała Dukaczewskiego, "nie ma kontroli nad służbami specjalnymi". - Komisja do spraw służb specjalnych, na czele której stoi przedstawiciel PiS-u, nie jest komisją, która będzie w stanie cokolwiek zrobić – powiedział.
- Tu jest dla opozycji niezwykłe zadanie, by stworzyć komisję śledczą, zmusić do powstania komisji śledczej, która tę sprawę wyjaśni. To jest kwestia przyszłości naszego państwa – ocenił.
Generał zauważył, że "my nie wiemy, gdzie są serwery Pegasusa, czy tutaj, czy w Izraelu". - Jeżeli są w Izraelu, a służby pozyskują informacje o osobach, które mogą być premierami, ministrami kolejnego rządu, prezydentem, jeżeli tak, to dane wrażliwe dotyczące obywateli naszego kraju są w posiadaniu innych państw. To jest udział w obcym wywiadzie. Przekazujemy informacje o osobach, które w naszym państwie odgrywają i będą odgrywać istotną rolę innemu państwu – mówił gość TVN24.
- Wejście w telefon powoduje to, że ja z pani telefonu mogę wysłać SMS-a podpisanego przez panią, do osoby, która dla pani jest ważna, który tę osobę obraża. I pani o tym nie ma najmniejszego pojęcia. Można generować pewne gry operacyjne, gdzie ludzi się konfliktuje, gdzie wykorzystuje się sytuacje osobiste po to, by pewne rzeczy rozgrywać – tłumaczył były szef WSI.
Czytaj także: Senator Krzysztof Brejza zawiadamia prokuraturę o podejrzeniu nielegalnej inwigilacji przez CBA >> Jak CBA gromadziło informacje o samochodach i nieruchomościach senatora Brejzy i jego żony
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24