Założenia obowiązującej nowelizacji ustawy o ochronie granicy krytykował w "Tak jest" w TVN24 były sędzia Trybunału Konstytucyjnego i były przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński. Ocenił, że wprowadzony na jej mocy czasowy zakaz przebywania w strefie nadgranicznej "to jest taka proteza, która ma stanowić przedłużenie stanu wyjątkowego, o którym mówi konsytuacja". Wskazywał, że teraz minister spraw wewnętrznych i administracji "swobodnie, w sposób arbitralny, będzie decydował, na jak długo ten stan przedłużyć".
We wtorek Sejm odrzucił poprawki Senatu do nowelizacji ustawy o ochronie granicy. Nowelę niezwłocznie podpisał prezydent Andrzej Duda i została opublikowana w Dzienniku Ustaw. Na jej mocy, rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych i administracji, od 1 grudnia do 1 marca w 183 miejscowościach przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania. Zakaz obejmie 115 miejscowości województwa podlaskiego i 68 miejscowości województwa lubelskiego. To taki sam obszar, na którym wprowadzono stan wyjątkowy.
OGLĄDAJ "TAK JEST" W TVN24 GO >>>
Hermeliński: dla mnie to jest naruszenie konstytucji w sposób jednoznaczny
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński był pytany w "Tak jest" w TVN24, czym różni się stan wyjątkowy od obecnie obowiązującego w pasie przygranicznym czasowego zakazu przebywania na tym terenie. - To jest taka proteza, która ma stanowić przedłużenie stanu wyjątkowego, o którym mówi konstytucja - ocenił.
- To jest taki karykaturalny, że tak powiem, stan wyjątkowy, bo w konstytucji jest powiedziane, jakie podmioty wprowadzają stan wyjątkowy. Prezydent może na 90 dni, Sejm musi (to - red.) zaakceptować, w razie potrzeby Sejm może jeszcze na 60 dni przedłużyć. Łącznie to jest 150 dni, ani dnia więcej stanu wyjątkowego. Natomiast w myśl tej znowelizowanej ustawy, artykuł 12a ustawy o ochronie granic, tutaj w zasadzie decyduje urzędnik, którym jest minister spraw wewnętrznych i administracji - wskazywał.
Zobacz całą nowelizację ustawy o ochronie granicy >>>
Dodał, że minister decyduje o tym "bez żadnej konsultacji z nikim i, co gorsza, może ten pseudostan wyjątkowy wprowadzić na czas, jaki mu się podoba".
Hermeliński ocenił też, ze "ustawodawca wyszedł jeszcze poza konstytucję, w zasadzie okrężną drogą ją zmienił". - Bo istota tego stanu wyjątkowego pozostała w zasadzie ta, o której mowa jest w konstytucji, a termin jest nieoznaczony - mówił. - Dla mnie to jest naruszenie konstytucji w sposób jednoznaczny - dodał były sędzia TK.
Wskazywał, że "ustawą można ograniczyć wszelkiego rodzaju prawa, między innymi prawo do poruszania się". - Tymczasem ustawa [nowelizacja ustawy o ochronie granicy - przyp. red.] to składa w ręce urzędnika, w ręce ministra, który swobodnie, w sposób arbitralny będzie decydował, na jak długo ten stan przedłużyć - dodał.
Ustawa o ochronie granicy. Hermeliński: naruszenie konstytucji, jeśli chodzi o tryb uchwalania
Wojciech Hermeliński mówił również, że "nastąpiło naruszenie konstytucji, jeśli chodzi o tryb uchwalania". - Ponieważ potraktowano ten projekt jako projekt pilny, a konstytucja w artykule 123 mówi, że nie podlegają tej klauzuli pilności ustawy dotyczące ustroju i właściwości władz publicznych - wyjaśniał, dodając, że "Straż Graniczna jest władzą publiczną".
- Więc to są dwa istotne naruszenia konstytucji - ocenił gość TVN24.
1. Rada Ministrów może uznać uchwalony przez siebie projekt ustawy za pilny, z wyjątkiem projektów ustaw podatkowych, ustaw dotyczących wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej, Sejmu, Senatu oraz organów samorządu terytorialnego, ustaw regulujących ustrój i właściwość władz publicznych, a także kodeksów. 2. Regulamin Sejmu oraz regulamin Senatu określają odrębności w postępowaniu ustawodawczym w sprawie projektu pilnego. 3. W postępowaniu w sprawie ustawy, której projekt został uznany za pilny, termin jej rozpatrzenia przez Senat wynosi 14 dni, a termin podpisania ustawy przez Prezydenta Rzeczypospolitej wynosi 7 dni.Art. 123 konstytucji
Hermeliński: tak się działo w PRL-u
Były sędzia Trybunału Konstytucyjnego odniósł się także do ograniczonej możliwości przebywania dziennikarzy przy granicy z Białorusią.
Wiceszef MSWiA Błażej Poboży wyjaśniał w środę, że wizyty dziennikarskie na granicy będą odbywały się na podstawie akredytacji wydawanych przez komendanta właściwej placówki Straży Granicznej. Dziennikarze będą wjeżdżali w strefę nadgraniczną pod opieką SG w zorganizowanej formie wjazdu.
CZYTAJ WIĘCEJ O ZASADACH ONECNOŚCI MEDIÓW PRZY GRANICY >>>
Zdaniem Hermelińskiego komendant właściwej placówki SG "w zasadzie będzie sam - jak to się mówi nieelegancko - po uważaniu decydował, kiedy wpuścić kogo, jaką trasą, dokąd może dojechać, dokąd nie może dojechać". - Jest to niewątpliwie ograniczenie prawa obywateli do informacji, o czym mówi artkuł 54 konstytucji - wskazywał.
Jak mówi były szef PKW, "każdy ma prawo do pozyskiwania informacji", a "ograniczenia mogą być wprowadzone ustawą". - Ustawa nie wprowadziła ograniczeń. Znowu zostały wprowadzone rozporządzeniem, aktem niższego rzędu, tak, jak to się działo w PRL-u niestety - komentował gość "Tak jest".
1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. 2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.Art. 54 konstytucji
Były sędzia TK: trudno będzie tu mówić o możliwości gromadzenia się
Hermeliński ocenił również, że skutkiem przyjętej nowelizacji "będzie naruszenie kolejnego przepisu, kolejnego prawa i wolności w postaci prawa do zgromadzeń". - Bo jeżeli nie mogą wejść [na teren przygraniczny - przyp. red.] osoby spoza tej strefy nadgranicznej, to trudno będzie tu mówić o możliwości gromadzenia się. A konstytucja i ustawa Prawo o zgromadzeniach pozwalają każdemu wszędzie się gromadzić, na każdym skrawku terytorium Polski - mówił.
Na pytanie, czy możemy mówić o naruszeniu prawa również w kontekście braku możliwości wjazdu na ten teren dla organizacji humanitarnych, powiedział, że "można to rzeczywiście tak potraktować".
- Odmawianie możliwości wjazdu medykom, naraża tych ludzi, tych uchodźców na cierpienie, niemalże na śmierć. Więc tutaj można mówić o odpowiedzialności osób, które nie dopuszczają do tego - dodał.
Autorka/Autor: akr/kab
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: DWOT