Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało nagranie ze strefy objętej stanem wyjątkowym, na którym widać dużą grupę migrantów. Wcześniej tego dnia pojawiła się ona na terenie przygranicznym w asyście białoruskich służb. Weszła do lasu drogą od przejścia w białoruskiej miejscowości Bruzgi. Minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował, że granicy z Białorusią pilnuje już 12 tysięcy żołnierzy. Podniesiono też stan gotowości Wojsk Obrony Terytorialnej.
Przy granicy polsko-białoruskiej "rozpoczęła się największa do tej pory próba masowego siłowego wejścia na teren Polski" - informował rano rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Na nagraniach udostępnianych przez niezależne białoruskie media można było zobaczyć setki migrantów z plecakami i śpiworami, idących szosą w kierunku przejścia granicznego z Polską Kuźnica Białostocka-Bruzgi. Ludziom tym towarzyszyli uzbrojeni ludzie w mundurach.
Przed godziną 11 polski resort obrony zamieścił nagranie ze śmigłowca, przedstawiające sytuację w pobliżu Kuźnicy w powiecie sokólskim. Miasto to należy do terenu objętego stanem wyjątkowym. Na nagraniu widać kordon funkcjonariuszy po stronie polskiej oraz setki migrantów po stronie białoruskiej, przy zasiekach granicznych.
Szef MON Mariusz Błaszczak przekazał, że na granicy pełni służbę ponad 12 tysięcy żołnierzy. Dodał, że w stanie gotowości są żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. "Wspólnie ze służbami MSWiA jesteśmy przygotowani do obrony polskiej granicy" - zapewnił.
Gotowość żołnierzy WOT zadeklarował także rzecznik tej jednostki, pułkownik Marek Pietrzak. Podał, że od godziny 10.30 wszyscy żołnierze pierwszej, drugiej i czwartej Brygady Obrony Terytorialnej są w gotowości do działania.
Straż Graniczna: ci cudzoziemcy są prowadzeni przez służby białoruskie
O sytuację przy granicy pytana była rzeczniczka Podlaskiego Oddziału SG, major Katarzyna Zdanowicz. Przekazała, że Straż Graniczna monitoruje sytuację. Pytana, ile migrantów kieruje się na przejście graniczne, Zdanowicz odpowiedziała, że według szacunków może tam być "kilkaset, a nawet kilka tysięcy osób".
Zaznaczyła, że trudno jest dokładnie określić liczbę tych osób. - Po tamtej stronie granicy są cudzoziemcy, którzy są prowadzeni, inspirowani przez służby białoruskie. Tak naprawdę czekamy na rozwój sytuacji, (na to - red.), co zaplanowały służby białoruskie - powiedziała.
MSZ: dyplomacja lubi ciszę
Rzecznik resort spraw zagranicznych Łukasz Jasina pytany, czy w związku z najnowszymi wydarzeniami MSZ ponowne wezwie do siedziby resortu charge d'affaires Białorusi, zwrócił uwagę, że w tej sytuacji "trzeba brać pod uwagę wszelkie konteksty". - Także mamy swoje służby dyplomatyczne na Białorusi, które chcemy, aby tam zostały i monitorowały sytuację. W tym momencie dyplomacja lubi ciszę - mówił.
Przekazał, że resort "ze strony Białorusi formalnie nie słyszy nic". - Widzimy to, co sami możemy zobaczyć dzięki mediom, dzięki obserwacjom naszych dyplomatów, dzięki temu, co przekazują nam środki masowego przekazu i nasze służby - wymienił.
Na przypomnienie, że po stronie polskiej media nie mają wstępu na obszar przygraniczny, stąd nie mogą relacjonować tego, co tam się dzieje, Jasina zauważył tu rolę mediów społecznościowych. Dodał, że MON "apeluje do dziennikarzy, aby ufali służbom demokratycznego państwa nieco bardziej niż służbom państwa białoruskiego".
Niezależny białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan w niedzielę wieczorem informował, że w Mińsku, stolicy Białorusi, nie ma "prawie żadnych" migrantów. "Dzisiaj tysiące (?) z nich przeniosło się ze stolicy Białorusi w kierunku przejścia Kuźnica-Bruzgi, aby w jednej dużej grupie próbować sforsować granicę polską. Szturm zaplanowany jest na jutro rano" - pisał.
Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. Unia Europejska i państwa członkowskie podkreślają, że to efekt celowych działań Białorusi. Uważają, że to odpowiedź Mińska na sankcje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MON