Według Straży Granicznej grupa Kurdów odnaleziona w Narewce została zawrócona, bo nie chciała zostać w Polsce. Fundacja Ocalenie, która jest na miejscu, mówi, że prawda jest inna. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Sześcioletni chłopiec trzecią noc śpi w białoruskim lesie na gołej ziemi. Podobnie jak reszta rodziny irackich Kurdów: 13 osób, w tym czworo dzieci. W niedzielę zostali zatrzymani w Polsce w Narewce. Zostawili tam karimaty, bo myśleli, że Straż Graniczna wiezie ich do swojej placówki.
Nie trafili do placówki straży, tylko z powrotem na granicę. Dziennikarze otrzymują od nich apele o pomoc. O los tej grupy od trzech dni reporterzy pytają Straż Graniczną. W poniedziałek usłyszeli, że są pod opieką polskich pograniczników. - Placówka w Narewce, przebywają w pomieszczeniach służbowych – zapewniała rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.
Ale kiedy dziennikarzom udało się nawiązać kontakt z migrantami, okazało się, że to nieprawda. Migranci napisali, że straż wywiozła ich do lasu na granicę. Potwierdził to też mieszkaniec, który tę wywózkę nagrał. - Przyjechała Straż Graniczna i zaczęła ładować tę grupę na ciężarówkę – opowiada mieszkaniec okolic Narewki Maciej Jaworski.
Sprzeczne relacje w sprawie wniosków o azyl
W środę rzeczniczka Straży Granicznej na pytanie o grupę z Narewki najpierw mówiła o dwóch innych grupach, potem dopytana przez reporterkę TVN24 powiedziała, że Kurdowie mogli zostać zwróceni na granicę. - Jeżeli nie zostały przyjęte wnioski, to te osoby widocznie nie chciały ochrony w Polsce – tłumaczy ppor. Anna Michalska.
Cofnięcie Kurdów z Narewki na granicę ostatecznie potwierdziła podlaska Straż Graniczna, która napisała, że Kurdowie zostali zawróceni, bo nie chcieli zostać w Polsce. Fundacja Ocalenie, która była na miejscu, mówi co innego. - Mówiłem, że jestem pełnomocnikiem, że w imieniu osób deklaruję, że chcą się ubiegać o ochronę – zapewnia Piotr Bystrianin z Fundacji Ocalenie.
Słyszał to też mieszkaniec okolic Narewki, który był świadkiem sytuacji. - Zostało im wyjaśnione, na czym polega azyl w Polsce. Oni to zaakceptowali, byli wręcz szczęśliwi – mówi Maciej Jaworski.
Chęć uzyskania ochrony w Polsce deklarowali dzięki pomocy tłumacza, który był na miejscu podczas zatrzymania. Kiedy wsiedli do wojskowej ciężarówki, tłumacza już z nimi nie było. - Zamiast stanąć na wysokości zadania i zrealizować przewidziane prawem w Polsce procedury, to wiele z nich jest wywożonych. Są łapanki i wywózki w stronę Białorusi – mówi Iwo Łoś z Grupy Granica.
Z Białorusi z kolei nie ma ucieczki. Migranci wykorzystani przez reżim – zmęczeni i rozczarowani są na skraju wyczerpania.
Źródło: TVN24