Nie rozumiem, jak można było za publiczne pieniądze stworzyć coś takiego - stwierdził rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa Waldemar Żurek, odnosząc się do kampanii "Sprawiedliwe sądy". Podkreślił, że podawanych jest w niej "szereg nieprawdziwych informacji". Część z nich prostował na konferencji prasowej.
W czwartek KRS wydała stanowisko, w którym "stanowczo protestuje przeciw sposobowi prowadzenia kampanii medialnej mającej uzasadniać zmiany w sądownictwie, którą organizuje Polska Fundacja Narodowa, finansowana ze środków spółek Skarbu Państwa".
"Szereg nieprawdziwych informacji"
Rzecznik KRS Waldemar Żurek na zwołanej w piątek konferencji prasowej podkreślił, że "sytuacja jest zadziwiająca, bo tak naprawdę, to co dzieje się na polskich ulicach to jest antyreklama i czarny PR".
- Wyobraźcie sobie państwo, że przyjeżdża przedsiębiorca do Warszawy czy do innego miasta, który chce prowadzić tutaj biznes i on z reguły sprawdza szereg warunków: jak założyć firmę, jakie jest opodatkowanie, ale także jak toczą się sprawy w sądzie i jak funkcjonują polskie sądy. I jaką dostaje informacje? Dostaje informację [o kampanii], na którą wydano 19 milionów publicznych pieniędzy, która jest fałszywa, a jeszcze na dodatek bardzo negatywnie przedstawia polski wymiar sprawiedliwości - tłumaczył Żurek.
Jak dodał, "nie rozumie, jak można było za publiczne pieniądze stworzyć coś takiego".
Podkreślił, że w kampanii jest przedstawionych "szereg nieprawdziwych informacji". - Przypuszczam, jaka była metodologia zbierania tych informacji. Przypuszczam, że były to wycinki prasowe na przestrzeni kilkunastu lat - powiedział.
- My się wstydzimy za każdy przypadek sędziego, który łamie prawo - przyznał. Dodaj jednak, że "te przypadki są nagłaśniane, nikt nie chowa tych spraw pod dywan". Podkreślił, że Sąd Najwyższy wydaje orzecznictwo w sprawach dyscyplinarnych.
Żurek zwrócił jednocześnie uwagę, że w ciągu kilku lat 12 sędziów zostało usuniętych z zawodu w trybie dyscyplinarnym.
"Jest takich kwiatków szereg"
Rzecznik KRS powiedział, że na stronach internetowych kampanii "Sprawiedliwe sądy" oprócz obraźliwych sformułowań są zagadnienia merytoryczne, które są "totalnym błędem".
Podał przykład komunikatu dotyczącego Belgii, według którego "sędziów powołuje król z listy sporządzonej przez Izbę Reprezentantów albo Senat oraz Sąd Kasacyjny".
Żurek zwrócił uwagę, że konstytucja Belgii zmieniła się. - Sędziów Sądu Kasacyjnego powołuje król na wniosek Najwyższej Rady wymiaru sprawiedliwości. Kandydatów opiniuje zgromadzenie ogólne Sądu Kasacyjnego. Sąd sam desygnuje swoje prezesa i wiceprezesów, formalnie powołuje ich monarcha - przytaczał Żurek zasady obowiązuję w belgijskim sądownictwie.
Powiedział, że na stronie kampanii znajduje się między innymi komunikat, że "sędzią Sądu Najwyższego będzie mogła zostać osoba, która nie była prawomocnie skazana za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego. - A dzisiaj może być sędzią Sądu najwyższego osoba skazana za umyślne przestępstwo? Proszę państwa, jeśli tworzymy coś, to twórzmy to zgodnie z prawdą - zaznaczył rzecznik KRS i dodał, że "jest takich kwiatków szereg".
Jeden sędzia nie żyje, druga przeszła "załamanie nerwowe"
Podał także przykład komunikatu dotyczącego sędziego, który "ukradł kiełbasę wartą 6,90, dzień później został złapany na jeździe pod wpływem alkoholu". Zniknął już ze strony kampanii "Sprawiedliwe sądy" z zakładki "Nadzwyczajna kasta".
- Takie przypadki, niestety, zdarzają się w każdych zawodach. Pytanie, czy sędzia zrobił to przez przeoczenie, czy też świadomie po prostu dopuścił się kradzieży - zaznaczył Żurek. Powiedział, że sędzia, który już nie żyje, w 2006 roku stracił status sędziego w stanie spoczynku, sprawa zakończyła się wyrokiem karnym.
Żurek przywołał także przykład sędzi, która ukradła spodnie. - Sędzia w mocno zaawansowanym już wieku, od 12 lat przeniesiona w stan spoczynku z uwagi na załamanie nerwowe. Pracowała w jednym z najcięższych wydziałów Sądu Okręgowego, w wydziale karnym, gdzie są dzisiaj najpoważniejsze zbrodnie. Osoba, której choroba nie ustępuje, a postępuje. Ale ktoś opiera kampanię robioną z publicznych pieniędzy pod auspicjami chyba jednak rządu opierając się na jakimś fakcie gdzieś znalezionym w internecie - tłumaczył.
Dodał, że służby państwowe działają w tej sprawie. - Ta sprawa wypływa na światło dzienne, policja, ochrona zgłasza doniesienie do odpowiednich organów i my sprawdzamy tę sprawę. Jeśli się uzna, że osoba, która popełniła to przestępstwo, działała świadomie, to ona poniesie kare - zaznaczył.
Świrski: kampania ani rządowa, ani partyjna
Kampania Polskiej Fundacji Narodowej w sprawie sądów, zdaniem jej twórców ma na celu wyjaśnienie polskiej i światowej opinii publicznej potrzeby reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce oraz pokazanie, że znajduje się ona w nurcie światowego dziedzictwa demokratycznego. Na ulicach polskich miast pojawiły się czarno-białe billboardy nawiązujące hasłami do forsowanych przez Prawo i Sprawiedliwość zmian w sądownictwie. Na czarnym tle, zdaniem szefów fundacji, opisują sytuację teraźniejszą. Na białym zaś pożądany, w opinii nadawców, kierunek zmian. Billboardy odsyłają do stron internetowych
Pojawienie się ogromnych plakatów na ulicach wywołało w polityce burzę. Opozycja oskarżyła rząd i PiS, że za pieniądze państwowych przedsiębiorstw (17 spółek Skarbu Państwa wpłaciło na konto fundacji 97,5 miliona złotych) promują swoje poglądy i że nie do tego miała służyć Polska Fundacja Narodowa powołana pod hasłami dbania o wizerunek Polski za granicą.
W czwartek wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki przyznał, że kampanię prowadzi Polska Fundacja Narodowa na zlecenie rządu.
Tymczasem wiceprezes PFN Maciej Świrski pytany przez dziennikarzy w zeszły piątek na konferencji prasowej, powiedział, że nie jest to kampania ani rządowa, ani partyjna. - To jest kampania Polskiej Fundacji Narodowej informująca na temat rzeczywistej sytuacji w Polsce - dodał.
Koszty kampanii
- W Polsce w ciągu ubiegłych pięciu lat na odszkodowania za przewlekłe działania sądów wydano prawie 19 milionów złotych (…). Na pewno nasza kampania nie będzie droższa od tych odszkodowań, które państwo polskie musiało wypłacić poszkodowanym obywatelom - argumentował na konferencji Świrski.
W czwartek poinformował z kolei, że koszt kampanii medialnej wyniesie 10 milionów złotych. W ubiegłym tygodniu również prezes PFN Cezary Jurkiewicz powiedział, że kampania będzie kosztowała 19 milionów złotych.
Autor: js//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24