Podpisanie umowy na system antyrakietowy Patriot to olbrzymi sukces - zapewniał w "Kropce nad i" w TVN24 minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. - Będziemy bezpieczniejsi, a sojusz Polski ze Stanami Zjednoczonymi zostanie umocniony - podkreślał szef polskiej dyplomacji.
W środę szef MON Mariusz Błaszczak, w obecności między innymi prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, podpisał umowę na dostawę amerykańskich zestawów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot dla Polski. Będą one podstawą programu obrony powietrznej średniego zasięgu "Wisła".
Za system Patriot, razem z systemem zarządzania polem walki, zapłacimy w tej fazie 4 miliardy 750 milionów dolarów.
"Będziemy bezpieczniejsi, sojusz z USA zostanie umocniony"
Jacek Czaputowicz w "Kropce nad i" przekonywał, że podpisanie tej umowy to jest olbrzymi sukces. Zwrócił uwagę, że - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - udało się doprowadzić do jej podpisania w pierwszym kwartale 2018 roku.
- Jakaś decyzja została podjęta zgodnie z planem - podkreślił w TVN24 szef polskiej dyplomacji. - Będziemy bezpieczniejsi, nasz sojusz ze Stanami Zjednoczonymi zostanie umocniony, także to bardzo dobra decyzja i dobrze, że została podjęta - wymieniał.
"Rozmowy były prowadzone wcześniej"
Dopytywany, czy porozumienie z Amerykanami należy uznać za sukces rządu Mateusza Morawieckiego czy także poprzedników, szef polskiej dyplomacji przyznał, że "rozmowy były też prowadzone wcześniej", a "decyzje były podejmowane również przez poprzednie rządy".
- Finalizacja nastąpiła teraz i trzeba się z tego cieszyć - dodał. Zdaniem Czaputowicza, należy jednak docenić także pracę poprzednich rządów.
Szef MSZ był też pytany, czy podpisanie umowy na zakup systemu Patriot zdenerwuje Rosję. - Nie było żadnych działań ze strony Rosji, jednak jesteśmy państwem suwerennym, należymy do NATO, prowadzimy politykę i to jest uznawane przez Rosję - wskazał Czaputowicz.
- Oczywiście dla Rosji to nie jest dobra decyzja, jeżeli Rosja by chciała prowadzić politykę agresywną, czy rewizjonistyczną w tej części Europy - zastrzegł.
"Solidarność mnie ucieszyła"
Szef MSZ pytany był również w "Kropce nad i" o wydalenie przez Polskę rosyjskich dyplomatów w geście solidarności z Wielką Brytanią po ataku na byłego agenta rosyjskich służb Siergieja Skripala w brytyjskim Salisbury.
Kilkanaście krajów członkowskich Unii Europejskiej, w tym Polska, w odpowiedzi zdecydowało się na wydalenie rosyjskich dyplomatów. Polska uznała za persona non grata czterech rosyjskich dyplomatów.
Jest to odpowiedź na próbę zabójstwa byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Siergieja Skripala. Do ataku doszło 4 marca w angielskim mieście Salisbury. Według premier Wielkiej Brytanii Theresy May, odpowiedzialność za ten zamach z użyciem broni chemicznej ponosi Rosja.
Czaputowicz przyznał, że ta solidarność z Wielką Brytanią go ucieszyła. - Trzeba powiedzieć, że dążyliśmy do tego, żeby państwa zachodnie Unii Europejskiej, także Stany Zjednoczone, Kanada, państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego dały wyraźny sygnał Rosji, że nie ma akceptacji dla łamania prawa międzynarodowego i ingerencji w wewnętrzne sprawy innego państwa - mówił.
Jak przyznał, Polska należała do tej grupy państw, które namawiały do silnej reakcji. Według ministra spraw zagranicznych, to "duży sukces", bo większość państw członkowskich Unii Europejskiej podjęło również taką decyzję. Dodał, że "to bardzo dobra decyzja".
"Rosja jest bardzo dobra w dezinformacji"
W środę rosyjskie MSZ zażądało od władz w Londynie dowodu, że to nie brytyjscy szpiedzy próbowali otruć Siergieja Skripala i jego córki. W razie braku takiego dowodu Moskwa zagroziła, że potraktuje ten incydent jako próbę zamachu na życie rosyjskich obywateli. Z kolei we wtorek rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oświadczył, że Rosja odpowie na wydalenie jej dyplomatów, ponieważ - jak to ujął - nie można tolerować "chamstwa" i Moskwa nie będzie tego robić.
Jacek Czaputowicz w "Kropce nad i" skomentował, że "to jest działanie Rosji". - Rosja jest bardzo dobra w takiej dezinformacji: próba odwrócenia uwagi, oskarżania innych - ocenił. Choć - jak przyznał - "te informację, które przychodzą ze strony Wielkiej Brytanii dotyczące rodzaju broni, typu działania, kto zginął, dlaczego mógł zginąć, wskazują bez wątpienia na działanie Rosji".
- My to wiemy jako sąsiedzi Rosji, że te działania Rosja stosuje - powiedział. Jednak według niego, "państwa zachodnie nie dadzą się zbić z tropu i nie ulegną tej dezinformacji".
"Nie chcą oddać tego wraku"
Czaputowicz pytany w "Kropce nad i" w TVN24, czy jego zdaniem w 2010 roku w Smoleńsku doszło do zamachu odparł, że nie jest w stanie tego ocenić. - Ja używam słowa, że to była katastrofa. Poczekajmy na zakończenie śledztwa po naszej stornie przede wszystkim - podkreślił.
Przyznał, że rosyjski minister spraw zagranicznych nie jest osobą, z którą często rozmawia. - Rozmawiałem na ten temat chwilę na Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ale z ambasadorem Rosji w Warszawie. Powiedziałem, że oczekujemy tego (zwrotu wraku Tupolewa - red.), jest to kwestia prawna, kwestia też pewna etyczna, moralna, że to jest nasza własność - mówił Czaputowicz.
Jak relacjonował, ambasador odpowiedział "to, co zawsze". - Że śledztwo trwa w Rosji, że oczekują zakończenia śledztwa w Polsce i dlatego te dowody, jak on to określił, muszą pozostać w Rosji - powiedział Czaputowicz.
Jego zdaniem, sprawa Skripala pokazuje, że argumenty Rosji są czasami "pozorne". - Nie chcą oddać tego wraku - ocenił minister.
Timmermans w Polsce "być może w przeciągu 10 dni"
Szef MSZ podkreślił w "Kropce nad i" w TVN24, że "być może w przeciągu 10 dni lub dwóch tygodni" wizytę w Warszawie złoży wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans.
Do inicjatywy posłów PiS "z najwyższą sympatią" odniósł się w piątek szef KE Jean-Claude Juncker. Nie chciał jednak przesądzić, czy propozycje te mogą oznaczać przełom w sporze między polskimi władzami a Komisją dotyczącym praworządności. Zapowiedział, że kierowana przez niego instytucja będzie analizować to, co zostanie uchwalone przez polski parlament.
Czaputowicz pytany, czy Polska może podjąć dalsze kroki w sprawie ewentualnych zmian w poczynionych już zmianach w sądownictwie, odpowiedział: - Zobaczymy.
- Wydaje mi się, że ta istota systemu ma być zachowana, nie możemy wrócić do czasów sprzed 2,5 roku, sprzed wyborów, natomiast pewne modyfikacje, o ile one są uzasadnione i nie zmieniają całości systemu, to myślę, że tutaj jest kwestia dyskusji - mówił.
"Potrzeba namysłu w sprawie ustawy reprywatyzacyjnej"
Szef MSZ odniósł się także do poniedziałkowego listu grupy 59. czołowych amerykańskich senatorów wystosowanego do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym apelują oni o przyjęcie ustawy reprywatyzacyjnej sprawiedliwej wobec polskich Żydów, którzy przeżyli Holokaust i ich rodzin.
- Myślę, że kongresmeni mają prawo wyrażać pewne zaniepokojenie, czy też pewne postulaty, bo prawda jest taka, że przez 28 lat od upadku komunizmu te kwestie nie zostały rozwiązane. Rząd PiS podjął próby stworzenia ustawy, która miała na celu zadośćuczynienie - odpowiedział Czaputowicz.
Pytany, czy jego zdaniem Polskę stać na to, by przeprowadzić tę ustawę, ocenił, że "to kwestia dla ekspertów". - Ale chcę zwrócić uwagę na ten aspekt, że bardzo duże zaniepokojenie w Izraelu, ale też w Polsce budzi fakt, że mienie pożydowskie dostaje się w niepowołanie ręce, na skutek właśnie działalności przestępczej, co wykazuje komisja Jakiego - podkreślił minister.
Ocenił w tym kontekście, że "nic tak nie boli jak to, że są sfałszowane testamenty, czy fałszywi kuratorzy".
- Są pewne oczekiwania i tu trzeba przeprowadzić pewne analizy prawne, jakie ma to być grono, które ma dostać to zadośćuczynienie, w jakim procencie, jaki będzie tego koszt i czy Polskę będzie na to stać - powiedział szef resortu dyplomacji.
Zwrócił uwagę na to, że mienie, które pozostawili w Polsce Żydzi w związku z II wojną światową, w większości wypadków zostało "kompletnie zniszczone, a potem odbudowane przez następne pokolenie".
Szef MSZ ocenił, że tutaj "jest wiele wątpliwości". Podkreślił, że "Polska nie jest bogatym krajem", dlatego podejmowanie decyzji w sprawie reprywatyzacji jest trudne. - Myślę, że tu potrzeba namysłu - zaznaczył minister spraw zagranicznych.
Nowela ustawy o IPN "dość precyzyjna"
Czaputowicz komentował też nowelizacja ustawy o IPN, która zakłada między innymi, że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Według stanowiska Prokuratora Generalnego niekonstytucyjny jest zapis w art. 55b nowelizacji, który przewiduje, że "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu zabronionego niniejszą ustawę stosuje się do obywatela polskiego oraz cudzoziemca w razie popełnienia przestępstw, o których mowa w art. 55 i art. 55a". Czaputowicz pytany, czy po tej opinii zmienił zdanie w sprawie noweli o IPN, odparł, że jest ona jednak "dość precyzyjna".
Zaznaczył, od ambasadora Stanów Zjednoczonych usłyszał, "że u nich prawo zabrania ekstradycji". - Gdybyśmy nie mogli ścigać, to byśmy nie ścigali - dodał minister. Jak zauważył, w krajach europejskich istnieją "różne rozwiązania" w tej kwestii. - Taka ustawa obowiązuje też w Izraelu, więc jakoś ta kwestia musi być rozwiązana też przez Stany Zjednoczone; tam usłyszałem, że nie ma ekstradycji - powiedział szef MSZ. Odnosząc się do samej noweli, minister ocenił, że jest "pewien spór", ale "on dotyczy raczej interpretacji i pewnych emocji". Jego zdaniem w związku z nowelą "ujawnił się pewien problem interpretacji historii". - Trzeba po prostu rozmawiać na temat interpretacji losu Żydów w czasie Holokaustu na terenie Polski - zaznaczył.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24