Komisja Europejska po ponad roku wydała pozytywną ocenę polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Nie wiadomo, kiedy unijne pieniądze do Polski popłyną. Czy to oznacza koniec polskiego sporu z Unią Europejską i spełnienie warunków postawionych przez Brukselę? Parząc na przykład sędziego Pawła Juszczyszyna, można mieć wątpliwości. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Prace nad ustawą o Sądzie Najwyższym w Senacie to kolejny krok w kierunku otrzymania pieniędzy na realizację Krajowego Planu Odbudowy. Pytanie czy ostatni. - Akceptacja KPO, czyli spisu tego, co chcemy zrobić z unijnymi pieniędzmi to jedno. Otrzymanie pieniędzy to drugie – zastrzega marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
To, co premier Mateusz Morawiecki zapowiadał od kilku dni, w Brukseli właśnie stało się faktem. Komisja Europejska po ponad roku od wysłania przez polski rząd KPO, pozytywnie go zaopiniowała.
- Pani przewodnicząca von der Leyen uda się jutro do Warszawy, aby zaprezentować te decyzje, tak jak miało to miejsce w przypadku wszystkich innych planów – powiedział w środę komisarz do spraw gospodarki Paolo Gentiloni.
W oświadczeniu szefowa Komisji Europejskiej pisze wprost, że "zatwierdzenie tego planu wiąże się z jasnymi zobowiązaniami Polski dotyczącymi niezależności sądownictwa, które będą musiały zostać wypełnione, zanim właściwe wypłaty zostaną dokonane". Czy i kiedy unijne pieniądze do Polski popłyną, nie jest więc jeszcze pewne.
- Kancelaria prezydenta nie prowadziła negocjacji dotyczących KPO. Pan prezydent proponując ten projekt wskazywał, że to jest narzędzie dla rządu, żeby te sprawy rozstrzygnąć – stwierdza sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Małgorzata Paprocka.
Komentarze polityków do decyzji Komisji ws. KPO
- Szkoda, że tak dużo czasu straciliśmy i szkoda, że nie jest jeszcze do końca jasne, czy PiS jest gotów wywiązać się z tych zobowiązań – podkreśla przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
Bruksela postawiła polskiemu rządowi konkretne warunki zwane "kamieniami milowymi" – to likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, reforma systemu dyscyplinarnego sędziów i przywrócenie zawieszonych sędziów do orzekania.
Kancelaria prezydenta sama przyznaje, że jej projekt dotyczy wyłącznie kwestii usunięcia nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej. – Ten projekt rozwiązuje jedną konkretną sprawę – przyznaje Małgorzata Paprocka.
Skoro rządzący nie zamierzają nic w ustawie zmieniać, opozycja - oprócz nazywania likwidacji kontrowersyjnej Izby "pudrowaniem rzeczywistości" - pyta o pozostałe warunki Komisji Europejskiej. - Możemy ewentualnie liczyć na pierwszą transzę dopiero po tym, jak spełnimy te warunki – uważa Anna Maria Żukowska z Nowej Lewicy.
Z kolei Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego przypomina, że jednym z kamieni milowych było przywrócenie sędziów do orzekania. – Jak przywrócono sędziego Juszczyszyna? – pyta wicemarszałek Sejmu.
Juszczyszyn przywrócony do pracy i wysłany na urlop
Paweł Juszczyszyn - sędzia walczący kiedyś o ujawnienie stopnia upolitycznienia nowej Krajowej Rady Sądownictwa - został co prawda przywrócony do pracy, ale jednocześnie przeniesiono go do innego wydziału i od razu wysłano na przymusowy zaległy urlop.
- W ten sposób władze, bo przecież na stanowiskach prezesów sądów mamy osoby powoływane przez ministra sprawiedliwości, mogłyby wpływać na to, kiedy i w jakim składzie sąd miałby rozstrzygać sprawy obywateli – uważa sędzia Paweł Juszczyszyn.
- Jeżeli sędzia jest na dzień dobry przywracany do wykonywania czynności, to on nie ma spraw, czyli w tej sytuacji nieracjonalnym z punktu widzenia pracodawcy byłoby to, żeby pan sędzia siedział i bezczynnie patrzył się na biurko – przekonuje prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i członek Krajowej Rady Sądownictwa Maciej Nawacki.
Zawieszonych nadal pozostaje pięciu innych sędziów, chociaż tu potrzeba decyzji administracyjnych i sądowych - a nie kolejnych ustaw.
Źródło: TVN24