|

"To ja jestem pasażerką, która chciała dostać się do szpitala. Przepraszam". Ale za co?

Tramwaj, a w nim pasażerka czeka na służby pod okiem policji
Tramwaj, a w nim pasażerka czeka na służby pod okiem policji
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Motorniczy tramwaj zatrzymał, pan z plakietką ZTM grzecznie zapytał, czy ktoś z pasażerów może mieć koronawirusa. Ja podniosłam rękę - opisuje 20-latka. Jadący tramwajem rozpłynęli się jak we mgle, pojawili się za to policjanci. Pilnowali młodej kobiety z wielką walizą do przyjazdu karetki, choć ona uciekać nie zamierzała. Bo ze służbami - jak twierdzi - chciała skontaktować się od kilku dni. Może by się dowiedziała, że na Mazowszu nie działa już żadne izolatorium. Artykuł dostępny w subskrypcji

20-latka: - Widząc panikę wśród pasażerów, zastanawiam się, co stałoby się, gdybym faktycznie zastosowała się do zaleceń sanepidu i postanowiła odbyć dwugodzinną podróż pociągiem.

Zamiast do pociągu wsiadła do tramwaju numer 27.

 "To ja jestem pasażerką, która w nocy chciała dostać się do szpitala zakaźnego na Woli. Przepraszam" - napisała w mejlu do naszej redakcji po tym, jak w piątek 28 sierpnia podaliśmy informację o wstrzymaniu ruchu tramwajów na warszawskiej Woli.

TRAMWAJ
Na miejscu pracowali policjanci
Źródło: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

Wtedy, tuż przy Kercelaku, motorniczy zatrzymał tramwaj i zapowiedział, że nie pojedzie dalej, bo podejrzewa, że jeden ze współpasażerów jest zakażony koronawirusem.

Maciej Dutkiewicz, rzecznik Tramwajów Warszawskich: - Tramwajem linii 27 w kierunku Koła jechała pasażerka, która wróciła z zagranicy. Przeszła ona testy na koronawirusa, których wynik miał być pozytywny. Najprawdopodobniej nie otrzymała od nikogo pomocy, więc w stanie ogromnego wzburzenia emocjonalnego wsiadła do tramwaju i chciała jechać do szpitala zakaźnego przy Wolskiej.

Czytaj także: