Sanepid rozszerza dostęp do testów na koronawirusa dla medyków. Nie muszą oni już dokumentować kontaktu z osobą chorą lub podejrzaną o zakażenie. Każdy objaw sugerujący chorobę COVID-19 będzie wskazaniem do badań diagnostycznych.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, diagności laboratoryjni - cały personel medyczny, który jest na pierwszej linii frontu z koronawirusem - będzie kierowany na badania w celu wykrycia wirusa bezzwłocznie po wystąpieniu jakiegokolwiek objawu sugerującego zakażenie SARS-CoV-2.
KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>
- Medycy, którzy mają objawy wskazujące na chorobę COVID-19, ale nie są w stanie udokumentować kontaktu z osobą podejrzaną o zakażenie, będą poddawani badaniom diagnostycznym - poinformował media we wtorek rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar.
Medycy kluczowi
Zmiana związana jest z poniedziałkowym poszerzeniem "definicji przypadku na potrzeby nadzoru nad zakażeniem ludzi nowym wirusem SARS-CoV-2". Jak wytłumaczył rzecznik, najważniejsza zmiana dotyczy właśnie medyków i udostępnienia im większej możliwości wykonania testów na wykrycie patogenu wywołującego COVID-19. - To kluczowe, by skutecznie ograniczyć skutki epidemii - dodał Bondar.
- Najważniejsza zmiana to wyjście naprzeciw oczekiwaniom środowiska medycznego i ich szczególna ochrona. W tej chwili jesteśmy w zaawansowanej fazie epidemii. Dochodzi do zakażeń poziomych. W ogromnej większości przypadków cały czas mamy kontrolę nad nimi, ale pojawiają się też przypadki, gdy nie jesteśmy w stanie ustalić źródła zakażenia - wyjaśnił Bondar.
Obecnie test diagnostyczny może być wykonany zarówno u lekarza, jak i pielęgniarki, ratownika medycznego czy diagnosty, gdy mają oni określone objawy niewydolności oddechowej. Nie muszą już wskazywać prawdopodobnego źródła zainfekowania.
- Ta grupa nie musi mieć udokumentowanych kontaktów z osobą podejrzaną. Nasilone objawy, takie jak kaszel, gorączka, duszność, są wystarczającą przesłanką do wykonania badania u osoby, od której zależy często nasze zdrowie - wytłumaczył Bondar.
Masz duszności? Potraktują cię, jakbyś miał koronawirusa
Rzecznik podkreślił jednocześnie, że spora część pacjentów przechodzi chorobę COVID-19 "niezwykle lekko i nie musi być hospitalizowana".
- Dla ludzi młodych to są nieraz lekkie przeziębienia. Takie przypadki nie muszą być leczone w szpitalu. Musimy maksymalnie teraz chronić personel medyczny i odciążać szpitale, by miały czas i możliwość zajmowania się pacjentami, których stan zdrowia jest poważny. Chodzi o to, by było mniej ofiar - podsumował.
Już w poniedziałek Główny Inspektorat Sanitarny poinformował, że osoby w nagłym stanie zagrożenia życia lub zdrowia z objawami niewydolności oddechowej będą traktowane jako potencjalnie zakażone koronawirusem SARS-CoV-2 bez konieczności spełnienia kryteriów epidemiologicznych. Kryteria te to na przykład bliski kontakt z osobą, u której stwierdzono zakażenie koronawirusem czy niedawny powrót z zagranicznej podróży do regionu, w którym znajduje się ognisko choroby.
Resort zdrowia we wtorek po południu podał, że w Polsce - po zdiagnozowaniu kolejnych 45 nowych zakażeń koronawirusem – mamy łącznie 844 takie przypadki. W związku z zakażeniem zmarło 9 osób. Od piątku w kraju obowiązuje stan epidemiczny.
Autorka/Autor: eŁKa/pm
Źródło: TVN24/PAP