Polski sanepid nie jest zainteresowany badaniem, czy osoba, która zmarła w kwarantannie była zakażona koronawirusem - napisała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza". "Toczenie dywagacji, kto jeszcze w Polsce i na świecie mógł umrzeć z powodu zakażenia tym czy innym wirusem, uważam za gonienie za tanią sensacją - oświadczył rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego. Martwić mają się lekarze.
KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
"Gazeta Wyborcza" zauważyła, że osoby, które zmarły przebywając w kwarantannie nie są uwzględniane w rządowych statystykach ofiar koronawirusa.
Podała przykład między innymi 45-latka z Głogowa, który po powrocie z Niemiec został poddany kwarantannie. Mężczyzna miał mieć gorączkę, kaszel, duszności. Czekał na wykonanie testu na koronawirusa. - Tego testu, niestety, nie doczekał - mówił starosta głogowski Jarosław Dudkowiak. Mężczyzna zmarł.
"Gonienie za sensacją"
"GW" zapytała sanepid, czy w sytuacji, gdy w domu umiera osoba w kwarantannie, z objawami infekcji, nie powinien wykonywać badań, by sprawdzić, czy była zakażona koronawirusem.
Rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar, odpowiedział gazecie, że "osoba pozostająca w kwarantannie to osoba bez objawów zakażenia".
Zaznaczył, że "przyczynę zgonu zawsze ustala lekarz". "Toczenie dywagacji, kto jeszcze w Polsce i na świecie mógł umrzeć z powodu zakażenia tym czy innym wirusem, uważam za gonienie za tanią sensacją, a nie odpowiedzialne dziennikarstwo" - cytuje oświadczenie rzecznika GIS "Wyborcza".
"Lekarze rodzinni nie mają środków ochrony osobistej"
Zgon w domu stwierdza najczęściej lekarz rodzinny. Stowarzyszenie Kolegium Lekarzy Rodzinnych przygotowało instrukcję, jak postępować w takich sytuacjach. Jak napisała "GW", lekarz ma przez telefon zapytać rodzinę, czy zmarły był zakażony lub czy zachodzi takie podejrzenie, bo na przykład wrócił z zagranicy. Jeśli takie przesłanki będą, lekarz ma powiadomić sanepid.
Rzecznik stowarzyszenia Michał Sutkowski ocenił, że "sanepid powinien poprosić starostę o wyznaczenie koronera, czyli lekarza, który stwierdzi zgon". "Lekarze rodzinni nie mają środków ochrony osobistej: kombinezonów, masek, gogli. Sanepid nas w to nie wyposażył" - powiedział.
"GW" zauważa, że pojawia się problem, w jaki sposób ustalić, czy zmarli nie byli zakażeni i czy powodem śmierci nie była choroba Covid-19.
Jeden z lekarzy zaznaczył w rozmowie z dziennikiem, że sekcja zwłok nie wchodzi w grę, bo musiałby ją zlecić prokurator.
"Do tego jednak potrzebne jest podejrzenie popełnienia przestępstwa, a te zgony nastąpiły przecież z przyczyn naturalnych. Prokuratura nie jest od dochodzeń epidemiologicznych. Poza tym żaden zakład medycyny sądowej nie jest przygotowany do sekcji osoby zakażonej koronawirusem- cytuje jego słowa "GW".
"Wiedza o zakażeniu jest kluczowa. Dziwię się, że sanepid tego nie rozumie"
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", najprostszą metodą byłoby pobranie przez sanepid wymazu z górnych dróg oddechowych i zbadanie go w laboratorium. Sanepid - dodał dziennik - jednak nie jest tym zainteresowany.
- Nawet jeśli będziemy mieli podejrzenie graniczące z pewnością, nie napiszemy w karcie zgonu, że powodem śmierci był COVID-19. Bo jak to udowodnimy?- mówią dziennikowi lekarze rodzinni.
"Lekarzowi łatwiej jest wykluczyć COVID-19 jako przyczynę zgonu, niż to potwierdzić. Ale jeśli lekarz ma takie podejrzenia, powinien to odnotować w dokumentach i wymusić na sanepidzie reakcję. Nie możemy w obawie przed urzędnikami godzić się na cenzurę medyczną" - podkreślił doktor Sutkowski.
"Przecież celem nie są statystyki, ale powstrzymanie pandemii"
Lekarze, z którymi rozmawiała "Gazeta Wyborcza" wyrażają przekonanie, że sanepid nie chce robić badań post mortem, by nie psuć statystyk. Takiej postawy nie rozumie Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych. "Przecież celem nie są statystki, ale powstrzymanie pandemii. Jeśli nie wiemy, czy zmarły był zakażony, to nie wiemy też, czy trzeba objąć kwarantanną ludzi, z którymi kontaktował się przed śmiercią. Z tego punktu widzenia wiedza o zakażeniu jest kluczowa. Dziwię się, że sanepid tego nie rozumie” - powiedział.
"Gazeta Wyborcza" zauważa, że testy post mortem wykonują Włosi i Hiszpanie. Niemcy natomiast wychodzą z podobnego założenia, co polski sanepid. W Wielkiej Brytanii z kolei takie testy wykonuje się tylko, gdy chory zmarł w szpitalu.
Do poniedziałkowego poranka MInisterstwo Zdrowia potwierdziło 1905 przypadków zakażenia SARS-CoV-2. Zmarło 26 osób.
Autorka/Autor: js/pm
Źródło: Gazeta Wyborcza, TVN24