Zmarł mężczyzna poddany kwarantannie. "Testu niestety nie doczekał". Śledztwo prokuratury

Mężczyzna zmarł w mieszkaniu
Mężczyzna zmarł w trakcie odbywania kwarantanny
Źródło: TVN24 Wrocław

W Głogowie na Dolnym Śląsku zmarł mężczyzna, który po powrocie z Niemiec przebywał w domowej kwarantannie. 45-latek czekał na wykonanie testu na koronawirusa - informuje starosta głogowski Jarosław Dudkowiak. Na razie nieznana jest przyczyna śmierci. Prokuratura wszczęła już śledztwo w tej sprawie.

CZYTAJ RAPORT TVN24.PL: KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

W sobotę policjanci kontrolujący osoby przebywające w kwarantannie nie mogli skontaktować się z mężczyzną mieszkającym na osiedlu Kopernika w Głogowie.

- Po tym, jak stwierdzili, że mężczyzna prawdopodobnie jest w mieszkaniu, wezwano straż pożarną oraz służby ratownicze. Weszli oni do środka, oczywiście zachowując wszystkie procedury - mówi Bogdan Kaleta, rzecznik głogowskiej policji.

W środku znaleziono ciało mężczyzny. Lekarz stwierdził zgon.

"KORONAWIRUS. RAPORT" - EKSPERCI ODPOWIADAJĄ W TVN24 NA WASZE PYTANIA

Starosta: "brakuje testów"

Jak powiedział nam starosta głogowski Jarosław Dudkowiak, zmarły 45-latek do Polski wrócił z Niemiec, jeszcze przed zamknięciem granic. Mężczyzna miał mieć gorączkę, kaszel, duszności. 16 marca - jak mówi Dudkowiak - zgłosił to szpitalowi zakaźnemu we Wrocławiu. Został pouczony, aby pozostać w domu i oczekiwać na wykonanie testu na koronawirusa.

- Tego testu, niestety, nie doczekał. Moim zdaniem wszystkie osoby, które są na kwarantannie, powinny być poddane testom. Ten przykład pokazuje, że system przygotowany przez państwo nie działa. Ludzie oczekują w kwarantannie na testy, a w tym czasie mogą umierać na różnego rodzaju inne choroby. Nie mogą być leczeni na przykład w szpitalach powiatowych. Nikt ich nie przyjmie, skoro są na kwarantannie. Tak nie może być. Panie ministrze, apeluję: testy, testy, testy - mówi starosta głogowski Jarosław Dudkowiak.

Infolinia NFZ dotycząca koronawirusa
Infolinia NFZ dotycząca koronawirusa
Źródło: Kancelaria Prezesa Rady Ministrów

Jak dodaje, starostwo prosi odpowiednie służby o wykonanie testów, ale czas oczekiwania, aż ktoś przyjedzie i te testy wykona, zazwyczaj wynosi kilka dni.

- Później trzeba znów czekać kilka dni, więc i tak od zgłoszenia, najczęściej, oczekiwanie jest około tygodnia, aż będzie wynik testu. Rodzi to wiele problemów dla najbliższych, ale też chorych - przyznaje Dudkowiak.

Wojewoda: "mamy wystarczającą ilość"

W sobotę wieczorem wojewoda dolnośląski wydał oświadczenie w sprawie śmierci głogowianina, w którym odniósł się m.in. do wypowiedzi starosty.

"Obecnie nieznana jest przyczyna zgonu i trwa badanie okoliczności śmierci mężczyzny. Apeluję o powstrzymanie emocji i wypowiedzi, bo dopiero opinia lekarzy i wynik postępowania wskażą przyczynę śmierci. Jednocześnie w odniesieniu do słów starosty głogowskiego pana Jarosława Dudkowiaka informujemy, że obecnie mamy wystarczającą ilość testów i są one wykonywane systematycznie" - napisał wojewoda Jarosław Obremski.

- Może wojewoda ma testów pod dostatkiem, ale tych testów nie widzą Polacy, nie widzą głogowianie, nie widzą mieszkańcy Dolnego Śląska - komentuje starosta głogowski.

Prokuratura zabezpieczyła ciało

W poniedziałek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy poinformowała o wszczęciu śledztwa.

- Prokuratura zabezpieczyła zwłoki i podjęła czynności. Mężczyzna był w kontakcie telefonicznym ze stacją sanitarno-epidemiologiczną. Prokuratura będzie badać wątek sposobu udzielania pomocy temu mężczyźnie przez służby - mówi Lidia Tkaczyszyn.

Więcej szczegółów na tę chwilę rzeczniczka nie ujawnia.

Czytaj także: