Rezerwy systemu się wyczerpały. Jeżeli zakażeń będzie dalej przybywać w tym tempie, to będziemy mieli przed sobą w kraju poważny kryzys opieki zdrowotnej - ostrzegł ekspert do spraw COVID-19 Naczelnej Rady Lekarskiej doktor Paweł Grzesiowski. Przewiduje też, że wprowadzane w ostatnich dniach obostrzenia "to nie jest pierwszy i nie ostatni lockdown". - Wszystko będzie zależało od wydolności ochrony zdrowia - zwraca uwagę.
W ostatnich dniach dobowa liczba potwierdzanych przypadków zakażenia koronawirusem nie spada poniżej 10 tysięcy. Najwięcej infekcji zanotowano jak dotąd w piątek - było to 13 632, a najwięcej zgonów w sobotę - 179.
Ekspert do spraw COVID-19 Naczelnej Rady Lekarskiej doktor Paweł Grzesiowski zwrócił uwagę w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że wszystkie modele matematyczne obrazujące stan epidemii pokazują tendencję wzrostową.
- Zakażenie szerzy się właściwe bez żadnej kontroli, a w związku z tym, że wskaźnik R reprodukcyjności wirusa jest na poziomie 2, to z każdej osoby chorej mamy po tygodniu, dziesięciu dniach - dwie kolejne, co powoduje, że liczba zakażonych rośnie w tempie wykładniczym. W związku z tym, jeżeli nie powstrzymamy tego procesu niepełnym lockdownem, to prognoza jest zła, czyli będzie coraz więcej przypadków - powiedział. W ocenie eksperta, gdybyśmy nie powstrzymali wykładniczego wzrostu zakażeń, wówczas mniej więcej około 25-30 października moglibyśmy mieć nawet około 20 tysięcy przypadków.
"Rezerwy systemu się wyczerpały"
Zdaniem Grzesiowskiego "w tej chwili głównym problemem nie jest ogólna liczba zachorowań, tylko dzienna liczba nowych osób przyjmowanych do szpitali i podłączanych pod respiratory".
- Już widzimy, że rezerwy systemu się wyczerpały i w niektórych województwach nie ma gdzie przesyłać pacjentów, w konsekwencji pozostają w szpitalach pierwszego stopnia zabezpieczenia, czyli leżą w szpitalach powiatowych pod respiratorami, mimo że to nie są szpitale covidowe - powiedział.
- Jeżeli zakażeń będzie dalej przybywać w tym tempie, to będziemy mieli przed sobą w kraju poważny kryzys opieki zdrowotnej - ostrzegł ekspert.
Jego zdaniem sytuacja może ulec zmianie dopiero, kiedy zostanie wynaleziona szczepionka. - Leki przeciwwirusowe są często mało skuteczne w sytuacji, kiedy u danej osoby wirus się już rozwinie. Poza tym taki człowiek zaraża innych, więc nie uda się powstrzymać wirusa lekiem. Dzięki niemu możemy jedynie zminimalizować śmiertelność wśród chorych - wyjaśnił immunolog.
"Jesteśmy skazani na pulsacyjne odmrażanie i zamrażanie życia społecznego"
W ocenie eksperta "jesteśmy skazani na pulsacyjne odmrażanie i zamrażanie życia społecznego - cały czas kontrolując liczbę przypadków i miejsc w szpitalach". - Tego musimy nauczyć całe społeczeństwo. To nie jest pierwszy i nie ostatni lockdown. Wszystko będzie zależało od wydolności ochrony zdrowia - powiedział immunolog. Wyjaśnił, że skuteczny lockdown przynosi efekty już po dwóch, trzech tygodniach. - Cykl powinien wynosić około dwóch miesięcy - lockdown dwa tygodnie i spadek zachorowań, potem odmrażamy, puszczamy dzieci do szkół - powoli rozpowszechnienie wirusa wzrasta i ponownie robimy lockdown. Takich powtarzających się cykli może być jeszcze wiele przed nami. Lepiej żeby były wprowadzane wcześniej, ale były łagodniejsze, żeby nie wpływać zbyt negatywnie na gospodarkę - powiedział ekspert. Mówiąc o przyczynach obecnej skali zakażeń stwierdził, że od maja wirus został puszczony na żywioł. - W związku z tym potrzeba teraz bardzo głębokiego lockdownu, żeby go zatrzymać. Gdybyśmy byli bardziej przewidujący i mniej liberalni między majem a lipcem, to obecnie nie trzeba byłoby zrobić tak dotkliwego lockdownu - tłumaczył doktor Grzesiowski.
Źródło: PAP