Jeszcze nie kontrolujemy w pełni epidemii, ale jesteśmy w rewelacyjnym momencie. Możemy wrócić do jej kontrolowania - mówiła w TVN24 doktor Aneta Afelt z Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Zaznaczyła jednak, że jest "bardzo zła wiadomość" dotycząca szczepień. Chodzi o osoby, które "z różnych powodów" sprzeciwiają się przyjęciu szczepionki.
Zdaniem Afelt "jeszcze nie kontrolujemy w pełni epidemii, ale jesteśmy w rewelacyjnym momencie". - Liczba osób zakażonych, które są diagnozowane, efektywnie spadła. Jesteśmy w momencie, w którym możemy wrócić do możliwości kontroli epidemii - mówiła.
To - dodała - "jest dla nas szansa, żebyśmy założyli dobry monitoring i wrócili do śledzenia kontaktów". - Osoba zakażona jest identyfikowana, później identyfikacja kontaktów, kwarantanna, testowanie, obserwacja, czyli kontrola ognisk - wyjaśniała.
Afelt tłumaczyła, że takie działanie "jest ważne z trzech powodów". - Po pierwsze jesteśmy jeszcze w trakcie szczepień. Drugi element jest taki, że dużo osób w Polsce nie przyjmie szczepienia z różnych powodów. To bardzo zła wiadomość, która powinna martwić - wyliczała.
Trzeci punkt - mówiła ekspertka - "jest taki, że jesteśmy przed otwarciem kontaktów, wymiany międzynarodowej". - To oznacza, że w najbliższych 2-3 miesiącach nastąpi wymieszanie różnych wariantów wirusa z różnych regionów. Dopiero wtedy zobaczymy, na ile sytuacja jest stabilna w kontekście odporności populacyjnej, wyszczepienia i tak dalej - powiedziała.
Dodała, że "statystyki dotyczące szczepień najstarszych osób są wciąż mało optymistyczne". - Co najmniej jedna trzecia jest jeszcze przed pierwszą dawką. Apeluję do krewnych osób w podeszłym wieku, które być może są odizolowane w miejscowościach trudno dostępnych. Proszę pomóc tym osobom. To bardzo istotne, żebyśmy zaszczepili się wszyscy - apelowała.
Afelt: za około sześć tygodni zobaczymy skutki powrotu do szkół
Afelt była pytana, kiedy w danych dotyczących zakażeń będzie można zobaczyć skutek powrotu dzieci do nauki stacjonarnej w szkołach. Zaznaczyła, że "jeżeli chodzi o dzieci, jesteśmy w trudnej sytuacji, bo dzieci nie są testowane".
- To będzie okres około sześciu tygodni, kiedy będziemy wiedzieć w miarę precyzyjnie, czy powrót do szkół wywołał ruch w danych - przekazała ekspertka.
Źródło: TVN24