Od soboty można swobodnie podróżować i przekraczać granice Polski z innymi państwami Unii Europejskiej. Podróżni zyskają prawo do swobodnego wjazdu, wyjazdu oraz tranzytu przez terytorium RP. Nie będą musieli odbywać kwarantanny. Dużo jednak czasu minie, zanim bez obaw będziemy ją przekraczać, bo większość z nas te wakacje spędzi w kraju lub zostanie w domu. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Otwarcie od 13 czerwca granic Polski oznacza, że podróżni zyskają prawo do swobodnego wjazdu, wyjazdu oraz tranzytu przez terytorium naszego kraju bez obowiązku odbywania kwarantanny. Zniesienie obostrzeń dotyczy również obywateli Unii Europejskiej.
Natomiast granice zewnętrzne UE pozostają nadal zamknięte.
Jak wynika ze zmiany rozporządzenia opublikowanego w piątek w Dzienniku Ustaw, kwarantanny nie muszą, poza Polakami powracającymi do kraju, odbywać "cudzoziemcy posiadający zezwolenie na pobyt stały lub zezwolenie na pobyt rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej na terytorium innych państw członkowskich UE, państwa członkowskiego Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) - strony umowy o Europejskim Obszarze Gospodarczym lub Konfederacji Szwajcarskiej oraz ich małżonkowie i dzieci przekraczający granicę Rzeczypospolitej Polskiej, stanowiącą granicę zewnętrzną w rozumieniu art. 2 pkt 2 kodeksu granicznego Schengen, w celu przejazdu przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej do miejsca zamieszkania lub pobytu".
Ponadto obowiązek kwarantanny nie ma zastosowania już od piątku w przypadku przekraczania granicy Polski z Litwą.
"Dawniej cena czyniła cuda, teraz najważniejszym aspektem jest bezpieczeństwo"
Gorzej przedstawia się sytuacja, jeśli chodzi o otwarcie krajów na obywateli z Polski. Od 13 czerwca Polacy będą mogli wjechać do Niemiec, Francji i Szwecji. Od 15 czerwca do Czech. Nie wiadomo, kiedy dla Polaków otworzą granice Hiszpania, Portugalia, Słowacja czy Słowenia. Wielka Brytania wymaga dwutygodniowej kwarantanny, a na Węgry wjazd jest tylko z kartą stałego pobytu. Z kolei do Finlandii można wyjechać na podstawie umowy o pracę, w celu kontynuowania studiów lub na ważne uroczystości rodzinne.
Od najbliższego wtorku w Polsce wracają lotnicze połączenia międzynarodowe. To otwiera nowe wakacyjne możliwości, ale pojawiają się też wątpliwości. Jarosław Kałucki z Travelplanet.pl zwraca uwagę, że "mnóstwo sprzecznych i chaotycznych informacji powoduje, że na razie ten ruch jest daleki od tego, co było w zeszłym roku".
Z deklaracji Polaków wynika, że trochę częściej będziemy wypoczywać w kraju, ale liczba osób planująca wakacje zagraniczne spada drastycznie, bo aż pięciokrotnie. - Widać ewidentnie, że w porównaniu z ubiegłym rokiem to jest zupełnie inna rzeczywistość, w której się jako turyści znaleźliśmy. O ile dawniej cena czyniła cuda, o tyle teraz najważniejszym aspektem przy planowaniu podróży jest to, czy dana destynacja jest bezpiecznym miejscem – mówi Paweł Kunz, wydawca serwisu Fly4free.pl. Hiszpania, Grecja, Bułgaria, Turcja i Egipt cieszyły się największym zainteresowaniem turystów z Polski. Po epidemii COVID-19 wiele wskazuje na to, że w tym roku jednym z liderów stanie się Chorwacja - wakacje tam mają bowiem wszystko, czego wielu szuka w czasach epidemii. Większość chce dojechać na miejsce własnym samochodem. Poza tym szukamy miejsc, gdzie nie ma wielu przypadków zakażeń. Do tego coś, co liczyło się już przed pandemią - ciepłe morze, ładna pogoda i takie widoki.
Kraje walczą o zagranicznych turystów
Branża turystyczna budzi się do życia mocno odmieniona. Wakacje w czasach epidemii mają być bowiem nie tylko przyjemne, ale także bezpieczne. - We Włoszech na przykład będzie święcił tryumfy polski parawaning. To, co my nazywamy okopywaniem w grajdołku, tam zostało wprowadzone jako reguła, żeby zwiększyć poziom bezpieczeństwa wśród turystów – mówi Jarosław Kałucki z Travelplanet.pl.
Panagiotis Petris, menedżer hotelu w Grecji podkreśla, że w recepcji jak i w kuchni pracownicy noszą rękawiczki i maseczki. - Do tego zachowujemy dystans. Nie ma śniadań w formie bufetu, serwujemy je do pokojów – dodaje. By zachęcić do przyjazdu niektóre kraje idą jeszcze dalej. Cypr i Tunezja już zadeklarowały, że pokryją wszystkie koszty związane z dłuższym pobytem osób, które na miejscu będą musiały poddać się kwarantannie bądź leczeniu, gdy okaże się, że zakaziły się koronawirusem w czasie urlopu.
Taki krok rozważają kolejne kraje. - Wielu zadaje sobie pytania, co będzie, jeśli w czasie urlopu pojawią się symptomy zakażenia. Czy moje ubezpieczenie to pokryje? Kto za to zapłaci? Dlatego bierzemy to na siebie, by przyjezdni nie musieli się martwić i mieli wolną głowę od problemów – mówi Savvas Perdios, wiceminister turystyki Cypru.
Źródło: TVN24 PAP