Będę z uporem maniaka powtarzać: można otworzyć każdą działalność, tylko trzeba przygotować procedury bezpieczeństwa – oznajmił w "Faktach po Faktach" doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19. Ekonomista Marek Zuber, komentując w TVN24 sytuację związaną z obostrzeniami, ocenił, że "brakuje nam jasnego scenariusza działań rządu na wypadek różnego rodzaju rozwoju sytuacji".
Za tydzień, od 12 lutego otwarte w reżimie sanitarnym zostaną hotele, kina, teatry, opery, filharmonie, baseny (wyłączając aquaparki), stoki narciarskie oraz boiska zewnętrzne. Zamknięte pozostają siłownie i restauracje, które nadal mogą wydawać posiłki na wynos. Zasady będą obowiązywały warunkowo przez dwa tygodnie.
Nowe decyzje skomentowali na antenie TVN24 doktor Paweł Grzesiowski, specjalista w dziedzinie terapii zakażeń i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19 oraz ekonomista Marek Zuber.
"Trudno mieć maseczki w czasie kolacji. Tego się nie da zrobić"
- Będę z uporem maniaka powtarzać: można otworzyć każdą działalność, tylko trzeba przygotować procedury bezpieczeństwa – powiedział Paweł Grzesiowski. - Przecież my pracujemy na co dzień w szpitalach, wśród chorych ludzi i nie zaraża się każdy z nas. Dzieje się to w sytuacjach wyjątkowej ekspozycji – zauważył lekarz.
- Można utrzymać aktywność różnych branż, ale trzeba zapewnić bezpieczeństwo – tłumaczył. Zwrócił uwagę, że zapewnienie ochrony jest problematyczne w małych pomieszczeniach ze słabą wentylacją. - Tu zawsze będzie problem – przyznał.
- Czy jesteśmy w stanie w kawiarni, w restauracji rzeczywiście zrealizować postulat odpowiedniego dystansu i dobrej wymiany powietrza? – pytał. - Trudno mieć maseczki w czasie kolacji. Tego się nie da zrobić – ocenił. - To ten próg, którego nie przekroczymy – dodał.
"Brakuje nam jasnego scenariusza"
W programie przywołano słowa posłów Koalicji Polskiej Jarosława Rzepy i Krzysztofa Paszyka, którzy ostrzegli przed "scenariuszem narodowego bankructwa" w przypadku, gdy rząd nie otworzy w reżimie sanitarnym siłowni czy restauracji. O te słowa pytany był drugi gość programu, ekonomista Marek Zuber.
- To wszystko będzie zależało od tego, jak długo jeszcze potrwają mocne restrykcje. W tym momencie mamy zapowiedź otworzenia niektórych obszarów, ale na przykład z punktu widzenia gastronomii, ona nie zostanie otwarta. Sytuacja jest bardzo trudna w wielu przypadkach. Sprzedaż na wynos nie do końca wszystkim się sprawdza – przypomniał.
Zuber zwrócił uwagę, że "brakuje nam jasnego scenariusza działań rządu na wypadek różnego rodzaju rozwoju sytuacji". - W październiku niemiecki rząd jednoznacznie powiedział, że do końca 2021 roku każdy niemiecki przedsiębiorca, który będzie odczuwał problem koronawirusa - albo będzie "zamrożony", albo będzie miał bardzo mocny spadek przychodów - będzie miał pokryte 75 procent kosztów stałych – podał.
- My nie jesteśmy tak bogatym krajem, ale moim zdaniem skoro i tak wzrost długu w zeszłym roku i w tym roku z pewnością przekroczy w sumie 350 miliardów złotych, to 20 miliardów w jedną czy drugą stronę naprawdę nie ma większego znaczenia – powiedział. Dodał że "nie jest fanem zadłużania się państwa". - Ale sytuacja jest nadzwyczajna, dług i tak bardzo mocno rośnie – powtórzył.
- Gdybyśmy trochę więcej tych pieniędzy w tej chwili przeznaczyli i poszerzyli grupy branż, które mogą korzystać z tarczy finansowej, to też ten opór czy niechęć do przedłużających się ograniczeń z pewnością byłyby mniejsze – przewidywał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24