O tym, jak może rozwinąć się epidemia COVID-19 w Polsce rozmawiali goście "Faktów po Faktach". Doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 mówił, że wariant omikron stanie się w najbliższych tygodniach dominującym. Lekarka Karolina Pyziak- Kowalska alarmowała, że "ochrona zdrowia ulegnie niesamowitemu przeciążeniu".
Karolina Pyziak- Kowalska, specjalistka ds. chorób zakaźnych oraz doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 rozmawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 o obecnej sytuacji epidemicznej w Polsce i jak może się ona rozwinąć.
- Biorąc pod uwagę, że widzimy już w innych krajach, jak wariant omikron sobie radzi z przejmowaniem pozycji lidera w stosunku do poprzednich wariantów, możemy przewidywać, że w ciągu najbliższych dwóch, trzech, może czterech tygodni będzie to wariant dominujący w naszym kraju - ocenił dr Grzesiowski.
Wyjaśniał, że "ponieważ szerzy się bardzo szybko i ma krótki cykl od momentu zakażenia od wywołania choroby, to spodziewamy się gwałtownego wzrostu (liczby) zakażeń". - A co za tym niestety będzie szło, wzrostu liczby hospitalizacji i niestety również przypadków śmiertelnych - dodał.
Pyziak- Kowalska: to będzie ogromny, gigantyczny problem na skalę całego kraju
Pyziak-Kowalska mówiła, iż "badania pokazują, że na świecie liczba przypadków zwiększa się praktycznie dwukrotnie co dwa do czterech dni". - My się możemy tego samego spodziewać w naszym kraju - oceniła.
- Ochrona zdrowia ulegnie niesamowitemu przeciążeniu. Czy wystarczy tylko opieka lekarza rodzinnego na samym początku? Myślę, że nie - mówiła lekarka.
Według niej "przyjdzie taki moment, że część osób będzie wymagała podłączenia pod tlen, przewiezienia do szpitala z uwagi na ciężki stan".
- Sytuacja staje się bardzo krytyczna, ponieważ z uwagi na to, że mamy niesamowicie już przeładowane szpitale w związku z nieustępującą jeszcze falą (wariantu) delta, to niestety te środki ulegają wyczerpaniu. Tu może być ogromny problem w związku z tym, że będzie nas, medyków, bardzo mało, środki będą się wyczerpywać, zacznie brakować tlenu. To będzie ogromny, gigantyczny problem na skalę całego kraju - ostrzegła Pyziak- Kowalska.
Powrót dzieci do nauki stacjonarnej. Dr Grzesiowski: z niepokojem myślę o poniedziałku
Doktor Grzesiowski mówił, jak na liczbę zakażeń koronawirusem może wpłynąć powrót dzieci do szkół po okołoświątecznym okresie nauki zdalnej. - Nie mamy wątpliwości, patrząc na to, co wydarzyło się we wrześniu, październiku ubiegłego roku, że szkoły są miejscem, które wirus bardzo lubi. Wirus rozprzestrzenia się tam właściwie bez żadnych przemów - powiedział.
Na uwagę, że część dzieci została już zaszczepiona przeciwko COVID-19, ekspert wskazywał, że dzieci w wieku szkolnym "nie są zaszczepione w takim stopniu, który mógłby spowodować zatrzymanie fali omikronu". - Poza tym pamiętajmy o jeszcze jednej sprawie. Wirus delta już pokazał, że Covid bardziej przesuwa się w kierunku młodszych grup wiekowych. Omikron jeszcze bardziej to, wydaje się, akcentuje - kontynuował.
Jego zdaniem "musimy się spodziewać niestety poważnych problemów również w szpitalach pediatrycznych, na oddziałach dziecięcych, bo więcej będzie przypadków wymagających pomocy medycznej, tej zaawansowanej".
Powikłania pocovidowe
- Jeszcze większym problemem mogą być powikłania pocovidowe. Dzisiaj dowiedzieliśmy się z ważnej publikacji amerykańskiej, że rośnie ryzyko cukrzycy po przejściu covidu u dzieci i młodzieży. A więc my możemy jeszcze przez długi czas zbierać owoce pandemii i nie wolno w związku z tym doprowadzić do niekontrolowanego szerzenia się zakażeń w szkołach - wyjaśniał lekarz. - Ale żeby to zrobić, należało zabezpieczyć szkoły chociażby w regularne testy, doprowadzić do tego, żeby nauczyciele byli zaszczepieni, zwiększyć aktywność - przede wszystkim na terenie szkół właśnie - programów szczepień, bo przecież dzieci tam przychodzą - kontynuował.
- Można to było zorganizować jeszcze przed przerwą świąteczną. A w tej chwili, szczerze powiedziawszy, z niepokojem myślę o poniedziałku - dodał dr Paweł Grzesiowski.
Pyziak- Kowalska: pacjentka zaszczepiła siebie i męża, a boi się zaszczepić dzieci
Karolina Pyziak-Kowalska zwracała uwagę, że w Polsce edukacja społeczeństwa na temat szczepień jest nadal "słaba".
- Nawet dzisiaj, przyjmując pacjentów, miałam taka sytuację, że pacjentka zaszczepiła siebie i męża, a boi się zaszczepić dzieci. Bo usłyszała, że a może niepłodność, może tego typu sprawy pojawią się później - mówiła gościni TVN24.
- Jednak przy rozmowie mówi: pani doktor, pokazała mi pani, że to jest bezpieczne. Że to, co się dzieje, to jest nieprawda, że uległam fałszywym prorokom, którzy głoszą dziwne fałszywe tezy odnośnie różnych zaburzeń, które rzekomo mają się pojawić się po szczepionkach - relacjonowała dalej specjalistka ds. chorób zakaźnych. Jak dodała, później wspomniana kobieta "od razu poszła zapisać swoje dzieci na szczepienie" przeciwko koronawirusowi.
- Ale to są indywidualne przypadki ludzi, którzy do nas trafią, z którymi możemy bezpośrednio porozmawiać - zaznaczyła Pyziak- Kowalska.
Źródło: TVN24