Ten koronawirus mutuje wolniej niż większość znanych tego typu wirusów, pomimo że ekscytujemy się kolejnymi wariantami – stwierdził w "Faktach po Faktach" prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, profesor Andrzej Fal. Wirusolog, profesor Krystyna Bieńkowska-Szewczyk tłumaczyła, w jakim obszarze, mówiąc o pojawieniu się koronawirusa, przytrafiło się nam szczęście.
W piątkowych "Faktach po Faktach" eksperci medyczni rozmawiali o apelu prezydenta USA Joe Bidena do amerykańskich agencji wywiadowczych, by "podwoiły wysiłki" w celu zbadania źródła nowego koronawirusa. Część z nich skłania się ku teorii, że koronawirus wydostał się z chińskiego laboratorium, inni – że wirus pochodzi od kontaktu człowieka z nietoperzem.
Wirusolog, profesor Krystyna Bieńkowska-Szewczyk stwierdziła, że bardzo chciałaby, "jeżeli są takie fakty, o których wiedzą pracownicy jakichkolwiek agencji Stanów Zjednoczonych, żeby się nimi podzielili".
- Większość naukowców uważa, że ten wirus ma pochodzenie naturalne, że pochodzi od nietoperza, że przeszedł bez jakiegoś innego, pośredniego gospodarza do ludzi. Jest duże prawdopodobieństwo, że tak jest. Ale, powiedzmy sobie szczerze, jest możliwość, że stało się inaczej – opisała.
Wspomniała, że Wuhan stanowi "centrum ogromnego przemysłu badawczego nad wirusami". - To ogromny instytut militarny, który od kilkunastu lat pracował z koronawirusami, publikował dużo prac. Te koronawirusy pochodziły głównie od nietoperzy. Pracowano też tam z rozmaitymi mutantami tych koronawirusów. To nie znaczy, że ten wirus stamtąd pochodzi – mówiła.
Bieńkowska-Szewczyk zaznaczyła, że warto w tej sprawie przeprowadzić "bardzo, bardzo dokładne badania, aby wiedzieć, że tak się nie stało".
"Mamy szczęście i fantastyczny sukces biotechnologii"
Oceniła, że paradoksalnie dzięki wirusowi mieliśmy pewien rodzaj szczęścia, bo - jak powiedziała - "pojawił się wirus, przeciwko któremu, dzięki różnym zbiegom okoliczności, mogliśmy uzyskać w bardzo szybkim tempie skuteczne szczepionki". - Szczepionkami mRNA, czy wektorowymi zajmowano się od dawna. Teraz mogliśmy je wykorzystać – stwierdziła.
- Mogłoby się wydawać, że ten wirus jest bardzo niebezpieczny, bo jest zmienny w kwestii wariantów, mutacji. Ale wirus taki jak HIV, który powoduje AIDS, albo wirus zapalenia wątroby typu C, w ciągu kilku tygodni w organizmie jednej zakażonych osoby wytworzy prawdopodobnie więcej wariantów niż SARS-CoV-2 przez cały ten okres na całym świecie – mówiła. - Gdyby to był taki wirus, to byśmy szczepionki na pewno nie mieli – podsumowała. - Mamy szczęście i również fantastyczny sukces biotechnologii – przyznała.
"Wirus mutuje wolniej niż większość znanych tego typu wirusów"
Profesor Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, zauważył, że "z punktu widzenia pandemii i zdrowia populacyjnego ważne jest to, że umieliśmy znaleźć szczepionkę". - Ważna jest jeszcze jedna rzecz: że wirus mutuje wolniej niż większość znanych tego typu wirusów, pomimo że ekscytujemy się kolejnymi wariantami i zestawami mutacji – uzupełnił.
- To znaczy, że patrząc perspektywicznie, prawdopodobnie będziemy musieli w przyszłości przez jakiś czas doszczepiać się kolejnymi dawkami szczepionek, prawdopodobnie modyfikowanymi i prawdopodobnie w technologii mRNA, w stosunku do wariantów pojawiających się – mówił.
Według profesora Fala "to pokazuje, że ten wirus jest do opanowania". - To nie jest wirus, który stanowi bezpośrednie zagrożenie dla cywilizacji, dla całości populacji. Pod jednym warunkiem: że zaszczepimy się wszyscy, bo pandemia jest zjawiskiem ogólnoświatowym, a nie tylko polskim – tłumaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24