Słyszymy alarmujące informacje, dokładnie płynące z Rzepina o tym, że ludzie są poddawani kwarantannie i to są pytania, na które chcemy uzyskać odpowiedź. Czy prawdą jest, że generał Jarosław Mika po powrocie z Niemiec spacerował po Rzepinie, witał się z ludźmi - mówił w "Jeden na jeden" Bartosz Arłukowicz, europoseł PO i szef kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało we wtorek, że po powrocie z wojskowej narady w Niemczech, u generała Jarosława Miki, dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych, potwierdzono obecność koronawirusa. Rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych podpułkownik Marek Pawlak powiedział, że dowódca zaraził się koronawirusem podczas udziału w konferencji w Wiesbaden. Brali w niej udział dowódcy sił lądowych z krajów członkowskich NATO w Europie.
Podpułkownik Marek Pawlak mówił, że dowódca generalny wrócił z narady w Niemczech w piątek. W niedzielę dostał informację z NATO, że wykryto koronawirusa u jednego z uczestników spotkania, więc wszystkim towarzyszącym mu osobom polecił, by nie przychodziły w poniedziałek do pracy i pozostały w kwarantannie.
Europoseł PO Bartosz Arłukowicz powiedział w środę w "Jeden na jeden" w TVN24, że to jeden z przypadków, który wymaga informacji od premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. - Słyszę ministra (Michała) Dworczyka, który zapewnia o tym, że generał Mika nie kontaktował się z panem prezydentem czy z ważnymi osobami w państwie. Nas interesuje coś innego, czy generał Mika kontaktował się z mieszkańcami Rzepina - podkreślił.
- Słyszymy alarmujące informacje, dokładnie płynące z Rzepina o tym, że ludzie są poddawani kwarantannie i to są pytania, na które chcemy uzyskać odpowiedź. Czy prawdą jest, że generał Mika po powrocie z Wiesbaden z Niemiec spacerował po Rzepinie, witał się z ludźmi? Czy prawdą jest to, że był w kościele, był na cmentarzu? - pytał.
Dodał, że "dzisiaj w Rzepinie panuje przerażenie". - Ludzie stamtąd do nas dzwonią i alarmują - mówił Arłukowicz.
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk mówił we wtorek wieczorem w "Faktach po Faktach", że według jego wiedzy gen. Mika nie miał kontaktu z najważniejszymi osobami w państwie. - Nie był na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego czy na innych spotkaniach w ramach zespołów kryzysowych - zapewnił minister.
Włoski wojskowy zakażony koronawirusem
W poniedziałek Pentagon podał, że dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie gen. broni Christopher Cavoli był narażony na kontakt z osobą, u której potwierdzono obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Miało do tego dojść właśnie podczas narady w Wiesbaden.
Media spekulują, że osobą, która mogła narazić szefa USAREUR, a także innych amerykańskich wojskowych, na zakażenie, był szef Sztabu Generalnego Włoch gen. Salvatore Farina. Agencja Reutera poinformowała w niedzielę, że u włoskiego wojskowego potwierdzono obecność koronawirusa.
"Mam wrażenie, że rząd zaspał"
Bartosz Arłukowicz pytany był również w "Jeden na jeden" w TVN24, czy rząd dobrze przygotowuje kraj do tego, co może się wydarzyć w przypadku rozprzestrzeniania się koronawirusa. Powiedział, że "ma wrażenie, że rząd zaspał, obudził się i przeciera szeroko oczy ze zdziwienia, co się dzieje".
- Przypomnę, że w Niemczech przeprowadzono ponad 200 tysięcy testów dla potencjalnych chorych. W Polsce tych testów przeprowadzono dwa tysiące - zauważył.
Jego zdaniem "krytyczny" dla Polski był ten tydzień, kiedy rząd i prezydent zajmowali się blisko dwoma miliardami złotych dla telewizji państwowej. - W tym czasie koronawirus przekraczał granice Polski, przez nikogo niekontrolowany wkroczył do Polski. To był ten moment krytyczny, kiedy rząd powinien już reagować, a nie reagował, bo zajmował się telewizją publiczną i Jackiem Kurskim - ocenił Arłukowicz.
Jego zdaniem, "szwankują procedury i brak tych procedur". - Jeżeli jest tak, że 28 lutego rząd wysyła samolot po to, żeby przywiózł do Polski testy, to znaczy, że wcześniej tym problemem się nie zajmowano w sposób wystarczający - powiedział Arłukowicz.
- Jeżeli 29 lutego główny inspektor sanitarny informuje o tym, że uruchamiane są dodatkowe laboratoria, to my sprawdziliśmy, co się działo przed 29 lutego (…) Były dwa laboratoria w Polsce, które sprawdzały te testy z czego jedno w PZH (Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego-Państwowy Zakład Higieny) pracowało do 14.35. Miało wolne w soboty i niedziele. Dokładnie w tym tygodniu, kiedy rząd powinien ruszyć do przygotowań z procedurami zajmowano się kompletnie czymś innym i teraz mamy tego efekt - dodał.
Arłukowicz: jakie mamy zapasy gogli, masek, kombinezonów?
Arłukowicz podkreślił, że sytuacja z koronawirusem jest w tej chwili kompletnie nieprzewidywalna. Wyraził nadzieję, że zostanie uproszczona "procedura wykonywania testów, żeby każdy człowiek, który czuje niepokój mógł wykonać ten test".
- Z drugiej strony słyszymy alarmy płynące od pracowników personelu szpitali z całej Polski, że nie maja masek, gogli, nie mają specjalnych kombinezonów - dodał.
- Jeżeli jest tak, że marszałek województwa lubuskiego pani (Elżbieta) Polak alarmuje, że co prawda przyjechało trzysta kombinezonów do szpitala w Zielonej Górze, ale nie przyjechały gogle, maski i specjalne rękawice, to znaczy, że te kombinezony nie są w pełni przydatne do użycia - podkreślił Arłukowicz.
- Powstają pytania do pana premiera i do rządu: jakie zapasy dzisiaj w Polsce mamy gogli, masek, kombinezonów? Ile mamy zabezpieczonych badań testowych do wykonania badań Polkom i Polakom? - dodał.
Narodowy Fundusz Zdrowia prowadzi całodobową infolinię (tel. 800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Spc. Stephen Perez/U.S. Army Europe