Badacze z Wrocławia sprawdzili, jak walka z koronawirusem wpłynęła na zdrowie pracowników ochrony zdrowia. Niestety wielu z nich z powodu przewlekłego stresu walczy z zaburzeniami lękowymi, bezsennością, bólami głowy i brakiem motywacji. Obawiają się też czwartej fali pandemii. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Na zdrowie psychiczne pracowników ochrony zdrowia pandemia miała szczególny wpływ. Przyjrzeli się im uważniej badacze z Wrocławia. Zebrali dane od ponad dwóch tysięcy osób, 800 z nich to ratownicy, lekarze i pielęgniarki. - U 60 procent medyków mieliśmy istotne kliniczne objawy psychiatryczne, z którymi powinni zgłosić się do psychologa czy do psychiatry – zwraca uwagę Julian Maciaszek z Kliniki Psychiatrii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Objawy, które na początku pandemii pojawiały się u nich częściej niż u przedstawicieli innych zawodów, to przede wszystkim zaburzenia lękowe, bezsenność, przewlekły stres, bóle głowy i brak energii. - Porównywaliśmy objawy, które występowały u medyków i u przedstawicieli innych zawodów. Wzrost w stosunku do okresu sprzed pandemii był kilkukrotny. Natomiast u przedstawicieli zawodów medycznych ten wzrost objawów psychopatologicznych był jeszcze wyższy – podkreślił Julian Maciaszek.
- Bezsenność, wzmożony stres, wybuchy może nie paniki, ale czasem agresji, to było dla nas bardzo dokuczliwe – mówi ratownik medyczny Maciej Koperski.
Rosnący strach
Mówiąc o przyczynach takiego stanu, autorzy badania wymieniają przede wszystkim strach, który towarzyszył medykom w pierwszej fali pandemii. - Koleżanki i koledzy strasznie się bali, że mogą zarazić kogoś z rodziny i po prostu ktoś to przypłaci śmiercią – stwierdza wiceprezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych Mariola Łodzińska.
Doktor Janusz Sokołowski, lekarz kierujący Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu podkreślił, że "do strachu dochodzi jeszcze olbrzymie przemęczenie, które praktycznie trwa do dzisiaj". - Myśmy musieli się tej choroby uczyć, musieliśmy się z nią oswoić, a nie dla wszystkich to było łatwe – dodaje prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski.
Badacze przypominają, że zaczęli zbierać dane od medyków w czasie, kiedy jeszcze nie było szczepionki, i nie dla każdego wystarczało środków ochrony indywidualnej. - Nie mieliśmy maseczek, fartuchów, gogli, rękawiczek. Zostaliśmy rzuceni na szerokie wody: róbcie coś, bo trzeba walczyć z pandemią – wspomina Jacek Krajewski.
- Na pewno tej śmierci było więcej, na pewno było to bardzo obciążające. Były przypadki, kiedy zabieraliśmy z domu kogoś, kto jeszcze z nami rozmawiał, a 20 minut później intubacja i często śmierć – mówi dr Janusz Sokołowski.
Trudne warunki pracy medyków w czasie pandemii
Medycy musieli godzić się nie tylko ze śmiercią wielu swoich pacjentów, ale także kolegów po fachu. Od początku pandemii z powodu COVID-19 zmarło ponad 500 pracowników ochrony zdrowia.
I dlatego autorzy badania apelują do medyków, żeby nie bali się prosić o pomoc psychologów i psychiatrów. Drugi apel to ten do pacjentów, żeby szczepili się i dzięki temu ograniczali liczbę zakażeń i chorych w szpitalach. - Nikt nas w pracy nie zmieni, nikt nas tutaj nie zastąpi. Ale będziemy, tak jak na początku, trwać na posterunku – zapewnia doktor Janusz Sokołowski.
Bo chociaż o samej pandemii wiemy więcej, a medykom nie brakuje już kombinezonów czy maseczek, to nie minęło ich zmęczenie i obawy przed tym, jak będzie wyglądała czwarta fala.
Źródło: TVN24