Duda po posiedzeniu Rady Gabinetowej powiedział, że otrzymał ze strony rządu pełną informację dotyczącą przygotowania szkół do nowego roku szkolnego. - Najważniejszą informacją jest to, że rok szkolny rozpoczyna się normalnie. Nie zakłada się żadnego lockdownu, nie zakłada się nauki w specjalnych systemach hybrydowych czy innych. Dzieci i młodzież idą normalnie do szkoły - oświadczył prezydent.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO
Wcześniej deklarował również, że jest "absolutnie przeciwnikiem obowiązkowego szczepienia". - Uważam, że spowoduje to niepokoje społeczne. Uważam, że to kwestia odpowiedzialności ludzi i każdy tę odpowiedzialność powinien ponosić sam - podkreślił Duda.
Duda o szczepieniach i czwartej fali pandemii. Doktor Jerzy Friediger komentuje
O ustalenia Rady Gabinetowej i o słowa Dudy pytany był w poniedziałkowych "Faktach po Faktach" Jerzy Friediger, dyrektor szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie i członek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. - Taka jednoznaczna deklaracja ze strony prezydenta jest może trochę przedwczesna. Jestem zdania (…), że im więcej osób się zaszczepi, tym bardziej będziemy bezpieczni – mówił.
- Myślę, że to nie jest dobry przykład i że od przedstawicieli najwyższej władzy państwowej powinniśmy słyszeć nieco inne deklaracje, zachęcające Polaków do szczepienia się. To jest jedyny sposób zabezpieczający przed infekcją koronawirusa, a jeżeli nie przed infekcją, to na pewno przed jej ciężkim przebiegiem i zgonami – zwrócił uwagę.
Gość TVN24 przytoczył badania, które mówią, że w Europie "prawie 250 tysięcy ludzi umrze z powodu czwartej fali COVID". - Powinniśmy robić wszystko, żeby do tego nie dopuścić – podkreślił
Odnosząc się do optymistycznych zapewnień prezydenta dotyczących powrotu do szkoły i niewprowadzania lockdownu, Friediger przyznał, że ma "przed oczami to, co się działo u nas w szpitalu w czasie trzeciej fali". - Ja bym nie był taki jednoznaczny w tych ocenach, zwłaszcza, że może trzeba trochę wierzyć tym, którzy się na tym znają. (…) Jeżeli oni przewidują taką liczbę zgonów w Europie, to my nie mamy żadnego powodu sądzić, że Polska będzie krajem szczęśliwości i bezpieczeństwa, i że nas to ominie – powiedział.
Komentarze do wypowiedzi marszałka Tomasza Grodzkiego
Goście TVN24 pytani byli także o wypowiedź marszałka Senatu. Tomasz Grodzki w sobotę był gościem Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie. Jedno z pytań dotyczyło uzdrowienia systemu ochrony zdrowia – jaki pomysł ma na to Grodzki, prywatnie lekarz. Marszałek odpowiedział, że powinniśmy wziąć przykład z Danii, która – po przeprowadzeniu ankiety społecznej – radykalnie zmniejszyła liczbę szpitali i odbiło się to bardzo korzystnie na jakości usług medycznych w tym kraju. - Zobaczcie: 16 szpitali na 5 milionów (ludności - przyp. red.), to w Polsce powinno być około 130 na 40 milionów. A jest prawie tysiąc - bez ludzi, bez sprzętu i jak tak będzie dalej, to nic z tego nie będzie - podkreślił marszałek.
- Trudno się nie zgodzić z tym, że mamy za dużo szpitali i za dużo łóżek, jeżeli część z tych łóżek stoi pusta. Jeżeli są oddziały operacyjne, które nie wykonują nawet 300 zabiegów w skali roku, czyli nie wykonują nawet jednego zabiegu dziennie, wydaje się, że takie oddziały nie bardzo mają rację bytu – mówił doktor Jerzy Friediger.
Według niego należy "oddzielić zdrowie od polityki". - Zdrowie nie lubi polityki i to jest pierwsze założenie. Drugie założenie jest takie, że: zobaczmy, zróbmy rachunek, gdzie te szpitale są niezbędne, gdzie nie są, które szpitale możemy zlikwidować bez szkody dla społeczeństwa, które możemy przekształcić w oddziały dla przewlekle chorych – tłumaczył. - Podejdźmy do tego spokojnie i spokojnie policzmy – dodał.
- Podstawowym problem jest w tej chwili niedofinansowanie szpitali. Nie da się tego robić w taki sposób, że nie dofinansujemy wszystkich szpitali i zobaczymy, które przetrwają. Większość szpitali, jeżeli nie jest zadłużona, to zadłuża się. Dotyczy to zwłaszcza szpitali publicznych – zauważył.
Zwrócił uwagę, że "jeżeli dopuścimy do tego, że szpitale zaczną nam ginąć w niekontrolowany sposób, to nie tylko tracimy miejsce, gdzie się będą mogli pacjenci leczyć (…), ale stracimy miejsca, gdzie szkoli się cała kadra medyczna". – Nigdzie kadra medyczna nie szkoli się poza szpitalami. W związku z tym, te szpitale muszą być i muszą funkcjonować, a zależy nam na tym, żeby ta kadra była jak najlepiej przygotowana do wykonywania zawodu – powiedział.
Karolina Kowalska o problemach szpitali powiatowych
Dziennikarka "Rzeczpospolitej" Karolina Kowalska zauważyła, że marszałek Grodzki jako profesor medycyny i wieloletni dyrektor szpitala to "człowiek, który ma pełny obraz ochrony zdrowia w Polsce". - On pokazywał, że w dzisiejszych szpitalach powiatowych walczymy z bardzo wieloma rzeczami, przede wszystkim z niedoborem kadry. Ta kadra mimo wszystko wybiera duże ośrodki, ośrodki kliniczne, ośrodki, w których może się uczyć wykonywania zabiegów najbardziej wyspecjalizowanych - zauważyła.
Jako inny problem wskazała fakt, że "lekarze zazwyczaj mieszkają w dużych ośrodkach miejskich i podróżowanie do odległych wsi czy miasteczek nie jest dla nich atrakcyjne". - W związku z tym szpitale powiatowe mają bardzo trudno w walce o tego lekarza. Żeby zatrudnić lekarza, muszą płacić niejednokrotnie nawet 50 procent więcej za godzinę niż szpitale kliniczne w dużych miastach, a jednocześnie te szpitale powiatowe są bardzo zadłużone – powiedziała.
Kowalska zauważyła, że marszałek Grodzki tłumaczył się ze swojej wypowiedzi, podkreślając, że została ona wyjęta z kontekstu. - Zachęcam do wysłuchania całości mojej wypowiedzi, bo ona jest zmanipulowana i wyrwana z kontekstu – powiedział w poniedziałek Grodzki. - Podawałem przykład Danii, gdzie z dołów systemu, gdzie wszyscy byli niezadowoleni, uzyskano najlepszą służbę zdrowia w Europie, między innymi zmniejszając liczbę szpitali i przekształcając je w nowoczesne jednostki - dodał marszałek.
Autorka/Autor: ft, karol
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24